Socjologia religii a teologia –

Poniższy tekst ma charakter tekstu
dydaktycznego, jest wykładem, jaki swego czasu wygłosiłem w ramach
kursu socjologii religii dla teologów. Sądzę jednak, że mimo braku
aparatu naukowego może okazać się niektórym Czytelnikom przydatny…

… widzimy już, że socjologia
jako taka, a socjologia religii w szczególności, posiada zupełnie inną
perspektywę niż teologia. Pożytecznym będzie teraz, aby uniknąć
nieporozumień przyjrzenie się niektórym różnicom.

1) Po pierwsze teologia, w odróżnieniu od socjologii jest nauką
normatywną czyli formułującą normy ortodoksyjnej wiary i wartości świętego
życia kierujące ludzkim działaniem. Teologia jest też nauką
dogmatyczną (podobnie jak prawo), co oznacza, że posiada ściśle określone
granic e określone przez dogmaty właśnie. Podobnie jak prawnik
lawirujący między paragrafami wobec konkretnej rzeczywistości, wobec
konkretnych problemów jest ograniczony brzmieniem prawa, tak teolog stając
przed człowiekiem, czy jakimś kulturowym zjawiskiem ma pole manewru ściśle
określone nauczaniem Kościoła. Jest teologiem dlatego, że głosi to,
czego naucza Kościół. Podstawowym kryterium poprawności jego nauczania
jest zgodność z nauczaniem autorytetów (Biblii, Tradycji, Magisterium).
Wobec tych autorytetów, teolog musi zachowywać pełen respekt i posłuszeństwo.
Teolog jest w istocie „robotnikiem w nie swojej winnicy”

Inna
zupełnie jest sytuacja socjologa. Jak powiedział G.W.F. Hegel w
odniesieniu do filozofii wprawdzie, ale odnosi się to do całej nowożytnej
nauki pozytywnej: Pierwszym warunkiem filozofii jest niezłomne umiłowanie
prawdy i wiara w moc ludzkiego ducha.
Naukowiec posiada więc respekt
tylko wobec prawdy. Nie ma w nauce autorytetów, które nie poddawałyby
się krytyce i weryfikacji. Każde twierdzenie, choćby pochodziło z
najszacowniejszych ust może i powinno być metodycznie zweryfikowane
przez pozostałych uczonych. Tym bardziej więc naukowiec musi zachować w
swojej działalności naukowej niezależność wobec autorytetów
pozanaukowych, w tym również autorytetów religijnych.

O ile
o jakimś socjologu można powiedzieć, że uprawia katolicką socjologię
religii, to właśnie o tyle o ile jest ona katolicka, jest ona złą
socjologią religii. Gdyż jak powiedział Max Weber: „prawda rości
sobie prawo, aby także i dla Chińczyka być prawomocnym myślowym uporządkowaniem
rzeczywistości empirycznej”.Tak jak nie istnieje chińska, kubańska,
czy rosyjska matematyka, które byłyby czymś różnym od siebie, tak nie
powinna istnieć katolicka, prawosławna, muzułmańska czy buddyjska
socjologia religii. Oczywiście nie oznacza to, że socjolog, prywatnie,
nie może być wyznawcą żadnej z tej religii, czy tez skupić się w
swoich badaniach na jednej jako na przedmiocie. Nie oznacza to także, że
poznanych faktów nie może oceniać ze względu na własne przekonania
czy wartości. Oznacza to jednak fundamentalny, metodologiczny wymóg, aby
odróżnić to, co jest poznawaniem a co oceną, czy prywatnym światopoglądem.
Wartości, ideały badacza nie powinny wywierać żadnego wpływu na
proces badawczy, za wyjątkiem pierwszego etapu: wybrania przedmiotu badań.
W trakcie jednak samego badania, ten wpływ socjologa jako „ducha
subiektywnego” na swoją działalność musi się skończyć. Teraz
socjolog musi przystąpić do pracy jako reprezentant ducha absolutnego
jako sługa nauki, prawdy.

