ROZDZIAŁ IX – CIAŁO PRZEDSTAWICIELSKIE

§ 496. Pośród odmian i zawiłości organizacji politycznej można jednak było dopatrzeć się dróg, jakimi podążał rozwój prostych i złożonych przełożeństw politycznych; można było dojrzeć, jak w pewnych warunkach oba one jednoczą, się ze sobą, jako władcza i ciało doradcze. Ale wykrycie sposobów powstawania ciała przedstawicielskiego okazuje się rzeczą trudniejsza; zarówno bowiem sprawa sama, jak i jej wytwór, są. tutaj bardziej zmienne. Będziemy przeto musieli zadowolić się tutaj wynikami mniej określonymi Tak samo, jak czyniliśmy to dotąd, musimy i teraz cofnąć się do początków, aby znaleźć klucz odpowiedni. Poczynając od okresu najwcześniejszego dzikiej hordy, w której nie masz żadnego innego zwierzchnictwa oprócz ludzi, których siła, męstwo i przebiegłość zapewniają przewagę, najpierwszym krokiem naprzód, jest dążenie do zwyczaju elekcji — rozmyślnego obioru wodza na wojnę. O sposobach odbywania obioru wśród plemion pierwotnych, podróżnicy mówią niewiele; prawdopodobnie używa się tam metod rozmaitych, mamy jednak natomiast sprawozdania o tym, jak odbywały się wybory wśród ludów Europy za dni dawnych. W starożytnej Skandynawii, zwierzchnik prowincji wybrany przez zgromadzoną ludność bywał następnie: „unoszonym w górę wśród szczęku oręża i krzyków tłumu”; zaś pośród dawnych Germanów podejmowano go na tarczy tak samo jak to bywało z uznanym przez naród królem z okresu Merowingów. Zwyczaj ten, przypominając nam praktykę podnoszenia z krzesłem nowowybranego członka parlamentu, trwającą aż do czasów najnowszych, oraz przywodząc nam na pamięć, że obiór początkowo odbywał się przez okazanie rąk, poucza zarazem, że wybór przedstawiciela był niegdyś identyczny z wyborem wodza. Angielska Izba Gmin na swoich zgromadzeniach miejscowych posługuje się sposobami podobnymi tym, jakie plemionom nieucywilizowanym służą, do wybrania przywódców

Oprócz świadomego wyboru zdarza się wśród ludów cywilizowanych wybór przez losowanie. Samoańczycy np. robią to, rozsnuwając oprzęd z jednego orzecha kokosowego, a przy której z osób otaczających skończy się nitka, ta właśnie będzie wybraną. Dawne ludy historyczne dostarczają nam tu również przykładów. Do losowania uciekali się Hebrajczycy w sprawie Saula z Jonatanem, albo też Grecy homerowi, gdy wyznaczali rycerza do walki z Hektorem. W obu tych wypadkach ostatnich wierzono w interwencję nadprzyrodzoną, przypuszczając, iż o losie stanowi bóstwo. prawdopodobnym też jest, że zrazu na wybór przez losowanie, dokonywane w celach politycznych wśród Ateńczyków, oraz w celach wojennych wśród Rzymian, jak również w czasach późniejszych, na posługiwanie się losowaniem przy wyborze posłów niektórych rzeczpospolitych włoskich tudzież w Hiszpanii (jak np. w Leonie w ciągu wieku XII) wpływała również wiara podobna; niewątpliwym jest wszakże, iż wchodziła tu w grę lub nawet przeważała chęć dania równych szans bogatym i ubogim, albo też chęć wyznaczenia posła bez sporu, który bywał uciążliwym i niebezpiecznym. Tutaj jednak, zaznaczyć mamy głównie ten fakt, iż początek sposobów obierania, odgrywających pewną rolę w przedstawicielstwie, można również odnaleźć pośród zwyczajów ludów pierwotnych.

Nadto, w ten sposób zarysowuje się tu przed nami sprawa delegowania. Grupy ludzi, zawierających jakaś ugodę, wyrażających podległość lub przysyłających daninę, zazwyczaj wybierają kogoś z pośród siebie, aby działał za nich. Postępowanie takie jest zaiste nieuchronnym, gdyż całe plemię nie mogłoby dobrze wykonać takich czynności. stąd też okazuje się nadto, że posyłanie przedstawicieli, ma w okresie najpierwszym źródło swoje w tych samych przyczynach, jakie dają mu również początek w późniejszym okresie. Tak samo bowiem, jak wola plemienia, jakkolwiek łatwo dająca się uzmysłowić jego własnym członkom na zgromadzeniach, nie może być podobnie przedstawianą plemionom innym, lecz w sprawach międzyplemiennych musi być im objawianą przez posła, tak też w dużym narodzie ludność każdej miejscowości, zdolną będąc do samoistnego sprawowania rządów, miejscowych lecz nie mogąc łączyć się z mieszkańcami innych odległych miejscowości dla roztrząsania spraw wspólnych, musi posłać jedną lub więcej osób, które by wolę jej wyraziły. W obu wypadkach odległość zmienia bezpośrednie wygłaszanie zdania ludowego na wygłaszanie pośrednie.

Zanim przyjrzymy się warunkom, w jakich takim lub innym sposobem owo wyszczególnianie danej jednostki z pomiędzy innych, w celu pełnienia pewnych obowiązków, poczyna wchodzić w użycie przy wytwarzaniu ciała doradczego, musimy wyłączyć takie kategorie wypadków, jakie z obecnym naszym badaniem nie mają związku. Jakkolwiek przedstawicielstwo w pojmowaniu jego zwyczajnym, oraz w takim, w jakiem tu będzie roztrząśnięte, kojarzy się zazwyczaj z ludowładczą postacią, rządu, to jednak związek pomiędzy niemi nie jest nieuchronnym. W niektórych miejscach i czasach przedstawicielstwo istniało wespół z całkowitym odsunięciem mas ludowych od władzy. W Polsce zarówno przed jak i po wybraniu tak zwanej formy republikańskiej, sejm główny, oprócz mianowanych przez króla senatorów, składał się ze szlachciców, wybieranych na zgromadzeniach prowincjonalnych szlachty: ludność cała w ogólności była przy tym pozbawioną władzy i jak najbardziej poddańczą. Dalej na Węgrzech, aż do czasów nowszych, klasa uprzywilejowana, która nawet po znacznym jej rozszerzeniu dosięgła zaledwie „dwudziestej części dorosłych mężczyzn”, sama tylko tworzyła podwalinę przedstawicielstwa. „Węgierskie hrabstwo z przed okresu reform r. 1848 można byłoby nazwać bezpośrednio rzeczpospolitą arystokratyczną”: wszyscy bowiem członkowie klasy szlacheckiej mieli tam prawo uczestniczyć w zgromadzeniach miejscowych i głosować przy obiorze przedstawiciela na sejm główny; ale członkowie klas niższych nie mieli żadnego udziału w rządzie.

Należy tu jeszcze wspomnieć o innych już nie wyłącznie arystokratycznych ciałach przedstawicielskich, nie mogących być przedmiotem niniejszego rozdziału. Jak zauważył Duruy „starożytność nie była tak nieobeznaną z systemem przedstawicielskim, jak to się przypuszcza… każda prowincji a miała swoje zgromadzenia ogólne.,. tak np. Licyjanie posiadali istne ciało prawodawcze, utworzone z posłów ich dwudziestu trzech miast”. Zgromadzenie to „spełniało nawet czynności wykonawcze”. na koniec, Galija, Hiszpania, wszystkie prowincji e zachodnie i Grecja miały również zgromadzenia podobne. Jakkolwiek jednak mało wiemy o nich, można dość śmiało wyprowadzić wniosek, że pod względem pochodzenia i stanowiska ciała owe były bardzo daleko spokrewnione z tymi, jakie my odróżniamy tutaj mianem przedstawicielskich. Nie potrzebujemy też zaprzątać uwagi naszej owymi senatami i radami, obieranymi przez rozmaite działy ludności miast ( jakie np. rozmaitymi sposoby tworzyły się w rzeczpospolitych włoskich ), które służyły po prostu, jako urzędy, a których czynności podlegały bezpośrednio wyrażonemu uznaniu albo naganie zgromadzonych obywateli. Tutaj musimy ograniczyć się do owego rodzaju ciał przedstawicielskich, jaki ukazuje się w społeczeństwach zajmujących przestrzenie tak rozległe, iż członkowie ich muszą przez posłów wykonywać swą, władzę; dalej zaś wyłącznie roztrząsać tu będziemy takie wypadki, w których zgromadzeni posłowie nie zastępują istniejących poprzednio urzędów państwowych ale działają z nimi wespół.

właściwym będzie, gdy rozpoczniemy rzecz naszą od bardziej dokładnego niż dotąd zaznaczenia, z jakiej mianowicie części budowy politycznej bierze początek tak pojmowane ciało przedstawicielskie.

