ROZDZIAŁ XI – WYKONAWCY RZĄDÓW MIEJSCOWYCH

§ 507. Tytuł taki niezbędnym jest, gdyż grupy faktów, jakie tu roztrząsnąć mamy, ogarniają zakres szerszy, niż sfera, objęta nagłówkiem „rządów miejscowych.”

Mamy tu roztrząsnąć dwa rodzaje urządzeń kontrolujących, które stanowią zrazu jedno, lecz różniczkują się później stopniowo. Zarówno wśród ludów, cechujących się tym, iż uznają pokrewieństwo przez kobiety, jak i wśród innych, uznających przechodzenie własności i władzy w linii męskiej, system kierowniczy, oparty na pokrewieństwie, łatwo może wikłać się z systemem, biorącym początek w dowództwie wojskowym, ulegać nawet jego przewadze. Władza, wynikająca z tryumfu wojennego, dość często staje w sprzeczności z władzą, wyległą z prawa dziedziczenia, gdzie to utrwaliło się już nieco, częstokroć daje początek wyróżniczkowaniu się zwierzchnictwa politycznego z rodzinnego zwierzchnictwa. Widzieliśmy, że, poczynając już od stadiów pierwotnych, zarówno zasada sprawności, jak i zasada dziedziczenia wpływają społem na określenie społecznego stanowiska ludzi; tam zaś, gdzie, jak to bywa w wielu wypadkach, wyznacza się wodza wojennego, pomimo że istnieje inny przywódca prawowity, tam ukazuje się dążność do podbicia przekazywanej władzy przez władzę, płynącą z uzdolnienia. Od samego przeto początku łacno już może wyrosnąć pewien rodzaj rządu innego, niż rząd rodzinny; łatwość zaś taka wzmaga się jeszcze, gdy wiele grup rodzinnych, połączywszy się ze sobą, prowadzą działania wojenne. Rozrośnięcie się rodziny w ród (gens), rodu we fratrię, fratrii w pokolenie (tribe), każe się domyślać pomnażania się grup coraz mniej spokrewnionych i coraz trudniej poddających się głowie którejś grupy, z imienia tylko naczelnej; kiedy zaś zespalanie się miejscowe doprowadzi do mieszania się plemion, które z jednego pnia pochodząc, zatraciły jednakże wspólny swój rodowód, wówczas powstanie jakiegoś zwierzchnictwa innego, niźli zwierzchnictwo grupy familijnej, staje się rzeczą nieuniknioną. Jakkolwiek takie zwierzchnictwo polityczne, przeszedłszy przez stadium obieralności, częstokroć samo staje się dziedzicznym w takiż sposób, jak i pierwotne zwierzchnictwo rodzinne, to jednak stanowi już ono inny rodzaj zwierzchnictwa.

Z pomiędzy miejscowych władz rządzących, jakim początek dają zwierzchnictwa rodzinne i polityczne, w miarę wielokrotnego zespalania się grup, my rozważymy tutaj tylko polityczne władze, jako związane najbardziej bezpośrednio z rozważonymi dotąd rządzącymi władzami centralnymi

§ 508. Wojna ustanawia rozmaite stopnie podległości, odpowiednio do stosunkowej potęgi zwycięzcy albo zwyciężonego. Tu opłata daniny, połączona czasem ze składaniem hołdu nieznacznie tylko wpływa na niezależność polityczną, ówdzie znów zależność tę traci się całkowicie lub prawie całkowicie. Zazwyczaj jednak w początkach zwycięzca widzi się zmuszonym uszanować najważniejsze swobody zwyciężonych społeczeństw, bądź też znajduje, iż polityka taka będzie najlepszą. stąd to, zanim całkowanie postąpi dalej, rządy miejscowe nie są zazwyczaj niczym innym, jak tylko tymiż rządami części, jakie istniały, zanim włączono je do całości.

