Sekta idzie do władzy
czwartek 9 czerwca2005
Członkowie tajemniczego ruchu parareligijnego zajmują
kierownicze stanowiska w państwowych instytucjach, bankach, organizują
międzynarodowe konferencje, w których uczestniczą politycy najwyższego
szczebla. To nie scenariusz sensacyjnego thrillera. To dzieje się dziś w
Polsce.
To historia nieprawdopodobna, a jednak prawdziwa. I należąca nie do
przeszłości, ale dziejąca się teraz. Członkowie tajemniczego ruchu
parareligijnego, którzy w latach 80. zaczynali od spotkań w leśnej
chacie, zajęli kierownicze stanowiska w państwowych instytucjach,
bankach, organizują międzynarodowe konferencje, w których uczestniczą
politycy najwyższego szczebla wszystkich opcji. Reporter TVN dotarł do
osób związanych z ugrupowaniem. Opowiedzieli mu o jego ideologii, o
metodach podporządkowywania członków przez przełożonych, o celach,
jakie sobie stawiają.
– Ktoś, kto zechce opuścić sektę, będzie musiał liczyć się z tym,
że sekta ma możnych protektorów – mówi jeden z byłych członków
związku.
W jakim celu szefowie tajemniczej organizacji bez nazwy mierzą w ważne
posady w biznesie i w państwowych urzędach? Czy ktoś im pomaga w
awansach? W jaki sposób dążą do rozszerzenia swoich wpływów? W
najbliższym wydaniu magazynu reporterów TVN Superwizjer w niedzielę o
22.25, przedstawimy szczegóły historii, która przypomina scenariusz
sensacyjnego thrillera, a jednak dzieje się dziś w Polsce.
Sekta idzie do władzy
12czerwca 2005r.
Autor: Jarosław Jabrzyk, Bertold Kittel
Zdjęcia: Dariusz Szymura, Szymon Bielecki, Piotr Trela, Montaż: Maciej Karczewski
Tajna,
ściśle zhierarchizowana parareligijna organizacja nie bez sukcesów próbuje
przeniknąć do struktur politycznych i biznesowych w Polsce. Jej członkowie
zaczynali od spotkań w leśnej chacie. Po kilkunastu latach zajmowali już
kierownicze stanowiska w państwowych instytucjach, bankach, organizowali
międzynarodowe konferencje. Chcą dotrzeć na szczyty władzy, by stamtąd
prowadzić misję odmiany ludzkości.
Pojawili się po raz pierwszy na festiwalu w Jarocinie w 1985 r.
Prowadzili misję nawracania zbuntowanej młodzieży na pozytywne wartości.
Ich rozmowy z muzykami, którym zarzucali szerzenie nihilizmu,
zarejestrował Piotr Łazarkiewicz w filmie Fala. Przyjechali
w grupie, na której czele stała studentka Małgorzata Pawlisz. Pawlisz
była prawą ręką Romualda D. – Kundaliniego, guru tajnego związku
parareligijnego, który założył na początku lat 80.
Kundalini zgromadził wokół siebie ludzi, którzy odrzucali zgniliznę
współczesnej, pozbawionej ducha cywilizacji, i pragnęli kierując się
naukami mistrza podążać ku wewnętrznej odnowie i ratować zmierzającą
ku samozagładzie ludzkość. Guru od adeptów wymagał całkowitego posłuszeństwa.
– Skupiał wokół siebie ludzi słabych, zagubionych, szukających
oparcia – opowiada były członek ruchu, który z niego wystąpił.-
Oddziaływał na nich całkowicie. Był przekonany, że buduje nową
ludzkość.
Kundalini zabierał swoich wyznawców do chaty w podkieleckiej wsi Tumlin.
Tam udzielał im nauk, wyznaczał obowiązki, przewodniczył tajnym obrzędom,
które jak wynika z relacji okolicznych mieszkańców nie wyglądały zbyt
poważnie, choć budziły w nich grozę. Mistrz kojarzył małżeństwa,
których celem było płodzenie dzieci. Dzieci wychowywano w duchu
moralnego doskonalenia.