§ 497. Ogólnikowo na pytanie to odpowiedziała już domyślnie zawartość rozdziałów poprzedzających. Skoro bowiem w wypadku narad publicznych horda pierwotna samorzutnie dzieli się na niższą większość, oraz na garstkę wyższych, pośród których znajduje się jeden najbardziej wpływowy, a nadto skoro w ciągu owego zespalania się grup, do jakiego prowadzi wojna, uznany dowódca wojenny urasta na króla, gdy tymczasem owa garstka wyższych staje się ciałem doradczym, utworzonym z wodzów pomniejszych; to wynika stąd, że trzecią współrzędną władzą polityczną musi być albo sama owa masa niższych albo też urząd jakiś, działający w jej imieniu. Jakkolwiek mógłby ktoś nazwać to powtarzaniem się, niezbędnym jednak było prawdę tę zaznaczyć; zanim bowiem badać będziemy, w jakich okolicznościach wzrost systemu przedstawicielskiego podąża za wzrostem potęgi ludu, musimy uznać stosunek pomiędzy niemi dwiema.

Ogół pospolity, zachowujący utajone zwierzchnictwo w społecznościach prostych, niezorganizowanych jeszcze politycznie, jakkolwiek podpada większym więzom, w miarę tego, jak wojna zniewala do posłuszeństwa, a podboje wywołują zróżniczkowanie klasowe, to jednak przy każdej nadarzonej sposobności dąży do ponownego wypowiedzenia się. Zorganizowane i przekazywane uczucia, oraz wierzenia, nakłaniające w pewnych okresach społecznego rozwoju większość do ulegania mniejszości, znajdują w pewnych razach zawadę w uczuciach i wierzeniach innych. Mimochodem wzmiankowaliśmy o nich tu i owdzie. Obecnie musimy rozważyć je we właściwym rozszeregowaniu a bardziej szczegółowo.

Wykazano, iż jednym z czynników rozwoju grupy patriarchalnej w ciągu okresu pasterskiego było potęgowanie przez wojnę posłuszeństwa członków jej względem jej głowy; ustawicznie bowiem ostawały się przy życiu takie grupy, których uległość była największą. Skoro tak jednak, to domyślić się można, że i na odwrót ustanie wojen prowadzi do osłabienia posłuszeństwa. Członkowie złożonej rodziny, mieszkający zrazu społem i społem walczący, wiążą, się ze sobą już coraz luźniej, w miarę tego, jak coraz mniej działać muszą, łącznie ku wspólnej obronie, pod wodzą owej głowy. stąd też, im bardziej pokojowym jest państwo, tym bardziej niezależnymi stają się rozmnożone podziały, tworzące ród, fratrię albo plemię. Wraz z postępami życia przemysłowego, ukazuje się większa wolność działania — szczególnie pośród daleko spokrewnionych członków grupy.

Tak samo też musi dziać się w skupieniach rządzonych feudalnie. Podczas, gdy ustawiczne kłótnie z sąsiadami prowadzą zawsze do miejscowych utarczek — kiedy gromady ludzi zbrojnych trzyma się zawsze w pogotowiu, zaś od czasu do czasu zwołuje się do walki wasalów, kiedy, co jest współobjawem służby wojskowej, wymaga się aktów hołdu, wówczas w całej grupie utrzymuje się iście wojskowa karność. Ale w miarę tego, jak wzajemne napady stają się rzadszymi, mniej potrzebnym bywa noszenie broni; mniej nadarza się sposobności ku periodycznemu wyrażaniu uczuć poddańczych, na koniec, coraz więcej ukazuje się czynności wykonywanych bez kierownictwa zwierzchnika, co sprzyja rozwojowi indywidualizmu w jednostce.

Zmiany owe znajdują poparcie w upadku przesądnych wierzeń co do przyrody zwierzchników, tak ogólnych, jak i miejscowych. Jak wykazano uprzednio, przypisywanie nadprzyrodzonego pochodzenia lub władzy nadprzyrodzonej królowi, znakomicie wzmacnia jego władzę; tam zaś, gdzie wodzowie grup składowych odznaczają się świętością, wypływającą z pokrewieństwa ich z na wpół boskim przodkiem, czczonym przez wszystkich, lub gdzie są oni członkami najezdniczego a od Boga pochodzącego plemienia, tam władza ich nad poddanymi znacznie się wzmacnia. Domyślnie tedy mówi się tutaj, że wszystko, co podkopuje kult przodków, oraz towarzyszące mu systematy wierzeń, sprzyja też rozrostowi władzy ludowej. Rozkrzewienie się chrześcijaństwa w Europie, zmniejszając urok rządców mniejszych i większych, niewątpliwie utorowało drogę dla znaczniejszej niezależności rządzonych.

Wszystkie te przyczyny miewają skutki względnie małe tam, gdzie ludność jest rozproszona. W okręgach wiejskich, władza zwierzchników politycznych słabnie stosunkowo z wolna. Nawet wtedy, gdy pokój stanie się już rzeczą zwykłą, i kiedy rządcy miejscowi utracą swój na wpół boski charakter, trzymają się ich jeszcze podania, mogące natchnąć czcią: nie są oni zwykłą krwią i ciałem. Bogactwo, wyróżniające przez długie wieki li tylko szlachcica, nadaje mu zarówno władzę rzeczywistą jak i tę, która wynika z okazałości. Dla podwładnych swoich rozmaitych stopni, przykutych do miejsca prawnie lub faktycznie, w czasach, kiedy trudną, jest lokomocja, pozostaje on jedynym przykładem człowieka wielkiego. Innych zna się tylko ze słyszenia, jego zaś naocznie. Łatwo mu jest wykonywać dozór nad bezpośrednimi i dalszymi jego podwładnymi; jednostki zaś, nie znające szacunku lub buntownicze, nawet wówczas, gdy nie można ich ukarać publicznie, mogą być pozbawione zajęcia albo też ulec takim rozmaitym ograniczeniom, iż będą musiały poddać się albo wyemigrować. Aż do dni naszych zachowanie się chłopów lub dzierżawców względem dziedzica, przypomina nam o silnych więzach, utrzymujących ludność wiejską w stanie na wpół – poddańczym nawet po wygaśnięciu już początkowej władzy kontrolującej

Wprost przeciwnych skutków możemy spodziewać się po przeciwnych warunkach, a mianowicie tam, gdzie wielka liczba mieszkańców tworzy skupienie ścisłe. Nawet wówczas, gdy owe większe masy tworzą się z takich grup, które pojedynczo podlegają przełożonym klanów lub panom feudalnym, liczne wpływy współdziałają zmniejszaniu się podległości. Gdy w jednym miejscu znajdzie się kilku zwierzchników, którym podwładni ich winni są posłuszeństwo, wówczas zwierzchnicy owi dążą do wzajemnego unieważniania siebie. Żadnego z nich władza nie będzie już tak imponującą, gdy się co dzień widuje innych, popisujących się z taką samą okazałością. Dalej, gdy grupy podwładne zmieszają się ze sobą, nadzór nad niemi nie będzie już rzeczą tak łatwą dla ich zwierzchników; zaś to, co utrudnia kontrolę, ułatwia kojarzenie się tych, którzy kontrolowanymi być mają: spiskowanie staje się łatwiejszym, zaś wykrycie go bardziej trudnym Nadto, zazdroszcząc sobie nawzajem, jak to łatwo zdarzyć się może wśród takich przywódców zespolonych w takich okolicznościach, żądnymi stają, się oni wzmocnienia każdy swego wpływu, w tym zaś celu, ubiegając się o popularność, każdy z nich podlega pokusie rozluźnienia więzów swoich poddanych, oraz dawania opieki pokrzywdzonym przez innych zwierzchników poddanym. tym większe władzy ich grozi niebezpieczeństwo, gdy zgromadzenie zawiera w sobie wielu obcych. Jak już napomknięto wyżej, okoliczność ta więcej od wszystkich innych przyczynia się do wzrostu potęgi ludowładczej W miarę tego, jak osiedleńcy oderwani od grup rodowych albo feudalnych, do jakich należeli, stają, się licznymi, osłabiają, oni budowę tych grup, wśród których żyją. organizacja, w jaką, popadają, ci przybysze, będzie na pewno luźniejszą, oni zaś nadto działają” jako czynnik rozróżniający na urządzenia, które ich otaczają.