Socjologia
nie może więc być ancilla
theologiae,
ani tym bardziej ancilla ecclesiae.
W złym znaczeniu tego słowa. Bo oczywiście, gdy socjolog realizuje
swoje zadanie obiektywnego badania rzeczywistości społecznej, wtedy
rezultaty jego badań są użyteczne dla teologii czy Kościoła. Ale też,
nie da się ukryć, że i dla wrogów Kościoła. To, co się dalej dzieje
z rezultatami jego badań nie zależy już bowiem od niego, chyba że
udostępnia je tylko wybranym, co z punktu widzenia etyki naukowej jest już
nie do przyjęcia. Rzetelne poznanie i zrozumienie rzeczywistości jest
zatem warunkiem skutecznego działania, niezależnie jakie cele wyznacza
sobie działający. Ale wybór tych celów nie jest już zadaniem
socjologa, tylko świadomego człowieka, w którym może mu pomóc np.
etyka, filozofia, czy teologia.

2) Od
teologii socjologię odróżnia też to, że socjologia rozpatruje
wszystkie religie. Nawet jeśli skupia się na jednej, to pragnie, aby jej
rezultaty posłużyły potem do generalizacji, które miałyby moc obowiązującą
w stosunku do religii jako takiej.

3)
Inna różnica: socjologia religii bada tylko empirycznie dostępne
wymiary życia religijnego, takie jak wierzenia (dogmaty, mity, doktrynę),
rytuały (formy kultu, latrii), oraz społecznej organizacji religii (Kościoły,
sekty, formy więzi religijnej między ludźmi). Socjologia nie ma
kompetencji do wypowiadania się na temat rzeczywistości bądź fikcyjności
przedmiotu kultu czy wierzeń (np. Boga). Nie istnieje i z przyczyn
metodologiczno-logicznych nie może istnieć żaden socjologiczny dowód
na istnienie, czy nie istnienie Boga.

Socjolog
może o Śiwie, Jahwe, Manitou wypowiadać się tylko jako o wyobrażeniu
pewnej grupy ludzi, a precyzyjniej, może wypowiadać się tylko o wyobrażeniach
takich czy innych ludzi o takich czy innych bóstwach czy innych istotach
nadnaturalnych. Do wszystkich tradycji religijnych musi podchodzić z
jednakową życzliwością i z jednakowym krytycyzmem – jako socjolog,
bo jako człowiek, po pracy może oczywiście jedne darzyć czcią a
inne pogardą. W pracy – zasadą jest jednak sine ira
et studio:
bez gniewu i
upodobania.

Socjologia
musi badać religię etsi
deus non daretur
. Oznacza to wymóg „metodologicznego ateizmu”, lub agnostycyzmu.
To drugie podejście preferował Herbert Spencer. Uważał, że jest to
jedyny sposób, aby załagodzić konflikt między religią a nauką.
Religia – swą istotę sytuuje w sferze tego co niepoznawalne Unknowable,
nauka musi uznać, że taka sfera istnieje – sama się z nią stale
styka. W miarę postępu badań liczba pytań tylko się zwiększa.

Mogłoby się zatem wydawać, że teologia i socjologia mogą
funkcjonować rozdzielnie, że teologowi socjologia nie jest potrzebna.
Rzeczywiście, wydaje się, że lepiej aby teolog nie zajmował się
socjologią. Jak powiada wybitny współczesny socjolog religii Peter L.
Berger: „Mówiąc po prostu, metodologicznie, w teologii w sensie uwolnionego dyskursu [teolog] może widzieć
socjologię jako całkiem Ťnieszkodliwąť; egzystencjalnie w
sensie teologa jako żyjącej osoby społecznie usytuowanej i posiadającej
społeczną biografię, socjologia może być faktycznie bardzo
niebezpiecznym zajęciem.”

Jednak jest jeszcze jeden problem. Teolog jest właśnie człowiekiem żyjącym
w społeczeństwie, które podlega różnym procesom, jest członkiem
takiej czy innej organizacji religijnej, która jest też „rzeczą”
społeczną (Durkheim) i jako taka również pozostaje we wzajemnych
relacjach i zależnościach ze społeczeństwem jako całością.
Pozostaje pytanie, czy w tej sytuacji stać ludzi religii na to aby
zachować postawęsancta
simplicitas
? Wybór
więc dotyczy tego, czy trwać jako nieświadomy przedmiot procesów
społecznych i zachować spokój i pewność wiary, czy stać się chociaż
po części świadomym podmiotem tych procesów, co jednak pociąga
za sobą zagrożenie wiary? Nie odpowiemy na to pytanie.