Religia patriarchalna i religi – Fragment książki

Typologia
dzieląca religie na patriarchalne i matriarchalne, którą Fromm
zaczerpnął od Bachofena, jest rzadziej kojarzona z autorem Mieć
czy być?
Wydaje się jednak, że on sam stosował ją częściej i z
lepszym efektem nawet niż własną typologię religii humanistycznych i
autorytarnych. Nie czujemy się kompetentni, aby rozstrzygać, co Fromm
zaczerpnął od Bachofena, a co jest owocem jego własnej pracy.
Ograniczymy się do przedstawienia tej typologii, taką jaka ona
występuje w jego pismach.

Teoria
religii matriarchalnej i patriarchalnej jest ściśle powiązane z
ogólną teorią kultury. Zwłaszcza, gdy mówimy o ludach
neolitycznych, ich religia, na tyle na ile udało się ją
zrekonstruować, jest silnie uwarunkowana sposobem życia.

Teoria ta
jest częściowo oparta na skrupulatnej analizie mitów
śródziemnomorskich (Grecji, Egiptu i Rzymu), częściowo na
dedukcji, gdzie punktem wyjścia jest postać matki i jej specyficzna
rola. Dalszych potwierdzeń dostarcza archeologia, której dane
są wprawdzie bardzo fragmentaryczne, ale stosunkowo dobrze pasują do
obrazu zarysowanego przez dziewiętnastowiecznych uczonych Bachofena i
Morgana, oraz późniejszych uczonych Briffaulta, czy Gravesa.

Jak
sama nazwa wskazuje kultura i religia matriarchalna czy, jak woli
wyrażać się Fromm, matrocentryczna jest skupiona wokół matki.
Inaczej mówiąc zbudowana jest wokół podstawowej więzi
międzyludzkiej jaką jest więź między matką a dzieckiem (Fromm
1971:78). Początkowo bowiem nie znano związku między spółkowaniem
a rodzeniem się dzieci, stąd więzi z ojcem były słabsze (Fromm
1999b:60).

Kobieca
zdolność tworzenia życia musiała jawić się jako coś w najwyższym
stopniu nadprzyrodzonego, magicznego i cudownego (Fromm 1999g:89).

Wiele
cech kultury i religii matrocentrycznej wynika ze specyfika matczynej
miłości względem dziecka. Otóż miłość matczyna cechuje się
bezwarunkowością, co oznacza dla dziecka pewność miłości.
Jednocześnie na miłość matki dziecko nie ma wpływu, nie może jej
zdobyć (Fromm 1971:80; Fromm 1999j:48), ale nie można jej też utracić
grzesząc (Fromm 1997:221), jest jak łaska – gdy istnieje jest
błogosławieństwem, ale nie można jej stworzyć (Fromm 1996b:59). Jak
powiada Fromm Jej obecność daje ukochanej osobie poczucie
błogości, brak wytwarza uczucie zagubienia i krańcowej rozpaczy

(Fromm 1971:79).

Z tej
cechy macierzyńskiej miłości wypływa także idea równości –
matka kocha swe dzieci, dlatego że są jej dziećmi, nie dlatego, że
są Ťdobreť, posłuszne czy że spełniają jej życzenia i
rozkazy
(Fromm 1971:79; 1999:22). Ostatecznie zaś matka rozciąga
swą bezwarunkową miłość także na dzieci innych, gdyż wszyscy ludzie
są dziećmi Matki Ziemi, wszyscy są równi. Rodzi to uczucie
powszechnego braterstwa i atmosferę swobody (Fromm 1999:17n;
1999a:92; 1997:221; 1977:199).