Wszędzie znajdujemy przykłady nie całkiem jeszcze stanowczego podboju i podległości. Na Tahiti „istotny wpływ króla na wyniosłych i despotycznych zwierzchników okręgowych nie był ani silnym, ani trwałym. „O politycznej organizacji starożytnej Anglii, Kemble pisze: „cały rząd wykonawczy można uważać za wielkie stowarzyszenie arystokratyczne, w którym caldormen’i byli członkami, król zaś czymś nie o wiele większym, jak prezesem. „Podobnie też działo się za dawnych czasów feudalnych, jak np. we Francji. „Za pierwszych Kapetingów nie znajdujemy prawie żadnego ogólnego aktu prawodawczego,…. wszystko było miejscowym, i naprzód wszyscy posiadacze feudów, później zaś wszyscy wielcy suzereni mieli w dzielnicach swych władzę wykonawczą. „Takie stosunki widzi się zazwyczaj w początkowych stadiach rozwoju owych grup zespolonych, wśród których jedna zdobyła władzę nad innymi. W wypadkach, kiedy szczęśliwy najeźdźca zewnętrzny, już nie wewnętrzny, jest dość potężnym, aby mógł ujarzmić wszystkie grupy, zdarza się jeszcze, że istniejące dawniej organizacje miejscowe zazwyczaj pozostają przy życiu. Przykładów dostarczają nam starożytne państwa amerykańskie. „Kiedy królowie Meksyku, Tezcuco i Takuby zdobywali prowincją, mieli oni zwyczaj zatrzymywać przy władzy wszystkich wodzów miejscowych, zarówno najwyższych, jak i najniższych. „O pewnych władzach społeczności Chibchów, które podpadły władzy Bogoty, czytamy, że Zipa podbił je, lecz pozostawił im ich prawo, oraz dziedziczenie godności kacyków ich rodzinom. na koniec, jak zaznaczono już pod innym nagłówkiem, zwycięzcy Inkowie pozostawiali nietkniętymi polityczne zwierzchnictwa i zarządy wielu małych społeczeństw, jakie zespalali. Polityka taka jest w istocie najdogodniejsza.. Jak to zauważył sir Henryk Maine „pewne urządzenia ludów pierwotnych, ich korporacje i gminy wioskowe pozostawiane im będą zawsze przez zwierzchnicze państwo rządzące, ze względu na płynące stąd ułatwienia w zarządzie cywilnym i miejscowym; „podobnież też można powiedzieć i o większych machinach kierowniczych, istotnie, trudność nagłego zastąpienia danej organizacji miejscowej przez inną, całkiem nową, jest tak wielka, że dawna organizacja z konieczności musi być w znacznej mierze utrzymaną.

Samodzielność rządów miejscowych, nie krępowana czasem, jak widzimy, prawie zupełnie, w innych zaś wypadkach częściowo tylko ograniczona, objawia się rozmaitymi sposoby. początkowo, niezależność grup uwydatnia się w ich prawie toczenia wojen pomiędzy sobą. Zachowują oni swych bogów miejscowych, swoją kościelną organizację, swoje uroczystości religijne. na koniec, w razie wojny ogólnej, oddziały, przez każdą z nich wystawiane, pozostają wyodrębnianemu. Egipskie nomy, miasta greckie, feudalne baronie są tego przykładem.

§ 509. Stopniowy zanik samodzielności miejscowej bywa zazwyczaj następstwem walki rządów rozmaitych stronnictw, usiłujących zachować władzę, oraz rządu głównego, który dąży do zmniejszenia jej.

Najgłówniejszy zwierzchnik polityczny, w miarę tego, jak jego zastępy wzmacniają się głównie pod wpływem pomyślnych wojen, zacieśnia coraz bardziej więzy pomniejszych zwierzchników politycznych, już to uśmierzając wojny pomiędzy nimi, już wtrącając się, jako pośrednik, lub wreszcie zdobywając jurysdykcję apelacyjną. Tam, gdzie władcy miejscowi zubożeli pod wpływem walk miejscowych lub w skutek płonnych usiłowań niepodległości, albo z powodu wydatków, ponoszonych na wojny zewnętrzny, gdzie nadto drużyny władcy głównego wytworzyły nowy rodzaj szlachty, obdarowywanej w nagrodę zasług częściami zdobytej albo przywłaszczonej ziemi, tam otwiera się droga do wyznaczania wykonawców administracyjnych przez rząd centralny. Tak, we Francji, kiedy monarcha uzyskał przewagę ostateczną, segnieur’owie pozbawieni zostali władzy prawodawczej. Niezbędnym stało się zatwierdzenie królewskie do nadania mocy aktom feudałów; korona zaś zdobyła wyłączne prawo nadawania przywilejów, uszlachetnia, bicia monety. Dalej, wraz z upadkiem pierwotnych władców miejscowych, poczęli się ukazywać nadzorujący ich wysłańcy króla: zarządcy prowincji onalni, zajmujący swe stanowiska, wyznaczonymi bywali podług upodobania króla. W okresach późniejszych urosła administracja nadzorców oraz ich wysłańców, działających z ramienia korony, tak że gdziekolwiek pozostała jakaś resztka władzy miejscowej, wykonywano ją pod nadzorem centralnym Dzieje Anglii w rozmaitych stadiach swych przedstawiają przykłady pokrewne. Kiedy z małych królestw utworzyła się „mercyja”, miejscowi króle stali się caldormen’ami; podobna też zmiana odbyła się później na większą skalę. „Od czasów Egberta aż do dnia dzisiejszego wytworzyła się znaczna różnica pomiędzy królem a caldormenem. Król jest władca, a caldormen tylko urzędnikiem”. Zaznaczywszy, iż za Kanuta caldormeni stali się podrzędniejszymi wskutek mianowania „carlów” (hrabiów) oraz, że za Wilhelma I hrabstwa były zapełniane na nowo, spostrzeżemy, że po wojnie dwóch róż, która ich osłabiła, dziedziczna władza szlachty skrępowaną została przez mianowanych z centrum lordów zastępców (lords lieutenants). nie tylko zarządcy prowincji onalni, osobowi podpadli w ten sposób władzy wyższej w miarę dalszych postępów integracji, pod wpływem wojny, ale również i zarządy o charakterze ludowym (zbiorowym). Dawny angielski „Scirgerefa’„, który prezydował w soiregemot, był zrazu obieralnym, później zaś mianowany przez króla. Za późniejszych już rządów zdarzyła się również zmiana pokrewna: „Edward II zniósł ludowe prawo wyboru” na godność szeryfa. na koniec, podobnież „od początków panowania Edwarda III wyznaczanie stróżów pokoju, którzy początkowo byli obieralnymi, „stało się prawem korony”, „tytuł zaś ich zmienił się na tytuł sędziów (justices)”.

