Dla mediów – Dla Wiadomości Polsat

Polsatowi

mail

>Panie Doktorze – w zasadzie chodzi o trzy pytania:
1 – Jak byli (sa) traktowani czlonkowie sekty
2 – Jakie sa mechanizmy podporzadkowywania sobie ludzi w sekcie, jak wygladalo „pranie mozgu”
3 – kiedy sekta powstala i jaka ma strukture

Zalezy nam na nagraniu do dzisiejszego wydania „Wydarzen”

Pozdrawiam
Przemyslaw Rola

mail

Zastrzeżenia: 1. Terminy „sekta” i „pranie mózgu” pochodzą
od Rzeczpospolitej, nigdy nie użyłem i nie użyję ich, przynajmniej w odniesieniu
do tej organizacji i proszę, gdyby moje nazwisko miało się gdzieś pojawić, nie
wkładać mi przez przypadek tego w usta – będę bardzo wdzięczny. Nie wiem czym
jest owo osławione „pranie mózgu”, to termin z dziedziny psychologii, moim zdaniem
na tyle mętny, że nieużyteczny poznawczo.

2. Badałem w zasadzie okres do 1997 roku, nie mam pewnych danych dotyczących
późniejszego okresu. W tym okresie przywództwo nad całością sprawował jeszcze
Kundalini.

Odpowiedzi

1. Członkowie są traktowani różnie, w zależności od stopnia
zaangażowania – od każdego przełożeni wymagają tyle, na ile im pozwoli. Najtrudniejszy
jest moment formacji, gdy członek podejmie decyzję (wprost a często po prostu przez
przyzwolenie) o pełnym zaangażowaniu. Wówczas wymaga się absolutnej i bezwzględnej
dyscypliny, aż do momentu, gdy uczeń osiągnie stadium mistrza. Później posłuszeństwo
dotyczy już ogólnej działalności grupy, nie zaś szczegółów życia osobistego.

2. Aby mistrz mógł pomóc w rozwiązaniu problemów ucznia, uczeń
musiał pozwolić sobą pokierować. (Chodzi o problemy takie jak nałogi, nerwica,
brak poczucia sensu życia, nieumiejętność radzenia sobie z kobietami, i wiele innych,
zwykłych życiowych problemów, z jakimi zmagają się ludzie osobowościowo jeszcze
niezupełnie dojrzali). Aby kierownictwo to było skuteczne, uczeń musiał z bezwzględnym
posłuszeństwem wykonywać polecania mistrza. Fakt, że mistrzowi zazwyczaj udawało
się rozwiązać uczniowi te problemy budował jego autorytet, co skłaniało ucznia do
tego, aby powierzyć się mistrzowi również w poważniejszej materii – rozwoju duchowego.
W rezultacie zawiązywała się silna więź emocjonalna z mistrzem, nawet do faktycznego
uzależnienia wynikającego z tego, że własna wola została zastąpiona wolą mistrza
a sama uległa atrofii albo przynajmniej stłumieniu. Uczeń stawał się więc zaprogramowanym
narzędziem mistrza.

3. Kundalini zaczął się pojawiać w środowiskach ezoterycznych
od przełomu lat 70. i 80. Początkowo występował samotnie. Pierwszy sygnał, że są
z nim jacyś uczniowie, do jakiego dotarłem, pochodzi z roku 83.

Jest to organizacja wzorująca się na masonerii – jeśli chodzi
o sposób działania w świecie i na zakonach sufickich, jeśli chodzi o strukturę
wewnętrzną. Struktura opiera się na relacji mistrz – uczeń, z czasem uczeń staje
się mistrzem i ma swoich uczniów itd. Szacuję, że okresie najbujniejszego rozkwitu
tych „szczebli” mogło być w niektórych odgałęzieniach nawet pięć, choć najniżej
położeni nie mieli pojęcia o wyższych szczeblach – o tym, dowiadywali się później.
Całość składała się zatem z kilku – „wspólnot” uczniów skupionych wokół poszczególnych
mistrzów, którzy to mistrzowie sami również stanowili takie wspólnoty. Wspólnoty te z
założenia miały być niewielkie (kilku-kilkunastu członków), liczyła się jakość
formacji a nie ilość.

Większość z tych wspólnot rozpadła się a nieliczni wierni Kundaliniemu członkowie pozostają z nim w luźniejszych relacjach. Wyjątkiem jest główna gałąź warszawska, która od lat 90. ukierunkowana była na politykę i biznes. Powiązania w realnym świecie (biznesowe i społeczno-polityczne) okazały się dodatkowym spoiwem.

Warto nadmienić, że większość ludzi ze środowisk polityczno-biznesowych nie miała pojęcia o powiązaniach pani P****. Była dla nich po prostu przebojową, obrotną kobietą o pewnym uroku osobistym.