Tutaj też przyprowadzeni zostaliśmy do prawdy, której nigdy nie zawadzi powtarzać, że wzrostowi potęgi ludowładczej towarzyszą zawsze działania przemysłowe. Jedynie bowiem za sprawą, tych działań wielka liczba ludzi może żyć ze sobą. w ścisłym zetknięciu. Warunki fizyczne utrzymują, ludność wiejską, w stanie dalekiego rozproszenia; gdy tymczasem również fizyczna nieodzowność zniewala tych, co się zatrudniają, handlem do skupienia się razem. Świadectwa rozmaitych krajów i czasów wskazują nam, że periodyczne zbieranie się, dla obrzędów religijnych albo innych celów publicznych, dostarcza sposobności sprzedawania i kupowania, z jakiej się zazwyczaj korzysta; związek zaś ten pomiędzy zbieraniem się wielu ludzi, oraz wymiana towarów, ukazujący się zrazu tylko w przerwach staje się związkiem trwałym, gdy wielu ludzi na stałe zgromadzi się razem — gdy powstanie miasto w pobliżu jakiejś świątyni, dokoła warowni albo na miejscu, gdzie okoliczności lokalne sprzyjają, jakimś rękodziełom.

Rozwój przemysłowy dopomaga dalej wyzwalaniu się masy przez wytwarzanie takiej klasy ludzi, których potęga, płynąca z bogactwa, współzawodniczy a niekiedy przewyższa nawet potęgę tych, którzy uprzednio jedynie byli bogatymi, t. j. dostojników kraju. Okoliczność ta, dając początek zatargowi, zmniejszającemu wpływ, wywierany uprzednio jedynie przez patriarchalnych albo feudalnych zwierzchników, jednocześnie rodzi też łagodniejszą formę poddaństwa. Ponieważ kupiec, jak to bywa zazwyczaj w okresach wcześniejszych, pochodzi z klasy nieuprzywilejowanej, przeto stosunek pomiędzy nim a jednostkami od niego niższymi jest taki, iż wyklucza wszelką myśl osobistego poddaństwa, W miarę tego, jak działania przemysłowe uzyskują przewagę, oswajają, one ze stosunkiem pomiędzy najmującym a najmowanymi, który tym się różni od stosunku pana do niewolnika, możnowładcy do wasala, że nie zawiera w sobie poddańczości. W warunkach wcześniejszych nie masz wcale idei oderwanego życia osobniczego — takiego życia, które by nie wymagało opieki zwierzchnika klanu lub pana feudalnego, a które by zarazem nie obowiązywało do posłuszeństwa względem niego. Ale wśród ludności miast, złożonej w znacznej mierze ze zbiegów, którzy albo stają, się drobnymi handlarzami albo też najemnikami kupców większych, nabywa się stopniowo doświadczenie życia względnie niezależnego, nabywa się jasnego o nim pojęcia.

na koniec forma współdziałania, cechująca wylęgły w ten sposób stan przemysłowy, podsyca uczucia i myśli, sprzyjające władzy ludowej. W obcowaniu codziennym równoważą, się wzajemne żądania, zaś idea równości z każdym pokoleniem staje się coraz bardziej określoną. Stosunki pomiędzy najmującym a najemnikiem, kupującym a sprzedawcą istnieć mogą jedynie pod warunkiem, że zobowiązania stron obu będą spełnione. Gdzie tego niema, stosunek upada, pozostawiając wolne miejsce takim stosunkom, w których dotrzymuje się zobowiązań. Powodzeniu i wzrostowi handlu towarzyszy tedy nieuchronnie pewne przestrzeganie praw obu stron zainteresowanych oraz potęgowanie świadomości praw owych.

Słowem, wzrastająca przemysłowość, rozprzęgając rozmaitymi sposoby dawny stosunek państwowy, a stawiąc na jego miejsce stosunek nowy ugody ( że użyjemy tu. przeciwstawni Sir Henryka Maine’a ), zespala tedy razem masy ludzi, którzy dzięki okolicznościom swym oraz wyćwiczeniu, uzdolnionymi się stają do przeobrażenia przekazanej im przez wojowniczość organizacji politycznej.

§ 496. O wolnych formach rządu mówi się pospolicie, że powstały dzięki szczęśliwym przypadkom. Przeciwieństwa pomiędzy różnymi władzami państwa albo różnymi stronnictwami kazały jednym albo drugim z nich uciekać się do pomocy ludu, wynikiem zaś tego bywał wzrost jego potęgi. Zazdrość króla względem możnowładztwa skłaniała go do zjednywania przychylności ludu ( niekiedy niewolników, częściej jednak obywateli wolnych ) a tym samem do dogadzania mu; albo też jeszcze lud korzystać mógł z sojuszu z możnowładztwem, opierając się tyranii i wymaganiom króla. Niewątpliwie fakty pozwalają na takie ich przedstawianie. Wraz z zatargiem ukazuje się zazwyczaj chęć znalezienia sprzymierzeńców; jakoż w ciągu całych średniowiecznych dziejów Europy, gdy walki pomiędzy monarchami a baronami trwały ustawicznie, poparcie miast było rzeczą doniosłą. Niemcy, Francja, Hiszpania, Węgry dostarczają odnośnych przykładów.

Ale błędem byłoby spoglądać na wydarzenia tego rodzaju, jako na przyczyny władzy ludowej. Patrzeć na nie należy raczej, jako na warunki skutecznego działania przyczyn. Takie przypadkowe osłabienie istniejących dawniej urządzeń podaje tylko sposobność do działania sile skrępowanej, a gotowej do zrządzenia zmian politycznych. W sile tej można odróżnić trzy czynniki: względną masę jednostek, składających społeczności przemysłowe w stosunku do jednostek innych, podlegających starszym formom organizacji; stałe uczucia i wyobrażenia, zrodzone pod wpływem ich sposobu życia; na koniec, wzruszenia przejściowe, wywoływane jakimiś szczególnymi aktami ucisku albo jakąś klęską. Przypatrzmy się współdziałaniu ich wszystkich.

Najpierwszymi, co do czasu, będą. tu przykłady, jakich dostarcza ludowładztwo ateńskie, Stan rzeczy, poprzedzający prawodawstwo Solona, cechował się gwałtowną niezgodnością, stronnictw politycznych; istniał też wówczas „powszechny rokosz ludności uboższej przeciwko bogatym, a to z powodu nędzy i ucisku”. Jeszcze bardziej szerokie upowszechnienie się władzy, będące następstwem rewolucji, do jakiej doprowadził Kleistenes, odbywało się również w okolicznościach pokrewnych. Względnie odosobniana ludność handlarzy-osiedleńców tak dalece wzrosła w czasie pomiędzy Solonem a Kleistenesem, że cztery pierwotne pokolenia ( tribes ), tworzące ludność Attyki, trzeba było zastąpić dziesięcioma. Wówczas to owa spotęgowana masa, złożona w znacznej mierze z ludzi, niemających karności klasowej, a tym samem nie tak bardzo uległych klasom rządzącym, przemocą zdobyła sobie przewagę w czasie, gdy rządzące klasy były podzielone. Jakkolwiek mówi się, że Kleistenes, „zwyciężonym będąc w sporze stronniczym przez swego współzawodnika, wziął sobie lud za sprzymierzeńca” — jakkolwiek zmianę ową przedstawia się w ten sposób jako powstałą z inicjatywy osobistej; to jednak w braku owej potężnej woli ludu przez długi czas rosnące przeobrażenie polityczne albo by się nie mogło było dokonać, albo dokonane nie mogłoby się ustać. Uwaga, powtórzona przez Grota za Arystotelesem, „że bunty płyną z wielkich przyczyn, ale z małych wypadków”, zmieniona nieco, gdy powiemy „zmiany polityczne” zamiast „bunty” stosuje się tu w zupełności. Jasnym jest bowiem, że raz uzyskawszy możność wypowiedzenia się, owa potęga ludu nie mogła już była być usunięta. Kleistenes nie mógł w takich okolicznościach narzucić tak wielkiej masie ludzi urządzeń niezgodnych z jej życzeniami. Faktycznie przeto właśnie wzrastająca potęga przemysłowa stworzyła wówczas, a następnie uchowała organizację ludowładczą. Wracając się do Włoch, zaznaczymy tu naprzód zakładanie małych rzeczpospolitych, o których wzmiankowaliśmy w jednym z rozdziałów poprzedzających, że ukazały się współcześnie z upadkiem władzy cesarskiej; tutaj możemy już zaznaczyć bardziej dokładnie, iż ukazały się one w okresie zatargu władz, jaki był przyczyną owego upadku, Sismondi mówi: „Wojna o inwestyturę nadała polot owemu powszechnemu duchowi wolności i patriotyzmu we wszystkich miastach Lombardii, Piemontu, Wenecji, Romanii i Toskanii. innymi słowy, kiedy walka cesarza z papieżem pochłaniała siły ich obu, możliwym stało się dla ludu umocnienie jego indywidualności. na koniec, w czasach późniejszych Florencja dostarczyła również przykładu pokrewnego z przyrody swej, jakkolwiek może odmiennego postacią. „W chwili kiedy Florencja wyganiała Medyceuszów, panowały nad tą rzeczpospolitą trzy partie”. Savanarola skorzystał z tego stanu rzeczy, wykazując, że lud powinien zachować władzę swą dla siebie i wykonywać ją za pośrednictwem rady. Na zdanie to zgodzono się i radę ową „ogłoszono za zwierzchniczą”.