Fakty takie wskazują dość jasno, że władcy miejscowi tracą swoją władzę kierowniczą i stają się tylko narzędziami wykonawczymi — bądź szybko, gdy skupienie małych społeczności podbitym zostanie przez najeźdźcę, bądź też powoli, gdy jedno z nich nabiera przewagi; zarządcy owi wykonywają pozostawioną im część obowiązków, jedynie jako słudzy nowszych wykonawców miejscowych. Z biegiem integracji politycznej pierwotne centry rządzące części składowych stają się w czynnościach swych względnie automatycznemu

§ 510. Dalej zaznaczyć mamy tutaj tę prawdę, że zazwyczaj istnieje pewne pokrewieństwo pomiędzy budowa rządu ogólnego oraz miejscowych rządów. Kilka przyczyn współdziała temu pokrewieństwu.

Tam, gdzie jedno ze skupień grup zdobyło władzę nad innymi bądź bezpośrednio, dzięki zwycięstwom nad niemi swojego władcy, bądź też pośrednio, dzięki pomyślnemu przewodniczeniu w wojnach sprzymierzonych, pokrewieństwo to staje się rzeczą naturalną. W takich bowiem warunkach rząd ogólny jest tylko rozwinięciem tego, czym uprzednio był jeden z rządów miejscowych. Powszechnie znanych przykładów dostarczają nam czasy staroangielskie w fakcie podobieństwa pomiędzy kundred-moot (małe miejscowe zgromadzenia rządzące), oraz shire-moot (utworzone w sposób podobny, lecz mające już szerszą władzę sądowniczą, wojskową i fiskalną i zostające pod zwierzchnictwem wodza początkowo wybieranego), oraz narodowym witanagemot (zawierającym pierwotnie te same żywioły klasowe, jakkolwiek w stosunku odmiennym, znajdujące się pod przewodnictwem króla, również zrazu obieranego, a wykonywające czynności podobne, tylko na szerszą skalę). Powtarza to się również w innej fazie Sir Henryk Maine powiada: „częstokroć istotnie zaznaczano, że feudalna monarchia była jak gdyby dokładnym odpowiednikiem feudalnego hrabstwa, ale przyczyna takiej odpowiedniości dopiero teraz poczyna się wyłaniać, a jest nią to, że jedno i drugie w początkach swych były osiadłościami skupionych krewniaków, dzierżących ziemię i podlegających jednakiej przemianie wyobrażeń wskutek samego faktu osiedlenia się”.

O Francji okresu feudalnego Maury powiada: „Dwór każdego feudała był zmniejszonym nieco obrazem domu królewskiego”; fakty zaś przez niego wzmiankowane są ciekawym przykładem tego, jak zarówno w miejscowych i ogólnych stosunkach odbywała się przemiana sług na dostojników ministerialnych Pokrewne tez dowody napływają z innych okolic świata — z Japonii, wielu państw afrykańskich licznych wysp Polinezji, ze starożytnego Meksyku, Indii, średniowiecznych i t. d., gdzie istniały albo istnieją formy społeczeństwa zasadniczo podobne do systemu feudalnego.