Miłość
matki jest wszech-opiekuńcza, matka troszczy się o swe dzieci, o ich
potrzeby materialne. Ta matczyna troska o dobrobyt dziecka została
przeniesiona na całą kulturę matrycentryczną. Oznaczało to staranie o
zaspokojenie wszystkich cielesnych potrzeb jej członków,
troskę o ich szczęśliwość doczesną. Cechą tej kultury jest więc
gospodarka nakierowana na zaspokojenie konkretnych doczesnych
potrzeb, wiąże się z tym swoisty materializm (Fromm 1999j:32,37,43).

Generalnie
miłość matczyna jest źródłem wszelkich humanitarnych uczuć,
troski o innych, odpowiedzialności, altruizmu (Fromm 1999:17;
1999j:54; 1999g:86; 1999a:92). Jest litością i miłosierdziem (Fromm
1997:221).

Pewność
matczynej miłości, której towarzyszy pewność zaspokojenia
wszelkich potrzeb daje w rezultacie nastrój spokoju, pogodnego
zadowolenia. Konsekwencją tego była stabilność kultury
matrycentrycznej. Była ona zarazem bezpieczna i pasywna. Cechowało ja
bierne podporządkowanie tradycji, autorytetowi matki i naturze (Fromm
1999j:33; 1977:198). Przykładem mogą być tu kultury miejskie doliny
Indusu: Harappa i Mohendźo Daro (szczyt ok.2500 p.n.e.), które
cechowały się zadziwiającą stagnacją. Na przestrzeni tysiącletnich
dziejów cywilizacji Harappy nie zauważono żadnej zmiany,
żadnej innowacji (Eliade 1997:I, 82nn).

Wyższość
kobiety wypływała w tej kulturze przede wszystkim z jej tajemniczej
zdolności rodzenia, którą dzieliła ona z naturą – drugim
wielkim przedmiotem czci (Fromm 1999b:60). Zrodzenie ustanawiało
więzi krwi, które stanowiły zasadnicze więzi spajające
społeczeństwo.

Te
naturalne więzy sięgały poza grób. Bardzo rozwinięty był w tej
religii kult przodków (Fromm 1999j:31). Człowiek stanowił
bowiem ogniwo w przekazie krwi, oraz tradycji, był elementem pewnej
organicznej całości, której korzenie nikną w mrokach dziejów.
Jest to więc kultura skierowana na przeszłość (Fromm 1999j:32).

Władza
matki była zatem oparta na obyczaju, tradycji, co się wiązało z
szacunkiem dla przodków. Władza ta zasadniczo cechowała się
pobłażliwością.

Jedynym
wyjątkiem były przestępstwa przeciw zasadzie krwi. Wtedy zemsta była
nadzwyczaj okrutna, bezlitosna, nieproporcjonalna do zbrodni. Kara
była czymś instynktownym. Żona zabijająca męża nie popełnia tak
wielkiej zbrodni jak syn godzący w matkę, czy brat uderzający w
brata. Są oni bowiem związani krwią, żona zaś z mężem nie (Fromm
1999j:34; 1977:197).

Poza tym,
krzywda wyrządzona bliźniemu była uznawana za jeden z najwyższych
grzechów (Fromm 1999j:38,54). Kontrola społeczna jednak była
słabo rozwinięta, postępowanie cechowała spontaniczność, dążenie do
uprzyjemniania sobie życia. Przymus nie był więc zasadą organizującą,
ale raczej miłość do matki i braci wynikająca z naturalnych więzów
(Fromm 1999j:38).

Kolejną
cechą kultury matrycentrycznej jest wspólnotowość, by nie rzec
kolektywizm. Prowadzi to do tłumienia indywidualności, osobowości
członków na rzecz społeczności i ustalonych tradycji. Rodzi to
w następstwie silną tendencję konserwatywną. Dewizą jest: świat
który istnieje, jest najlepszym z możliwych
. Towarzyszył
temu niewielki rozwój własności prywatnej, która
sprowadzała się wówczas właściwie do własności osobistej
(Fromm 1999j:38).