Albo jeszcze na przykładzie Hiszpanii widzimy, iż władza ludu wzmogła się w ciągu zaburzeń, towarzyszących małoletności Ferdynanda IV; zaś o periodycznych zgromadzeniach, tworzonych następnie z deputowanych miast pewnych ( zbierających się bez upoważnienia rządu ) czytamy: „Życzenie rządu, aby udaremnić zamiary infantów Delacerda oraz ich licznych stronników, sprawiło, iż przywiązanie owych zgromadzeń stało się rzeczą niezbędną. Spór, trwający w ciągu małoletności Alfonsa XI, więcej niż cokolwiek bądź sprzyjał uroszczeniom stanu trzeciego. Każdy kandydat na regenta gorliwie schlebiał władzom municypalnym w nadziei otrzymania potrzebnych głosów”.

na koniec, o ile to wszystko było następstwem rozwoju przemysłowego, okazuje się z tych faktów, że wiele z pomiędzy owych stowarzyszonych miast, jeżeli nawet nie większa ich część, powstały w ciągu wieku poprzedniego, wskutek ponownego zaludnienia okolic, opustoszonych w czasie długotrwałych sporów Maurów i chrześcijan, oraz że owe „poblaciones” czyli gminy osiedleńców, które z rozproszonych po rozległych szlakach stały się kwitnącymi miastami, że owe gminy powstały z chłopów pańszczyźnianych i rzemieślników, którym dekrety królewskie nadawały różne przywileje, między innymi przywilej samorządu.

Do tych przykładów należy dodać jeszcze pewien inny, powszechnie znany. W Anglii bowiem właśnie, w ciągu walki pomiędzy tłumem a baronami, kiedy partie mniej więcej się równoważyły i kiedy ludność miast, dzięki handlowi, tak się rozrosła, że pomoc ich stała się ważną, miasta poczęły odgrywać rolę, naprzód jako sprzymierzeńcy na wojnie, później zaś, jako uczestnicy rządów. Niepodobna wątpić, że Szymon z Montfort, przywołując do parlamentu nie tylko rycerzy hrabstwa, ale również posłów miast i miasteczek, znaglony był do tego żądzą umocnienia siebie przeciwko partii królewskiej, popieranej przez papieża. na koniec, bez względu na to, czy chciał on tym sposobem zwiększyć liczbę swoich stronników, czy też stworzyć obfitsze środki pieniężne, czy wreszcie miał na celu jedno i drugie, domyślać się zawsze wolno, że ludność miast stała się względnie ważną częścią narodu. Tłumaczenie to zgadza się z wypadkami późniejszymi. Jakkolwiek bowiem przedstawicielstwo miast później upadło, to jednak wkrótce powstało z martwych i w r. 1295 utrwaliło się już na dobre. Podług uwagi Hume’a, taka instytucja nie mogła by była „dosięgnąć tak potężnego rozrostu i zakwitnąć pośród podobnych burz i wstrząśnień”, gdyby nie była jedną z tych, „dla których ogólny stan rzeczy odpowiednio usposobił już naród”; dodać tutaj należałoby tylko tę prawdę, że owym „ogólnym stanem rzeczy” była zwiększona masa, a stąd też wpływ zwiększony wolnych gmin przemysłowych.

Potwierdzenie takiego poglądu znajdujemy w przykładach, wykazujących, że władza ludu zdobywana przezeń w czasie słabnięcia władzy króla oraz możnowładztwa wskutek niezgody, traconą bywała ponownie, kiedy wraz z odzyskaniem trwałości i żywotności przez dawną organizację, rozrost przemysłu nie robił odpowiednich postępów.

Hiszpania, a biorąc ściślej Kastylia, dostarczają tutaj przykładu. Udział w rządach, zdobyty przez owe gminy przemysłowe, jakie urosły w ciągu zaludniania się rozległych krajów, później, przez czas paru panowań, odznaczających się pomyślnymi wojnami i wynikłą stąd większą konsolidacja władzy, stał się prawie tylko nominalnym.

§ 499. Pouczającym będzie zaznaczyć tutaj, jak owa pierwotna pobudka współdziałania, dająca początek związkom społecznym w ogólności, później wytwarza związki szczególne w łonie ogólnego związku. Tak samo bowiem zupełnie, jak wojowniczość zewnętrzna ustanawia i prowadzi organizację całości, tak też wewnętrzna wojowniczość prowadzi i ustanawia organizację części nawet wówczas, gdy części owe, przemysłowymi będąc ze swych zajęć, są. wewnętrznie nie wojownicze. Przyglądając się ich dziejom, znajdujemy, że rosnące wciąż skupienia ludności, tworząc miasta, prowadzą życie zasadniczo cechujące się ustawiczną wymianą usług dobrowolnych; rozwijają w sobie budowę rządzącą, w czasie ciągłych zatargów z otaczającymi je skupieniami wojowniczymi.

Widzimy naprzód, że owe osady handlarzy, zyskujących na znaczeniu i otrzymujących przywileje królewskie, bywały dzięki temu postawione na stopie niby wojowniczej, w pewien odmienny sposób stawały się dzierżawcami feudów z ręki króla i ponosiły społem pewne rodzaje odpowiedzialności. Zazwyczaj płaciły one różnorodne daniny, równoważące w ogólności to, co płacili feudałowie; na podobieństwo też do nich podlegały one służbie wojskowej. W hiszpańskich miastach uprzywilejowanych „było to bezwzględną powinnością, każdego z mieszkańców”, zaś „każdy posiadacz pewnej własności obowiązany był służyć konno lub płacić określoną kwotę”. We Francji „w nadaniach korporacyjnych, otrzymanych przez miasta, wyrażaną, zazwyczaj bywała liczba wymaganego żołnierza”. na koniec w uprzywilejowanych królewskich burgach Szkocji „każdy mieszczanin był bezpośrednim wasalem korony”.

Teraz zauważmy, że miasta przemysłowe ( powstałe zazwyczaj z istniejących już dawniej osiadłości wiejskich, zaludniających się gęściej z powodu, iż okoliczności miejscowe sprzyjały jakiejś danej gałęzi przemysłu, albo też dlatego, iż stawały się one miejscem ucieczki zbiegłych jeńców i sług pańszczyźnianych ) stawały w takim stosunku do małych sąsiednich grup feudalnych, w jakim te pozostawały względem siebie, współzawodnicząc z niemi o sprzymierzeńców i częstokroć wspierając się wzajemnie. Nadto niekiedy, jak np. we Francji wieku XIII, miasta bywały suzerenami gminy, zaś w licznych wypadkach posiadały prawo wojny; na koniec w Anglii za dni dawnych miasta nadmorskie mogły były rozprawiać się ze sobą orężnie.

Oprócz tego istnieje fakt, że te z miast i burgów, które bądź dzięki przywilejom królewskim, bądź inną drogą zdobywały prawo prowadzenia spraw swoich, zazwyczaj zawierały ze sobą. sojusze w celach ochronnych. A w Anglii, Hiszpanii, Francji i w Niemczech ( niekiedy za przyzwoleniem króla, niekiedy pomimo jego oporu, jak w Anglii, niekiedy na przekór jemu, jak w dawnej Holandii ) powstawały korporacje, które, mając źródło swe w przyrodzonych związkach osób pokrewnych, następnie dały początek cechom i gildiom kupieckim; te zaś wreszcie, trzymając się zrazu obronnie względem siebie, utworzyły później podstawę owej organizacji municypalnej, dzięki której miasta broniły się następnie przed napastniczą szlachtą.

