Klasyczna teoria charyzmy – Kilka problemów z empirycznym zastosowaniem

V Konferencja IS w Kołobrzegu

20-22 kwietnia 2006 roku odbyła się V Konferencja Naukowa IS „Końce i początki Socjologiczne podsumowania, socjologiczne zapowiedzi”

dr Kamil Kaczmarek: Klasyczna teoria charyzmy Maxa Webera. Kilka problemów z empirycznym zastosowaniem.

Pniższy referat stanowi streszczenie
fragmentu, który ukazał się w materiałach pokonferencyjnych w
całości. Do pobrania (pdf)

Przedmiotem moich badań, których drobny fragment Państwu przedstawię, jest ezoteryczna grupa o charakterze tajnym, Wspólnota Kundaliniego zwana tak od pseudonimu jej założyciela. Działa ona w Polsce od roku ok. 1980.

Założyciele nowych kultów czy religii uchodzą za najczystsze przykłady autorytetów charyzmatycznych. Weber podkreślał, że charyzma w najczystszej formie przejawia się właśnie w religii. Stąd też usiłując zrozumieć fenomen powstania nowej organizacji religijnej, a zwłaszcza najbardziej elementarny składnik tego zjawiska: relację między założycielem a jego zwolennikami, muszę przyjrzeć się samemu terminowi charyzma oraz pojęciu panowania charyzmatycznego. Nie ma niestety zgody wśród badaczy, co należy pod tym terminem rozumieć, ani nawet co sam Weber pod nim rozumiał. Jest to wstępna kwestia, którą trzeba się zająć, zanim odpowie się na pytanie o adekwatność tej koncepcji do rzeczywistości empirycznej.

Zapewne wielu, tak profesjonalnych socjologów jak i przeciętnych użytkowników języka, zgodziłoby się ze Peterem L. Bergerem, że charyzma to „autorytet społeczny, który .. jest oparty .. na niezwykłym wpływie osobowości przywódcy”, czy ze Stanisławem Andreski, że stanowi niezwykły talent pewnych jednostek do narzucania innym swojego przywództwa opartego na nieprzymuszonym posłuszeństwie”.

Do postaci charyzmatycznych zalicza się dość powszechnie: Buddę, Jezusa, Mahometa, Cezara, Napoleona czy Hitlera. Stanisław Andreski zarzuca jednak Weberowi niekonsekwencję, iż mówiąc o charyzmie dziedzicznej, charyzmie królewskiej czy o charyzmie rodowej, zaprzeczał własnym określeniom tego terminu. Autorów, którym pojęcie to sprawiało problemy interpretacyjne było zresztą wielu. Riesebrodt np. uważał, że Weber posługiwał się innym pojęciem charyzmy w ramach swych prac z socjologii religii a innym w ramach swej socjologii panowania.

Przeanalizowawszy ogólne określenia oraz praktykę badawczą Webera doszedłem jednak do wniosku, że taka ewentualność nie zachodzi. Weber wszędzie stosuje tę samą koncepcję charyzmy.

W samej charyzmie można wyróżnić trzy momenty: po pierwsze, charyzma jest niezwykłą mocą, nadprzyrodzoną, wyjątkową, a przynajmniej niecodzienną. Po drugie, jest właściwością trudno dostępną, niedostępną dla każdego. Po trzecie jej ważnym aspektem jest konieczność stałej weryfikacji, najczęściej poprzez cuda.

Weber dość konsekwentnie używa tak zdefiniowanego pojęcia. Odnośnie tego sposobu stosowania ważne są tu następujące momenty:
Weber wyróżnia odmienne formy charyzmy ze względu na

1) podmioty ją posiadające. Charyzma może przysługiwać obiektom przyrodniczym, artefaktom, zwierzętom, duchom czy bogom, a w świecie ludzi osobom, rodom, a także instytucjom. Stąd też wyróżnia charyzmę osobistą, rodową czy urzędową.

2) ze względu na sposoby konkretnego przejawiania się Weber wyróżnia całą gamę najrozmaitszych funkcjonalnych form charyzmy: dokonywanie cudów, zdolności mistyczne, wyróżnia charyzmę królewską, sędziowską, bohaterską, charyzmę wiary, miłości, a nawet znajomości sztuki pisma, prawa, wiedzy religijnej.

Charyzma w świecie społecznym odgrywa doniosłą rolę zwłaszcza w dwóch sytuacjach:

1) Po pierwsze, charyzma stanowi dla niego jedno z kryteriów różnicujących społeczną sytuację ludzi. Może ona rodzić podziały dychotomiczne, gdyż jedni ludzie ją posiadają, drudzy nie. Może też prowadzić do rozbudowanych hierarchii charyzmatycznych.