Kultura
matrycentryczna afirmowała naturę, płodność i życie (Fromm 1999j:33).
Odzwierciedla się to zwłaszcza w stosunku do seksualności. Kultura
matrycentryczna afirmowała seksualność, jako źródło naturalnej
przyjemności, sposób zwiększania radości życia i intensywności
jego przeżywania, jego szczęśliwości, pogody. Moralność nie nakładała
na seksualność jakiś szczególnych zakazów (poza tabu
stosunków seksualnych w trakcie menstruacji). Panowała
generalnie względna swoboda w tej dziedzinie. W niektórych
plemionach, które do dziś zachowały znaczne ślady tego
porządku (matrylokalność, matrylinearność), a które badał
Malinowski panuje pełna swoboda kontaktów seksualnych przed
ślubem (dzieci, które by się wtedy poczęły są wychowywane i
tak przez brata dziewczyny). Potem zawierane jest monogamiczne
małżeństwo, w ramach którego przestrzega się już wierności.
Wynika ona jednak bardziej z wzajemnej miłości niż z nakazów.
W wypadku, gdy miłość wygaśnie, małżonkowie po prostu rozstają się i
zawierają nowy związek (Fromm 1999j:43n).

Kultura
matriarchalna wiąże się z określoną formą gospodarki – oparta
jest głównie na mało stechnicyzowanym rolnictwie. Życie ludzi
zależało więc bardziej od natury niż od ludzkich zabiegów,
zwłaszcza, gdy procesy wzrostu roślin nie były jeszcze dobrze
rozpoznane i jawiły się, podobnie jak kobieca płodność jako zjawiska
cudowne. Mała rola techniki sprawia, że główną rolę pełniła w
gospodarce żywa siła robocza – co dodatkowo umacniało pozycję
kobiety-rodzicielki (Fromm 1999b:59). Relacja neolitycznych (a także
późniejszych) chłopów do przyrody nie miała nic
wspólnego z zaborczą wrogością (zdobywaniem ziemi, czynieniem
jej sobie poddanej), w istocie była oparta na współpracy
(Fromm 1997:222).

Fromm za
Bachofenem podkreśla, że kompleks matriarchalny (i jak zobaczymy
także patriarchalny) posiada nie tylko takie pozytywne strony jak
afirmacja życia, wolności i równości, ale także strony
negatywne. Występujące w tym kompleksie przywiązanie do przyrody,
gleby, więzi krwi krępują rozwój człowieka, zwłaszcza jego
duchowości (Fromm 1996b:58,68). Cechą negatywna tej kultury jest
także instynktowna irracjonalność (Fromm 1999:18).

Podstawą
kultury i religii patrocentrycznej jest postać ojca i zasadnicze
cechy jego relacji z dziećmi (Fromm 1999j:46; 1996b:58; 1971:79).

Miłość
ojcowska w przeciwieństwie do macierzyńskiej cechuje się
warunkowością. Ojciec najbardziej kocha to dziecko, a ściślej tego
syna, który najbardziej spełnia jego oczekiwania, który
jest najbardziej do niego podobny, który okaże się zdolny do
przejęcia jego dziedzictwa i przedłużenia rodu (Fromm 1999j:47;
1996b:59,64; 1997:221; 197179). Posiada to dalsze konsekwencje:
otóż na miłość ojca można było zasłużyć, relację z ojcem można
kontrolować. Utraciwszy ojcowską miłość można ją odzyskać poprzez
ponowne podporządkowanie się jego władzy (Fromm 1997:222). Ze strony
ojca płyną dwojakiego rodzaju wymagania i oczekiwania: z jednej
strony, ojciec oczekuje od syna posłuszeństwa, naśladownictwa i
służby, z drugiej strony pragnie też, aby dziecko dojrzało, aby
wzięło odpowiedzialność, i samo zaczęło tworzyć, budować, pracować
(Fromm 1996b:59).