Powiemy raz jeszcze, w krajach, gdzie przeciwieństwa pomiędzy owymi gminami przemysłowymi, oraz otaczającymi je wojowniczymi gminami były dość gwałtowne i ciągłe, gminy przemysłowe kojarzyły się dla. wspólnej obrony. W Hiszpanii, „poblaciones”, które w czasie rozkwitu swego i urastania na duże targowiska, napastowanymi były i rabowanymi przez sąsiednich panów feudalnych, potworzyły związki dla wspólnej obrony; w okresie zaś późniejszym, pod naciskiem podobnej potrzeby powstawały bardziej rozległe wojenne związki miast i grodów, które pod surową karą za niewykonywanie zobowiązań łączyły się w celu wzajemnego pomagania sobie w razie najazdu króla albo szlachty. — Nadto, w Niemczech mamy przykład wiecznego sojuszu, jaki zawarło ze sobą sześćdziesiąt miast nadreńskich w r. 1255, kiedy w ciągu zamieszek po zrzuceniu z tronu cesarza Fryderyka II, tyrania szlachty stała się nieznośną. na koniec, mamy podobne związki, tworzące się pod wpływem pobudek podobnych w Holandii i we Francji. Tak tedy zarówno na większą, jak i na mniejszą skalę, grupy przemysłowe, wyrastające tu i owdzie w łonie danego narodu, muszą wielokrotnie, dzięki antagonizmom miejscowym, przybierać na się częściowo czynności i budowę podobne tym, jakie musi przybierać cały naród pod wpływem, antagonizmu z narodami otaczającymi.

Wnioskiem domyślnym, głównie nas tutaj obchodzącym, jest ten, że podobny powrót do wojowniczości, tamując rozwój industrializmu, jednocześnie krępuje wzrost władzy ludowej. Szczególnie, tam gdzie, jak to bywało w rzeczpospolitych włoskich, wojna obronna przechodzi w zaczepną, oraz gdzie ukazuje się ambicja podboju innych ziem i grodów, tam wolna postać rządów ludowych, właściwych życiu przemysłowemu, poczyna podlegać ograniczeniom przymusowych rządów, towarzyszących wojowniczemu życiu lub nawet całkowicie do formy tej powraca. Albo jeszcze, tam — gdzie, jak się to zdarzyło w Hiszpanii waśnie pomiędzy miastami, a szlachtą trwają przez długie okresy, spostrzegamy również powstrzymanie rozwoju urządzeń wolnych; w takich bowiem warunkach nie może zakwitnąć ani przemysł, przy którym rozrasta się ludność miast, ani też związana z nim kultura umysłowa. stąd wnioskować wolno, że wzrost władzy ludowej, towarzyszący przemysłowemu rozwojowi, w Anglii wypływał w znacznej mierze z nieznacznej stosunkowo ilości zatargów pomiędzy grupami przemysłowymi oraz otaczającymi je feudalnymi grupami. Następstwa życia przemysłowego z większą swobodą mogły się tu ujawniać, zaś miejscowe centry rządzące, zarówno miejskie jak i wiejskie, bez przeszkody mogły się jednoczyć w celu krępowania centru głównego.

§ 500. Obecnie przypatrzmy się w sposób bardziej szczegółowy, jak naród zdobywa sobie wpływ na rządy. Dzieje organizacji wszelkiego rodzaju wskazują nam, że cel początkowy rozmaitych urządzeń nie zawsze bywa ich celem ostatecznym. Tak samo dzieje się tutaj. Raczej przyzwolenie na pewne zobowiązania, nie zaś uznawanie praw dawało zwykle początek wzrostowi władzy ludowej. Nawet przeobrażenie, dokonane w Atenach przez rewolucję Kleistenesa, przybrało postać ponownej klasyfikacji pokoleń i demów w celach podatkowych i wojennych. Nadto w Rzymie jawnie głoszoną przyczyną rozszerzenia się oligarchii za Serwiusa Tuliusza było włożenie na plebejuszów zobowiązań, które do owego czasu obarczały wyłącznie patrycjuszów Ale najlepiej zrozumiemy ów pierwotny stosunek pomiędzy obowiązkiem a władzą, w którym obowiązek jest rzeczą początkową, władza zaś pochodną, kiedy raz jeszcze cofniemy się do ich początków.

Przypominając bowiem sobie, że początkowe zgromadzenia polityczne są, w istocie swej radami wojennymi, utworzonymi z przywódców, debatujących w obecności swych drużyn, oraz przypominając sobie, że w okresach dawniejszych wszyscy dojrzali mężczyźni jako wojownicy wzywanymi bywają do łącznych działań obronnych albo zaczepnych, spostrzeżemy, że początkowo obecność zbrojnych mężów wolnych jest jak gdyby wykonywaniem służby wojskowej, do jakiej są oni obowiązani, oraz że władza, jaką na podobnym zgromadzeniu wykonywają, jest naturalnym tego stanu rzeczy wypadkiem. Studia późniejsze wyraźnie świadczą, że takim mianowicie bywa porządek zwykły; to samo bowiem powtarza się wówczas, gdy, po dysolucji politycznej, polityczna organizacja rozpoczyna się de novo. Przykładem mogą być miasta włoskie, w których jak żeśmy widzieli, pierwotne „parlamenty”, zwoływane w celu obrony za pomocą sygnałów trwogi, zawierały w sobie wszystkich ludzi zdolnych do noszenia broni: naprzód ukazywał się tutaj obowiązek walczenia, później zaś prawo głosowania. Naturalnym też jest, że ów obowiązek obecności trwa jeszcze nawet wówczas, gdy początkowe zgromadzenie pocznie wykonywać czynności inne, zamiast owych obowiązków rady wojennej; świadczy o tym wzmiankowany wyżej fakt, że pośród Skandynawów było rzeczą „zniesławiającą ludzi wolnych nie być obecnym” na dorocznym zgromadzeniu; na koniec, inne jeszcze fakty, jak ten, że we Francji obowiązek obecności na obwodowych sądach w okresie Merowingów ciążył na wszystkich mężach wolnych, że w okresie Karolingów nieobecność karaną bywała pieniężnie, że w Anglii niżsi ludzie wolni oraz inni byli „obowiązani obecnymi być na radach hrabstwa oraz sądach obwodowych”, pod obawą „dużej kary pieniężnej za lekceważenie obowiązku”. na koniec, że w Holandii w wieku XIII, kiedy obywatele zbierali się w celach publicznych, „każdy, kto bez zgody ogólnej uderzył w dzwon miejski oraz każdy, kto za uderzeniem jego się nie stawiał, podlegał karze pieniężnej”.

Uznawszy ten pierwotny stosunek pomiędzy obowiązkiem ludu a jego władzą, jaśniej zrozumiemy go, gdy ukaże się nam znowu w czasie odradzania się władzy ludowej wraz ze wzrostem przemysłowości. Tutaj bowiem znowu spotkamy się z faktem, że obowiązek jest rzeczą początkową, władza zaś wtórną. Wysłańcy miast poczynają uczestniczyć w sprawach publicznych, przeważnie jako tacy, którzy zazwyczaj dla celów wojennych mają dostarczyć pomocy rządowi. Tym sposobem w postaci bardziej złożonej powraca znowu to, cośmy w okresie wcześniejszym widzieli w prostszej postaci. Zatrzymajmy się chwilę, aby zobaczyć to przejście.

Jak żeśmy już wykazali w instytucyj ach obrzędowych, dochody osób rządzących pochodzą, zrazu całkowicie później zaś częściowo z upominków. Wypadki zwoływania zgromadzeń ku roztrząsaniu spraw publicznych (głównie działań wojskowych, na które potrzeba środków) stają się naturalnie wypadkami ofiarowywania i odbierania spodziewanych podarków. Kiedy za sprawą wojen pomyślnych król wojowniczy zespoli małe społeczeństwa w jedno wielkie — kiedy ukaże się „spotęgowanie władzy królewskiej w miarę rozszerzania się królestwa” (że przytoczymy światły zwrot profesora Stubbsa); oraz kiedy, jako następstwo tego, niby dobrowolne podarki stały się coraz bardziej przymusowymi, jakkolwiek zatrzymują nazwę w rodzaju donu lub auxilii, zdarza się pospolicie, że owe wymagania, przekroczywszy granicę, popychają do oporu, zrazu biernego, w skrajnych zaś wypadkach czynnego. Jeżeli w skutek wynikłych stąd zaburzeń władza królewska znacznie osłabnie, to porządek będzie mógł powrócić nie inaczej, jak tylko po pewnych układach, że pierwotny system dobrowolnych podatków, z pewnymi niezbędnymi zmianami, utrwalonym zostanie na nowo. Tak, kiedy w Hiszpanii po śmierci Józefa I wynikły waśnie polityczne, deputowani z trzydziestu dwa miejscowości zgromadzeni w Walladolid postanowili, że w odpowiedzi na wymagania króla, przekraczające granicę zwykłą, będzie się karało śmiercią królewskiego gońca; potrzeba zaś zdobycia sojuszu miast w ciągu zatargów z pretendentem popchnęła do pozornego znoszenia takich postanowień. Podobnie też w stuleciu następnym, w ciągu sporów o rejencję w czasie niepełnoletności Alfonsa XI, kortezy w Burgos postanowiły, iżby miasta nie płaciły nic więcej ponad to, co przepisane im było w „chartach” (przywilejach). Podobne przyczyny dały też wyniki pokrewne we Francji, np. wówczas, gdy Louis Hutin pod naciskiem ligi powstańczej zmuszony był obiecać przywileje szlachcie i mieszczaństwu Normandii oraz Pikardii, zrzekając się prawa nakładania na nich niewłaściwych ciężarów, albo jeszcze, jak to było wtedy, gdy w wielu wypadkach stany generalne gromadziły się w celu pogodzenia narodu z daninami, zbieranymi w celach wojennych. Nadto w historii samych Anglików powszedniość pewnego przykładu nie powinna usuwać im go z przed oczu; tego mianowicie, kiedy po postawieniu pierwszych kroków w St. Alban i St. Edmund szlachta i lud w Runnimede skutecznie powściągnęli króla od rozmaitych gwałtów, a między innymi od nakładania podatków bez zgody jego poddanych.