2) Kluczowym dla nas zastosowaniem koncepcji charyzmy jest jej występowanie w społecznym stosunku panowania. Wypowiedzi Webera, w pracach z socjologii religii, są w tym względzie jednoznaczne: nie jest tu bynajmniej siłą sprawczą, jak głosi potoczne ujęcie, tylko siłą legitymizującą. Charyzma występuje jako atrybut przywódcy, który go uwiarygadnia, a nie jako cecha przy pomocy której wpływa na poddanych panowaniu. To w charyzmę wierzyć muszą poddani, a nie charyzma sprawia, iż wierzą. Również ogólne definicje charyzmy z fragmentów zawartych w pracach z socjologii panowania czy prawa w pełni odpowiadają powyższym. W ramach Weberowskiej socjologii panowania mamy więc, nie tyle inną koncepcję charyzmy, co uwypuklone jedno z jej zastosowań.

Tak pokrótce, według moich ustaleń, wygląda ta kwestia w pracach Webera, co jednak zupełnie nie rozstrzyga kwestii, jakie jest miejsce charyzmy w panowaniu charyzmatycznym w rzeczywistości. Aby je zbadać postanowiłem przyjrzeć się mu, wykorzystując materiały zebrane przeze mnie w trakcie badań nad Wspólnotą Kundaliniego.

Skoro charyzma sama jest mocą o charakterze nadprzyrodzonym, a jej posiadanie dowodzi się cudami, przyjrzałem się motywom nadprzyrodzonym w relacjach byłych członków WQ, mówiących o postaci założyciela. Pojawiały się one w trzech formach: 1. jako świadectwa o demonstrowaniu przez niego pewnych działań o nadprzyrodzonym charakterze, 2. po drugie opowieści o tych działaniach, 3. po trzecie relacje o przypisywaniu sobie przez Kundaliniego posłannictwa o nadprzyrodzonych źródle.

Wzmianek pierwszej kategorii było bardzo niewiele i miały charakter mało jednoznaczny. Więcej było opowieści o cudach, czyli w języku B. Malinowskiego – mitów. Równie dużo uzyskałem relacji na temat autoidentyfikacji Kundaliniego Wypowiedzi te były dość niezwykłe:
mówił o sobie, że jest największym guru, mędrcem, największym mistrzem na ziemi przynajmniej od 10 000 lat, którego skryte oddziaływanie na historię będzie odczuwalne jeszcze przez 1000 lub 2000 lat. Podawał się za kontynuatora Jezusa, potężniejszego od niego i przebieglejszego (bo wszak Jezusowi się nie udało, zginął). Twierdził, że jest mesjaszem, drugim Chrystusem, zapowiadanym przez Mickiewicza „mężem 44” , wybranym czy posłanym przez Boga. Mówił, że „Bóg trzyma na jego głowie stopę i gdyby nie on, to by się Bóg zachwiał”. Uważał, że jest obecnie jedynym prawdziwym mężczyzną na ziemi, co dawało mu pewne przywileje w kontaktach z kobietami. Jego wielka moc i władza miała się przy tym (jak na mesjasza przystało) rozciągać na świat doczesny, przypisywał sobie np. wprowadzenie stanu wojennego, a w każdym razie wpływ na W. Jaruzelskiego. Tajemnicza władza nad światem jednak mu nie wystarczała, czasami posuwał się do twierdzeń, że już tu na ziemi zrobił to, do czego został posłany, że nie ma tu już partnera do rozmowy na równym poziomie, teraz natomiast potrzebują go na innych planetach, gdzie wkrótce się uda.

Nasuwa się pytanie: dlaczego odbiorcy takich deklaracji nie uznali, że mają do czynienia z np. osobą psychicznie niezrównoważoną?

Wkraczamy tu w obręb dyskusji związanej z tzw. „psychopatologiczną” hipotezą powstania religii Starka i Bainbridge’a. Zakłada ona, iż doświadczenie religijne jest przejawem ostrej psychozy, na którą w łagodniejszej formie cierpią też zwolennicy proroka. Tymczasem podejrzenia zaburzeń psychicznych w odniesieniu do Kundaliniego niemal się nie pojawiały (Z). Aby zrozumieć wyrozumiałą, a najczęściej (w przypadku uczniów) pełną wiary postawę słuchaczy wobec tego typu deklaracji trzeba 1) po pierwsze przyjąć właściwy punkt odniesienia: będzie nim nie to, jak chorobę psychiczną definiują psychiatrzy, ale w jaki sposób i wedle jakich kryteriów ludzie bez specjalistycznego wyszkolenia rozpoznają osoby chore psychiczne. Kundalini nie wykazywał żadnej z potocznie przypisywanych osobom umysłowo chorym cech.