– Dzieci nie mogły przeszkadzać rodzicom w działaniu – mówi były członek
sekty. – Dochodziło do przemocy wobec dzieci – to była część ich
utwardzania.
Na początku lat 90. Kundalini ograniczył swoją działalność, wkrótce
znikł. Wtedy jednak uczniowie zaczęli wcielać w czyn posłannictwo dane
im przez nauczyciela. Misję odnowy ludzkości mieli odtąd prowadzić z
wysokich stanowisk publicznych, korzystając z poparcia prominentnych
polityków, gromadząc fundusze.
– Ważnym terminem w żargonie grupy była symulacja – mówi były członek
ruchu, dziś biznesmen. – Ukrywanie swojej rzeczywistej tożsamości. Większość
społeczeństwa jest katolicka, więc udaje się katolików.
Odnowa
ludzkości możliwa jest tylko wtedy, gdy ma się władzę. Możliwa jest
wówczas także pomoc dla współbraci w ruchu, którzy zaczynają tworzyć
swoistą strukturę wsparcia i rozszerzają swoje wpływy.
– Ktoś, kto znalazł się w jakiejś instytucji, dobierał współpracowników
spośród członków grupy – mówi były członek związku. – Wyświadczali
sobie nawzajem usługi, wypłacali wynagrodzenia, czasem zadziwiająco
hojne. W swych założeniach grupa jest apolityczna, ale ma na celu wpływanie
na polityków i branie władzy metodami zakulisowymi.
Najskuteczniej te cele zrealizowała Małgorzata Pawlisz. Na początku lat
90. została wiceprezesem ZUS. Później stanęła na czele towarzystwa
emerytalnego Diament, utworzonego przy Banku Handlowym.
Pawlisz zaczęła zatrudniać w Diamencie swoich podwładnych
z grupy. Zlecała im najróżniejsze zadania – od obsługi PR-owskiej
firmy po czyszczenie instalacji kanalizacyjnej. Zatrudniła nawet zespół
muzyczny, złożony z członków grupy.
Z czasem związek dorobił się sporego majątku. Zakupił m.in. dwór w
Rudzienku, niedaleko Warszawy, warty około miliona złotych. Miała się
tam mieścić siedziba szkoły, Międzynarodowej Akademii Dialogu, powołanej
przez Małgorzatę Pawlisz. Dwór w Rudzienku był również siedzibą
Stowarzyszenia Polska Rada Azji i Pacyfiku. Duży budynek stoi dziś
pusty.
Stowarzyszenie zaczęło organizować międzynarodowe konferencje na temat
dialogu między cywilizacjami. Jedna z nich odbyła się w Sejmie.
Patronat nad konferencją objął premier Leszek Miller. Wśród uczestników
byli politycy z pierwszych stron gazet. Kolejne stowarzyszenie powołane
przez Małgorzatę Pawlisz zaczęło przyznawać nagrody w uznaniu zasług
dla integracji z Unią. Europejską Perłę odebrali m.in. Józef Oleksy,
Danuta Huebner, Jacek Saryusz-Wolski i Jan Truszczyński.
Dziś Józef Oleksy przeczy, by znał Małgorzatę Palisz, zaś Tadeusz
Iwiński, który wsparł wniosek do Ministerstwa Gospodarki i Pracy o
dotację jednej z konferencji, dziwi się na wieść o jej tajnej działalności.
Kolejna konferencja odbędzie się już za tydzień w Warszawie. Patronat
nad nią objęło Ministerstwo Kultury, Ministerstwo Spraw Zagranicznych,
a także – osobiście – premier Marek Belka.
Tajemniczy związek religijny z pełną premedytacją umiał wykorzystać
próżność polityków: ich słabość do nagród i chęć pokazywania
twarzy przy każdej okazji. Sama Małgorzata Pawlisz publicznie pokazywała
tylko jedno swoje oblicze. Chcąc poznać całą prawdę o charyzmatycznej
przywódczyni, kilkakrotnie zabiegaliśmy o spotkanie. Niestety, nigdy nie
doszło do tej rozmowy.