Zobaczmy teraz, jakie też były następstwa owych urządzeń, które z pewnymi zmianami, stosownie do miejscowości, zdobywano w rozmaitych krajach pod działaniem okoliczności podobnych? Oczywistym jest, że kiedy król, hamowany w swych żądaniach samowolnych, musiał otrzymywać środki, zapytując o nie poddanych albo też ludzi z pomiędzy nich najsilniejszych, to najpierwszą jego pobudką do zwoływania ich albo ich przedstawicieli bywała chęć zdobycia owych środków. Przewaga, takiej pobudki w zwoływaniu zgromadzeń narodowych stanie się widoczną, gdy przypomnimy sobie o przewadze jej w zbieraniu bardziej starożytnych, miejscowych zgromadzeń; przykładem może tu być pismo Henryka I, dotyczące zgromadzeń hrabstw, w którym wyznając, iż wskrzesić zamierza dawny zwyczaj, powiada: „Chcę, aby zgromadzenia owe zwoływane były, gdy tego zapragnę, dla mojej własnej potrzeby monarszej, podług mego upodobania”. Tak więc głosowanie dla przyznania zasiłków pieniężnych było najpierwszym celem, dla którego zgromadzani bywali ludzie główniejsi i przedstawiciele.

§ 501. Z możności stawiania warunków, pod jakimi zagłosowaną będzie danina pieniężna, urasta możność, a ostatecznie, uczestniczenie w prawodawstwie, Niejasny jeszcze przykład tego stosunku znajdujemy we wcześniejszych stadiach ewolucji społecznej. Składanie podarków i otrzymywanie pewnych ulg ukazują się już obok siebie od początku, Jak to powiedziano o Gulabsinghu, gdy była mowa o upominkach i „nawet w tłumie każdy może zwrócić wzrok jego, trzymając rupię i wykrzykując: Maharadio, prośba!” Rzuci się on jak jastrząb na pieniądz, a owładnąwszy nim, cierpliwie słuchać będzie proszącego (1)”. Na tym samem miejscu przytoczyłem inne jeszcze przykłady owego związku pomiędzy przychodzeniem z pomocą władzy rządzącej oraz szukaniem jej opieki, przykłady zaś owe można wesprzeć jeszcze innymi. Tak np. wśród samych Anglików za dni dawnych „sąd królewski, jakkolwiek będący największą jurysdykcją w państwie nie był otwarty dla tych, co nie przynosili podarków”; albo jeszcze, jak o tym świadczą archiwa skarbu za wszelką pomoc w kłopotach albo osłonę przeciwko napaści potrzeba było płacić przekupstwem. Jest to stan rzeczy, którego odtworzenie, podług słów Hume’a, znajdowano na lądzie stałym.

Skoro takim był pierwotny związek pomiędzy wspieraniem zwierzchnika politycznego oraz opieką, jaką się odeń otrzymywało, tedy jasnym staje się tłumaczenie działań ciał parlamentarnych w chwili ich powstawania. Tak samo, jak w pierwotnych zgromadzeniach królewskich złożonych z wodzów wojennych oraz zbrojnych ludzi wolnych, zachowujących w znacznej mierze postać pierwotną, jak np. we Francji w ciągu okresu Merowingów, dawanie podarków odbywało się obok wykonywania spraw publicznych, zarówno sądowych, jak wojskowych — tak samo, jak w dawnych angielskich zgromadzeniach hrabstw, sprawom rządu miejscowego i wymierzaniu sprawiedliwości towarzyszyło dostarczanie okrętów oraz płacenie „składki na Feorn Fultum, czyli utrzymanie króla”, tak samo, kiedy po skutecznym oparciu się zbytnim wymaganiom królewskiej władzy ukazały się zwoływane przez króla zgromadzenia szlachty oraz przedstawicieli, na większą skalę powtórzyło się owo żądanie pieniędzy z jednej strony oraz sprawiedliwości z drugiej. Możemy uznać za rzecz pewną, że, odnośnie do ogółu ludzi, ścieranie się pojedynczych egoizmów stron zainteresowanych będzie czynnikiem pierwszorzędnym oraz, że każda ze stron dążyć będzie do tego, aby dać jak można najmniej i możliwie dużo otrzymać. Francyja, Hiszpania i Anglia dostarczają nam przykładów, jednako świadczących o tym.

Kiedy francuski Karol V w r. 1357 rozpuścił stany generalne za mniemane wdzieranie się w jego prawa i dla poprawienia finansów począł w dalszym ciągu obniżać jakość metalu menniczego, a w końcu wywołał powstanie w Paryżu, które zagroziło jego życiu, to w trzy miesiące później widzimy ponowne zwołanie stanów, przy czym z jednej strony przyjęto prośby zgromadzenia uprzedniego, z drugiej zaś zagłosowano zasiłek na cele wojenne. na koniec, o pewnym zgromadzeniu stanów generalnych z r. 1366, Hallam pisze: „Konieczność przywrócenia dawnej wartości metalowi menniczemu przedstawianą była usilnie, jako ważny warunek zgodzenia się ich na obłożenie podatkiem ludu, który przez długi czas oszukiwano dzięki lichej monecie Filipa Pięknego oraz jego następców”. Albo jeszcze w Hiszpanii, stowarzyszone miasta, podlegające, dzięki swym przywilejom, jedynie pewnym tylko opłatom i powinnościom, musiały ustawicznie opierać się nieprawnym wymaganiom, gdy tymczasem królowie, obiecując ciągle, iż nie będą brali więcej, niż pozwala im prawo i zwyczaj, nieustannie obietnice swoje gwałcili. W r. 1328 Alfons XI „zobowiązał się nie wymagać od swego ludu albo też nie zniewalać do płacenia jakiegokolwiek bądź cząstkowego, bądź ogólnego podatku, nie ustanowionego dawniej przez prawo, bez uprzedniego przyzwolenia wszystkich posłów, zwołanych przez kortezy”. Jak dalece zaś nie dochowywano tej obietnicy okazuje się to z tego faktu, że w r. 1393 Kortezy, dając podobne przyzwolenie Henrykowi III, dołączyły nadto warunek, iż: „musi on przysiąc przed jednym z arcybiskupów, iż nie będzie żądał albo brał pieniędzy, daniny, powinności lub czegokolwiek bądź innego od miast i grodów albo też od należących do nich jednostek pod żadnym pozorem jakiejkolwiek bądź potrzeby, zanim przede wszystkim zwołanemi nie będą i zgromadzeni w kortezach, zgodnie z dawnym zwyczajem, trzy stany królestwa”.

Podobnie też działo się w Anglii w okresie utrwalania się władzy parlamentu. Kiedy, obok coraz większej konsolidacji narodowej, władza królewska zbliżała się powoli do absolutyzmu, wówczas za sprawą reakcji powstawał również opór, który, doprowadziwszy do Magna Charta, później dał początek długotrwałej walce pomiędzy królem, usiłującym skruszyć swe więzy, oraz poddanymi, starającymi utrzymać je i umocnić. 12 artykuł Charty obiecywał, iż żadnej daniny lub pomocy, z wyjątkiem już ustanowionych, nie będzie się wymagało bez przyzwolenia rady narodowej; otóż zarówno przed, jak i po rozrośnięciu się parlamentu ustawicznie objawiały się ze strony króla chęć zdobycia zasiłków bez wynagradzania krzywd, ze strony zaś parlamentu chęć uzależnienia głosów przychylnych od wykonania obietnic wynagradzania krzywd.