Rodziło to
afirmacje odwagi, indywidualnego wysiłku. Podporządkowanie ojcu
sprzyjało więc osobistej aktywności, rozwojowi, dynamizmowi. Stąd
idea postępu odzwierciedla męską zasadę.

Skoro
miłość ojcowska jest warunkowa, oznacza to, że wprowadza rozróżnienie
wśród dzieci. Dzieci zaczynają zabiegać o miłość ojca. Rodzi
to dwa istotne dla patriarchalizmu elementy: ducha rywalizacji oraz
hierarchii (Fromm 1999j:49).

Warunkowość
miłości pociąga za sobą dwa istotne skutki psychologiczne: po
pierwsze utratę poczucia bezpieczeństwa typowego dla relacji z matką.
Z drugiej strony intensyfikuje się rola sumienia – człowiek
stara się żyć tak, aby wypełniać swe obowiązki. Starania te nie
sięgają jednak ideału, co rodzi typowe dla kompleksu patriarchalnego
poczucie winy, towarzyszące ludziom w patriarchalnych strukturach
społecznych (Fromm 1999j:44,48).

Kulturę
patrocentryczną ujmuje Fromm jako swoiste przezwyciężenie kultury
matrocentrycznej. Skoro władza matki była pierwotniejszą, późniejszy
kompleks musiał jej przeciwstawić własny system wartości (Fromm
1999b:60).

Tym, co
mężczyzna mógł przeciwstawić tajemniczej biologicznej
kreatywności kobiety, jest siła, w tym siła jego umysłu, twórczość
jego ducha, która w porównaniu z kobiecą płodnością
jawi się jako sztuczna. W gospodarce coraz większą rolę zaczynają
odgrywać narzędzia, rzemiosło, sztuczna wytwórczość (Fromm
1999b:61). Wytwarzanie dóbr materialnych przestaje już być
podporządkowane w pierwszym rzędzie zaspakajaniu potrzeb, pojawia się
dążność do bogactwa jako cel samoistny. Stanowi ono bowiem
manifestację i źródło siły mężczyzny, dowód jego
kreatywności. Towarzyszy temu rywalizacja i egoizm między
mężczyznami, nie zważanie na potrzeby innych, gdyż ideałem jest tutaj
samodzielność, zdolność zaspokajania swych potrzeb samemu (Fromm
1999j:33).

Szanuje się
więc odwagę, zdolność do wychodzenia poza ustalone granice,
dokonywanie rzeczy nowych. O ile dla religii matriarchalnej
charakterystyczny był intensywny kult zmarłych przodków, jako
wyraz wiary w trwanie życia, w odwieczne prawo przyrody –
odrodzenia, to dla religii patriarchalnej charakterystyczny jest kult
bohaterów, wodzów, jednostek wybitnych. Cechą
charakterystyczną zarówno bohatera jak i świętego jest to, że
w pewnym momencie są oni zdolni do opuszczenia wszystkiego co dotąd
posiadali i do wytrwałego dążenia do celu mimo pojawiających się
trudności czy cierpień. Przedmiotem kultu stają się zatem postacie
przejawiające heroiczność cnót, przy czym naturalnie w różnych
kulturach cnoty te będą inne, ale Odyseusz, Budda, Mojżesz mają z
sobą to wspólnego, że w pewnym momencie porzucają wszystko i
wytrwale dążą naprzód przeciwstawiając się ryzyku (Fromm
1997:173).

Jak
mówiliśmy, kulturę tą cechowała rywalizacja. Rezultatem walki
jest pewien porządek, w którym każdy wobec siły uznaje
wyższość pewnych ludzi i siłą wymusza posłuszeństwo innych, słabszych
(Fromm 1999j:43). Każdy jest czyimś tyranem i każdy jest czyimś
niewolnikiem. Zasada ta rozciąga się na życie domowe i prowadzi do
ujarzmienia kobiety i dzieci zwłaszcza u mężczyzn o najniższej
pozycji, którzy nie mieli już władzy nad innymi mężczyznami.
Więź krwi zostaje zastąpiona przez polityczną lojalność wobec
silniejszego, posłuszeństwo władzy wodzowskiej i ustanowionemu prawu
jako zasadom organizującym. Kultura ta poprzez afirmację dokonań
niezwykłych, łamiących zastane zasady jest także zwrócona
bardziej na przyszłość niż na przeszłość (Fromm 1999j:32).