2) Zdaniem Parsonsa o zdrowiu psychicznym decyduje zdolność do spełnienia wymagań związanych ze społeczną rolą (Parsons 1969:322). Również z tego punktu widzenia trudno uznać Kundaliniego za osobę chorą psychicznie: wielokrotnie wykazywał, zwłaszcza w pierwotnym okresie, sporą kompetencję jeśli chodzi o rolę społeczną, którą objął: rolę guru.

Jak to wyraził jeden z jego byłych uczniów: „przez cały czas był człowiekiem służącym. Dbał o ludzi, starał się o ludzi, walczył o ludzi, przejmował się, jak ktoś tam się gdzieś załamywał, jak odchodził, jak gdzieś się tam znowu oddalił, wypił czy coś, jak przestawał pracować nad sobą, wracał do łatwego życia wśród tak zwanych umownych, czyli zwykłych ludzi” [X51].

W działalności tej odnosił sukcesy: mógł wykazać się pewną liczbą osób, którym realnie pomógł, wśród nich byli: byli narkomani, osoby z kłopotami z alkoholem uwikłani w subkulturę gitowców czy hippisów. Posiadał też, jak na guru przystało, spory zasób wiedzy ezoterycznej.

3) Poza kompetencjami przypisywanymi społecznej roli guru, posiadał szereg innych całkiem realnych kompetencji. W dziedzinie intelektualnej dysponował nieprzeciętną erudycją, z którą żaden z jego uczniów i niewielu z rozmówców mogło się mierzyć.

Jak to ocenił jeden ze znających go pracowników naukowych (Z): „wiedzę miał olbrzymią, umiejętność pracy na materiałach, na źródłach, to właściwie wszelkie predyspozycje do pracy naukowej miał”. Opowiadano mi (bezpośredni tego świadek), że raz Kundalini znalazł się na sympozjum naukowym, w którym brało udział wielu profesorów z różnych uczelni. Kundalini zabrał tam parę razy głos. „W rezultacie wszyscy uczestnicy zaczęli się do niego zwracać panie profesorze, sądząc, że jest profesorem wyższej uczelni”. Zdaniem mego rozmówcy: „Ja bym nawet powiedział, że jego wypowiedzi były na wyższym poziomie niż niejednego z tych profesorów, którzy tam byli. Więc to nie było złudzenie jakieś czy konwencja towarzyska w stosunku do niego, naprawdę to były naukowo bardzo wartościowe wypowiedzi” [Z82].

Podejmował również pewne próby w dziedzinie twórczości naukowej, pomagał swoim uczniom w pisaniu doktoratów.

4) Innym ważnym źródłem wiarygodności Kundaliniego był przekaz tradycji, na który się powoływał. Twierdził, że posiada uprawnienia do nauczania otrzymane od swego mistrza. O mistrzach swych wypowiadał się zresztą „z dużą estymą”,

jak powiada jeden z uczniów, „wyrażał miłość do tych osób, które go w jakiś sposób nauczyły i wprowadziły na ścieżkę pracy nad sobą, jeśli chodzi o jogę, znajomość pańczatantry, potem sufizmu, czy systemu Bo Yin Ra”.

Posiadał ich zdjęcia zawieszone na honorowym miejscu, które często demonstrował swym gościom i uczniom w celu dowiedzenia sukcesji.

To co powiedzieliśmy, pozwala postawić znak zapytania przy tezie Webera, iż cuda sprawiane przez proroków miałyby stanowić dowód ich charyzmy. Wydaje się, że jest raczej odwrotnie: to sama charyzma i cuda wymagają legitymizacji. Jak widać legitymizacja ta w naszym przypadku była racjonalna i oparta na tradycji (choć nie dokładnie w sensie Weberowskim).

O tyle, uważam, w przekształceniu znaczenia pojęcia charyzmy, jakie dokonało się w języku potocznym tkwi jednak pewne prawdziwa obserwacja: to nie charyzma w rozumieniu Weberowski stanowi kluczowy i wymagający wyjaśnienia moment w panowaniu charyzmatycznym, ale czynniki osobowościowe, które Weber w zasadzie, jak trafnie zauważył Andreski, zignorował.