Od rozstrzygnięcia tej walki zależało utrwalenie się władzy ludowej. Przekonywamy się o tym, zestawiając dzieje francuskiego i hiszpańskiego parlamentu z historią parlamentu angielskiego. Podane wyżej urywki świadczą, że Kortezy ustanowiły były i przez czas jakiś zachowywały prawo skargi albo odmowy wobec pieniężnych wymagań króla, tudzież prawo stawienia warunków własnych; ale z biegiem czasu nie udało się im dopiąć spełnienia owych warunków. „W czasie walki o swobody za Karola I, korona poczęła nie odpowiadać na prośby Kortezów albo też posiłkować się w odpowiedziach niezadowalającymi ogólnikami. Dało to powód do wielu wystąpień. Posłowie w roku 1523 wymogli, iż dano im pierwej odpowiedź, zanim przyznali kredyt. Takie same stanowisko zajęli w roku 1525 i otrzymali prawo ogólne, zapisane w Recopilacion, a stanowiące, że król ma odpowiadać na wszystkie ich prośby przed rozpuszczeniem zgromadzenia. Tego „jednak nie przestrzegano tak samo, jak i dawniej”. — Potem rychło nastąpił upadek władzy parlamentu. Podobne też z przyrody swojej, jakkolwiek postacią, odmienne, przeobrażenie zdarzyło się we Francji. Stany generalne, dostąpiwszy raz tego, że, jak wykazano wyżej, przyznawanie kredytów uzależnionym zostało od wymiaru sprawiedliwości, później zmuszone były wyrzec się swojej władzy organizacyjnej. Karol VII „wymógł to na stanach dominiów królewskich w roku 1439, że one (daniny lenne) uznanymi zostaną za stałe, a od roku 1444 pobierał je jako takie, t. j. bez przerwy i bez uprzedniego głosowania….. Stałość owych danin rozciągniętą, została na kraje, przyłączone do korony, ale te zachowały prawa poddawania ich głosowaniu na sejmach prowincji onalnych……

W rękach Karola VII i Ludwika XI podatki królewskie dążyły do uwolnienia się od wszelkich więzów kontroli, rozmiary ich rosły co raz bardziej”. Z tego, jak świadczy Darest, wynikało, że „kiedy tailles i aides….. zamieniły się na daniny stałe, wówczas zwoływanie stanów generalnych przestało być potrzebnym. Były one prawie tylko cieniem zgromadzeń”. Ale co do Anglii, to w ciągu stulecia, następującego po ostatecznym utrwaleniu się parlamentu, częste walki, spowodowane przez wybiegi, oszustwa i fałszerstwa królów, doprowadziły do spotęgowania władzy, powstrzymującej przyznanie zasiłków aż do chwili uwzględnienia próśb.

Zgadzając się na to, że takiemu wynikowi sprzyjały również polityczne zatargi partyj, zmieniające przymusową władzę króla, należy położyć nacisk na tę prawdę, że zasadniczą przyczyną tego był wolny rozrost ludności przemysłowej. Zwoływanie rycerzów hrabstwa, przedstawiających klasę drobnych właścicieli ziemskich, co w wielu razach poprzedzało zwołanie deputowanych miejskich, każe domyślać się wzrastającej doniosłości tej klasy jako takiej, od której można było otrzymywać pieniądze; kiedy zaś w r, 1295 wezwano do parlamentu posłów miejskich, forma wezwania wskazywała, iż pobudką była tu chęć otrzymania pomocy pieniężnej od części ludności, która stała się stosunkowo znaczną i bogatą. Król wielokrotnie posyłał już był ajentów szczególnych do hrabstw i grodów dla zdobywania tam zapomóg na swoje wojny. Zgromadzał on już był rady prowincji onalne z przedstawicieli grodów, zamków i miast handlowych, domagając się od nich głosów, dających mu pieniądze. na koniec kiedy zwołano wielki parlament, za przyczynę tego podawano w reskryptach to, iż wojny z Walią, Szkocją i Francją groziły państwu: domyślać się tu należało, iż potrzeba otrzymania zasiłków popchnęła do takiego uznania zarówno miast jak i hrabstw.

Tak samo też było w Szkocji Pierwszy znany wypadek uczestniczenia przedstawicieli miast w działaniu politycznym zdarzył się wtedy, gdy zachodziła nagląca potrzeba pomocy pieniężnej ze wszelkich możliwych źródeł: było to mianowicie w „Cambuskennetk” w dniu 15 Lipca 1326 r., gdy Bruce zażądał od swego ludu środków na pokrycie wydatków, spowodowanych jego pełna, chwały wojną oraz na zaspokojenie potrzeb państwa; środki te przyznali monarsze hrabiowie, baronowie, mieszczanie i wolni dzierżawcy, zgromadzeni społem w parlamencie.

W wypadkach tych przekonywamy się znowu naprzód, iż zobowiązanie jest rzeczą początkową, prawo zaś pochodną, a z drugiej strony dowiadujemy się, że początek ludowemu przedstawicielstwu daje właśnie rozrastająca się masa tych, którzy wiodą życie na podstawach współdziałania dobrowolnego, nie zaś przymusowego — częścią wiejskie klasy drobnych wolnych posiadaczy, zaś jeszcze częściej klasy zawodowców miejskich.

§ 502. Pomimo to jednak pozostaje jeszcze pytanie, w jaki sposób ciało przedstawicielskie wyodrębnia się od doradczego ciała. Zgromadzenie narodowe, zachowując pierwotny charakter rad wojennych, były zrazu mieszane. Rozmaite „ramiona”, jak nazywano stany w Hiszpanii, pierwiastkowo tworzyły jedno tylko ciało, Rycerze hrabstwa, gdy ich zwołano po raz pierwszy, działając przy pomocy licznych drobniejszych dzierżawców królewskich, dzięki służbie wojskowej, siedzieli i głosowali z większymi wasalami. Ponieważ miasta z początku były niejako bardzo zbliżone do feudów, więc przedstawiciele ich pod względem położenia prawnego nie byli zbyt odległymi od wodzów feudalnych; to też aa pierwszych zgromadzeniach z ich udziałem mieszali się oni z tamtymi, jak to szczególniej zwyczajem było we Francji i Hiszpanii. W jakich więc okolicznościach różniczkuje się ciało doradcze i przedstawicielskie? Zapytanie jest takie, iż, jak się zdaje, nie ma na nie odpowiedzi całkiem zadowalającej

Bardzo wcześnie spostrzegamy już pewien zaczątek dążności do oddzielenia się pod wpływem niepodobieństwa czynności. We Francji w okresie Karolingów odbywały się dwa zgromadzania doroczne: większe, na którym wszyscy zbrojni ludzie wolni mogli być obecnymi oraz mniejsze, składające się z osobistości więcej wybitnych roztrząsających sprawy bardziej szczególne. „Kiedy pogoda sprzyjała, wszystko to odbywało się na otwartym powietrzu, gdy nie — w osobnych budynkach…..Kiedy świeccy i duchowni panowie zostali oddzieleni od tłumu, wówczas rzeczą bywało ich własnej woli zasiadać społem lub też osobno, odpowiednio do praw, jakie roztrząsać mieli”.