Inaczej niż
w matriarchacie, w kulturze patrycentrycznej władza jest oparta na
uznaniu reguł, za którymi stoi siła, a nie na poszanowaniu
więzów krwi i miłości. Mamy więc tutaj racjonalność oraz
przymus jako podstawę systemu prawnego. Dąży się do proporcjonalności
kary do zbrodni (Fromm 1999j:34).

Kulturę
patriarchalną cechuje też zupełnie inny niż w matriarchacie stosunek
do seksualności. Patriarchat głosi prymat ducha nad ciałem. Rozwój
ducha wymaga jego wolności względem ciała, jego zachcianek a wolność
względem ciała wymaga jako warunku dyscypliny. Od najdawniejszych już
czasów odkryto, że skutecznym środkiem wzmożenia przeżyć i
mocy duchowych jest asceza, w tym również wstrzemięźliwość
seksualna. Zazwyczaj była to wstrzemięźliwość okresowa i dotyczyła
wirtuozów religijnych. W kulturze patriarchalnej jednak asceza
zaczyna się upowszechniać w całym systemie moralnym (Fromm 1999g:89).
Małżeństwo jest tu również monogamiczne, ale z innych
względów, rozumiane jest bowiem jako stosunek własnościowy –
mąż jest właścicielem żony albo żon. Jest też inwestycją na
przyszłość. Współżycie seksualne ma więc przede wszystkim
zapewnić potomstwo (Fromm 1999j:44,47).

Towarzyszy
temu naturalnie cały system zakazów moralnych dotyczących
seksualności, które pierwotnie miały chronić własność
mężczyzny, której przedmiotem była kobieta (Fromm 1999g:88).
Wobec wartości duchowych przyjemność cielesna schodzi na plan dalszy,
a nawet w skrajnych przypadkach jest poniżana (purytanie). Ta
restrykcyjna polityka w stosunku do seksualności jest bardzo
funkcjonalna dla patrycentrycznego porządku społecznego, którego
jedną z podstawowych cech jest hierarchiczność, oparcie na przemocy i
posłuszeństwie (Fromm 1999j:44). Obłożenie bowiem zakazami tak
silnego popędu, jakim jest popęd seksualny, musi prowadzić do
częstszych lub rzadszych, lecz raczej nieuchronnych przypadków
naruszania tych zakazów. Gdy zakazy te zostały
zinternalizowane, pojawia się w następstwie poczucie winy. Są z tego
dwa zasadnicze wyjścia: albo ponowne podporządkowanie władzy, albo
uznanie własnej nieuleczalnej nędzy. Oba te wyjścia są naturalnie
korzystne dla władzy. Ktoś kto czuje się winnym, nie pomyśli o
buncie. Aktywność seksualna tymczasem, gdy łączy się z poczuciem winy
przestaje dostarczać przyjemności, staje się sposobem odreagowania
tego poczucia. Wpadamy więc w błędne koło. Zakaz – wykroczenie
– poczucie winy – konieczność odreagowania –
ponowne wykroczenie etc. Towarzyszy temu naturalnie upadek kultury
pożycia seksualnego, które sprowadza się do erectio,
penetratio, eiakulatio
. Akt seksualny jako kompulsywne
odreagowanie napięcia staje się z konieczności coraz krótszy,
przez co nie może dostarczać żadnej przyjemności kobiecie, której
droga do rozkoszy jest dłuższa. Sama ulga płynąca z odreagowania też
nie może być nazwana właściwą rozkoszą seksualną. A zatem seksualność
nie jest źródłem radości i szczęścia dla nikogo, często
natomiast bywa środkiem przemocy, odreagowania. To dodatkowo
zabezpiecza hierarchię: Otóż, jak mówiliśmy,
przyjemność seksualna jest najłatwiej dostępnym źródłem
uszczęśliwienia człowieka. Tymczasem gdy ktoś jest szczęśliwy w
jednej sferze życia, pragnie być także szczęśliwy w innych. Ktoś taki
nie będzie chciał pozostawać na swoim, np. niskim miejscu w
hierarchii, będzie dążył do podwyższenia swej pozycji, co nie jest
korzystne dla władzy. Kto czuje się winny, własne cierpienie będzie
tłumaczył karą za grzechy a nie wadliwym systemem społecznym (Fromm
1999j:44).



Patriarchalizm
więc generalnie afirmuje postęp, osiągnięcia indywidualne, sprzyja
rozwojowi jednostki, wyzwala ją z przytłaczających więzów krwi
i klanu. Poszukuje nowych lepszych światów, nowych rozwiązań,
nawet kosztem obecnych przykrości i ofiar. Hasłem jego mogłoby więc
być: Postęp wymaga ofiar.

Tak jak
kultura matrocentryczna, tak patrycentryczna posiada pozytywne i
negatywne aspekty. Do pozytywów zalicza Fromm zasadę rozumu,
nauki, cywilizacji, rozwoju duchowego, dyscypliny, sumienia oraz
indywidualizmu, zaś do negatywów hierarchię, ucisk,
nierówność, nieludzkie traktowanie, podporządkowanie (Fromm
1996b:59).

Choć
kultura patrocentryczna od czasu najazdu aryjskiego stała się
dominującą formą organizacji życia społecznego oraz duchowego w
cywilizacjach śródziemnomorskich, to jednak elementy
matriarchalne nie zanikły całkowicie. Wynika to z tego, że w każdym
człowieku tkwi głęboko potrzeba zarówno matki, jak i ojca.
Potrzeba ta, mimo oporów przejawiała się także w kulturze.
Zanim się temu przyjrzymy na przykładzie religii biblijnych musimy
omówić pokrótce charakter miłości Boga zabarwionej
przez każdy z tych aspektów.

W
kulturze matrycentrycznej główna boginią była Bogini Matka,
Wielka Bogini czy Wielka Macierz. Specyficzna relacja między wiernymi
a tymi boginiami przetrwała jednak upadek tych ostatnich i może
występować również w stosunku do męskiego Boga. Więź taka
charakteryzować się będzie dziecięcym oddaniem Bogu, całkowitym
zdaniem na Jego łaskę. Przekonaniem, że wszystko zależy od Niego i
tylko od Niego. Jak powiada Fromm w matriarchalnym aspekcie
religii kocham Boga jak wszechobejmującą matkę. Wierzę w jej miłość,
w to, iż mimo, że jestem biedny i słaby, mimo że zgrzeszyłem, będzie
mnie kochać, nie będzie wolała nade mnie żadnego spośród
swoich dzieci; cokolwiek się ze mną stanie, pośpieszy mi z pomocą,
ocali mnie i przebaczy
(Fromm 1971:81).

Łaska
będzie tu kluczowym terminem oznaczającym relację Boga do człowieka.
Ten zaś musi wierzyć w łaskę, a w związku z tym stać się małym i
bezbronnym, gdyż żadne dobre uczynki nie mogą sprawić, aby Bóg
go kochał (Fromm 1971:80).

Odwrotnie,
imieniem boskiej miłości w aspekcie patriarchalnym jest
sprawiedliwość. Człowiek kocha Boga jak ojca; zakłada, że choć jest
surowy, choć karze i nagradza, to czyni to zgodnie z pewnymi
zasadami, przykazaniami, sprawiedliwie karze za zło a nagradza dobro
(Fromm 1971:81).