W innych czasach i na innych miejscach znajdujemy dowody tego, że niepodobieństwo czynności jest przyczyną rozdziału, Opisując zbrojne zgromadzenia narodowe Węgrów, początkowo mieszane, Levy powiada: „La derniére réunion de ce genre eut lieu quelque temps avant la bataille de Mohacs, mais bientót aprés, la diéte se divisa en deux chambres; la table de magnats et la table des depu tés”. Albo jeszcze w Szkocji w r. 1367 — 68 kiedy trzy stany miały się zgromadzić, a dla względów oszczędności i wygody pragnęły możliwie najprędzej skończyć swe sprawy „wybrano pewne osoby, aby utworzyły parlament; ten podzielił się na dwa ciała, jedno do ogólnych spraw króla i królestwa, drugie zaś mniejsze, jako grupa sędziów apelacyjnych”. Co do Anglii, to znajdujemy, że jakkolwiek w reskryptach, zwołujących parlament Simona z Montfort, nie robiono żadnej różnicy między magnatami a deputowanymi, to wszakże kiedy po przeminięciu jednego pokolenia parlament się utrwalił, reskrypty robiły już pewne wyróżnienia: „umyślnie wymieniono naradą w zaproszeniu rozełanym do magnatów, zaś działanie i zgodę w zaproszeniu do posłów”. Istotnie, jasnym jest, że skoro dawniej powstałe zbiorowe ciało magnackie zwoływanym było zazwyczaj dla narad zwłaszcza wojennych, gdy tymczasem przydane później zgromadzenia przedstawicieli zwoływano jedynie w celu uzyskania pieniędzy, tedy na samym już początku istniała przyczyna rozdziału. Nadto różne inne wpływy przyczyniały się do jego wytworzenia. Jednym z powodów były różnice językowe, trwające do dziś dnia w dość znacznej mierze, a przeszkadzające wspólnemu roztrząsaniu sprawy. Dalej objawiał się w tym również skutek uczucia klasowego, jakiego po dziś dzień mamy określone dowody. Jakkolwiek jedni i drudzy znajdowali się w tym samym zgromadzeniu, to jednak deputowani z miast „siedzieli odosobnieni tak od baronów, jak i rycerzy, którzy nie raczyli mieszać się z tak pospolitymi ludźmi”: prawdopodobnie też sami deputowani, nie czując się całkiem swobodnie wobec owych imponujących osobistości wyższych, woleli siedzieć osobno. Co większa, zwyczajem było, iż rozmaite stany podlegały podatkom w stosunku niejednakim; to zaś prowadziło do wywoływania narad osobnych w łonie każdej z nich. na koniec czytamy, że: „kiedy oni (deputowani) dali już przyzwolenie swe na podatki, jakich od nich wymagano, wówczas, jako nie mający nic do roboty, odosobniali się, chociaż parlament zasiadał jeszcze w dalszym ciągu i roztrząsał sprawy narodowe”. Ostatni ten fakt wskazuje nam jasno, że niepodobieństwo obowiązków, jakkolwiek zasilane działaniem innych przyczyn, było jednak czynnikiem najgłówniejszym, który z biegiem czasu wywołał stały rozdział pomiędzy ciałem przedstawicielskim a radnym

Tak więc ciało przedstawicielskie, jakkolwiek zrazu mało znaczące, a zdobywające powagę jedynie dzięki temu, iż wolna część społeczności, trudniąca się wytwarzaniem i podziałem bogactw, urastała w liczbę i znaczenie, tak iż prośby jej, uwzględniane z coraz większym poszanowaniem i coraz częściej wysłuchiwane, jęły dawać początek prawodawstwu, — ciało przedstawicielskie, mówimy, poczęło być tą częścią machiny rządzącej, która coraz bardziej wyraża uczucia i wyobrażenia industrializmu. Podczas kiedy monarcha oraz izba wyższa są wytworem owego dawniejszego porządku współdziałania przymusowego, którego ducha okazują dotąd jeszcze, jakkolwiek w stopniu słabszym, to znowu izba wyższa jest wytworem nowego porządku dobrowolnego współdziałania, które zastępuje porządek dawniejszy; na koniec, w stopniu coraz większym, owa izba niższa staje się wyrazicielką pragnień ludności, przyzwyczajonej do regulowania codziennego życia drogą dobrowolnej umowy, nie zaś interwencji państwa.

§ 503, Zanim poczniemy streszczać nasz wykład, potrzeba tu zauważyć, dla uniknięcia nieporozumień, iż nie tłumaczy się tutaj bynajmniej powstania owych ciał przedstawicielskich, jakie nagle potworzyły się w czasach nowożytnych. Prawodawstwa kolonialne, wytwarzane świadomie a zgodnie z tradycjami ziemi macierzystej, dają nam jedynie nie dość wyraźny przykład powstawania ciał senatorskich „i przedstawicielskich: wskazują one bowiem, jak budowa społeczności macierzystych odtwarza się w pochodnych społeczeństwach, o ile pozwalają na to materiały i okoliczności; ale nie wskazują, skąd sama ta budowa wzięła początek. tym mniej potrzebujemy tu wspominać o takich wypadkach, kiedy po rewolucji jakiejś lud, żyjący dotąd pod władzą despotyczną, nagle, drogą, naśladownictwa, stwarza u siebie ciała przedstawicielskie. Tutaj obchodzi nas jedynie stopniowa takich ciał ewolucja.

Trzeci pierwiastek trójjedynej budowy politycznej, ulegając przemocy coraz bardziej w miarę tego, jak działalność wojownicza rozwija właściwą sobie organizację, na nowo poczyna zdobywać władzę, gdy wojna przestaje być chroniczną. Karność słabnie w miarę tego, jak staje się mniej nieodzowną. Cześć dla władcy miejscowego lub ogólnego, oraz towarzyszące jej objawy poddańczości zanikają powoli; szczególnie zaś dzieje się to wówczas, gdy znika urok pochodzenia nadprzyrodzonego. Przy rozwiniętym życiu wiejskim dawne stosunki trwają, jeszcze długo w formie ograniczonej; ale zarówno grupy klanowe jak i feudalne, skupione razem w miastach zmieszane z mnóstwem luźnych osiedleńców, poczynają z rozmaitych powodów coraz częściej wymykać się kontroli; gdy tymczasem członkowie ich dzięki swym zwyczajom kształcą się w kierunku coraz większej niepodległości. Małe przemysłowe grupy, wyrastające w ten sposób w łonie narodu skonsolidowanego i zorganizowanego przez wojowniczość, jedynie stopniowo tylko mogą pod względem przyrody swej wyodrębniać się od części pozostałej. Przez długi czas tak budowa ich, jak i stosunki do owych innych części społeczeństwa są częściowo wojownicze. Zrazu miasta uprzywilejowane stają właściwie na stopie feudów, płacąc odpowiednie daniny i spełniając powinność wojskową. Tworzą one wśród siebie mniej albo więcej przymusowe związki ku wzajemnej ochronie. Częstokroć prowadzą wojny z sąsiednią, szlachtą lub też jedne z drugimi. Dość często zawierają sojusze dla łącznej obrony. To też tam, gdzie przechowuje się owa połowiczna wojowniczość miast, widzimy powstrzymanie się rozwoju przemysłu oraz władzy ludowej.

Ale tam, gdzie okoliczności sprzyjały działaniom handlowym i rękodzielniczym oraz wzrostowi oddanej im ludności, tam wpływ jej, jako już znacznego składnika społeczeństwa, daje się uczuwać. początkowy obowiązek dawania pieniędzy, świadczenia usług głowie państwa, obowiązek, wykonywany często niechętnie, przestaje być spełnianym, gdy wymagania staną się zbyt wielkie; opór zaś taki wywołuje zwykle kroki pojednawcze. Spotykamy już raczej zapytywanie o zgodę, nie zaś uciekanie się do przymusu. Jeżeli pozwala na to nieobecność silnych antagonizmów miejscowych, wówczas w wypadkach, kiedy głowa państwa, wywołując oburzenie niesprawiedliwością swoją, traci już i tak na sile, wskutek odpadania poddanych, spostrzegamy łączne działanie owego stanu z innymi uciśnionymi klasami. Ludzie, wysłani zrazu wprost tylko dla nadania sankcji nakładanym ciężarom, teraz, w miarę tego, jak rośnie siła, ich popierająca, mogą coraz mocniej nastawać na spełnienie swoich warunków. Kiedy zaś bardziej upowszechni się zwyczaj ustępowania ich prośbom, stanowiący środek uzyskania pomocy ich, wówczas ukazuje się również praktyka dopuszczania ich do udziału w prawodawstwie.

W końcu na mocy ogólnego prawa organizacji, mówiącego, że różnica czynności pociąga za sobą zróżniczkowanie i podział wykonywających je części, następuje rozdział. Wybrani członkowie zebrań, zwoływani zrazu na zgromadzenia narodowe w celach poniekąd podobnych, poniekąd zaś niepodobnych do celu członków innych, okazują dążności separatystyczne, które tam, gdzie przemysłowa część społeczeństwa ustawicznie zyskuje na sile, doprowadzają w końcu do wytworzenia przedstawicielskiego ciała, odrębnego od pierwotnych ciał doradczych.


(1) Ustęp wzmiankowany wskazuje nam nie tylko istnienie owego początkowego stosunku ale, w sposób jeszcze bardziej pouczający, przekonywa nas, że na samym już początku powstaje pytanie, czy naprzód ma iść opieka, później zaś zapłata, czy też na odwrót Czytamy tam bowiem dalej: „pewnego razu człowiek jeden, skarżący się w ten sposób, kiedy Maharadża miał wziąć rupię, ścisnął ją w garści i rzekł nie, pierwej wysłuchaj tego, co mam powiedzieć”.