Tam, gdzie samodzielność miejscowa prawie albo całkowicie bywała zburzoną, np. wskutek najścia potężnej rasy, przynoszącej ze sobą inny typ organizacji, widzimy znowu to samo; dążnością bowiem najeźdźców bywa zmiana owych urządzeń na sposób urządzeń ogólnych. Przykładów odnośnych dostarczają nam od czasów najdawniejszych mocarstwa Wschodu, jak to np. widzimy na rządcach prowincji onalnych albo satrapach w Persji „Kiedy…. pozostawali w obowiązku, bywali despotami — przedstawiając wielkiego króla i przywdziewając na się część jego majestatu…. piastowali oni władzę życia i śmierci”. na koniec aż do dni naszych trwa jeszcze ów związek centralnego despoty głównego z miejscowymi drugorzędnymi despotami, jak tego domyślać się każe uwaga Rawlinsona, że owi starożytni satrapowie mieli „ową całkowitą i zupełną władzę, jaką posiadali paszowie tureccy i nowożytni serbscy hanowie czyli bejowie — władzę faktycznie niekontrolowaną”. Inne społeczności starożytne całkiem odmiennego typu okazywały również tę dążność ku upodobnianiu budowy części wcielonych do budowy wcielającej całości. Dzieje Grecji wskazują nam, że oligarchiczna Sparta starała się upowszechnić oligarchię, jako postać rządów w krajach od niej zależnych, gdy tymczasem demokratyczne Ateny upowszechniały postać demokratyczną. na koniec, podobnie też, kiedy Rzym zdobywał i kolonizował ziemie, rozwijał się w nich rzymski system municypalny.

Przykład ostatni przypomina nam, że w miarę tego, jak się zmienia charakter ogólnego rządu, zmienia się również charakter rządu miejscowego. W państwie rzymskim ów postęp w kierunku bardziej ześrodkowanej postaci rządzenia, jaki bywa następstwem ustawicznej wojowniczości, szerzył się od środka ku obwodowi. „Za rzeczpospolitej każde miasto, na podobieństwo Rzymu, miało zgromadzenie ludowe, posiadające najwyższą władzę stanowienia praw i „tworzenia” urzędników”; ale wraz ze zmianą w Rzymie w kierunku rządów oligarchicznych i osobistych, władza ludowa na prowincji słabła; „urządzenia municypalne z ludowładczych stały się możnowładczymi”. We Francji, w miarę tego, jak się władza monarchiczna zbliżała do absolutyzmu, dokonywały się zmiany podobne, jakkolwiek na innej drodze. Rząd owładnął stanowiskami municypalnymi, „robiąc z nich urzędy dziedziczne i…. sprzedając je za najwyższą cenę….. Stały burmistrz i ławnicy narzucani bywali wszystkim władzom municypalnym królestwa, które przestały być obieralnymi”; wreszcie urzędnicy owi poczęli przybierać pozór królewski — mówić o świętości swoich urzędów, o czci ludu i t. p. Historia samych anglików przedstawia również ciekawe przykłady współczesności poruszeń w kierunku już to mniej wolnych i już bardziej wolnych rządów ogólnych i miejscowych. Kiedy za króla Jana rząd centralny stał się wolniejszym, miasta zdobyły sobie prawo obierania swych urzędników. Przeciwnie, gdy przy restauracji władza monarchiczna wzmogła się, rozpoczęto kształtować „municypalności na modłę bardziej oligarchiczną”. na koniec nastąpił powszechnie znany fakt pokrewny liberalizacji zarówno centralnych, jak i miejscowych rządów, fakt, który zdarzył się już za dni naszych.

§ 511. Od takich miejscowych władz rządzących, co przybrały charakter polityczny, zwróćmy się teraz do takich, które zachowały pierwotny, rodzinny charakter. Jakkolwiek, wraz z zespalaniem się grup, organizacja i rząd państwa (polityczny) oddziela się od domowej organizacji i rządów i nad niemi panuje, zarówno pod względem miejscowym jak i ogólnym, to jednakże rodzinna organizacja i rządy nie znikają; w niektórych wypadkach zachowują one swoją przyrodę początkową, w niektórych dają początek innej organizacji miejscowej, z rodzaju rządzących. Zaznaczmy naprzód, jak szeroko upowszechnioną jest obecność gromad rodzinnych, uważanych jako składowa część społeczności politycznej.

Wśród nieucywilizowanych beduinów widzimy, iż grupa taka istnieje odrębnie: „Każda duża rodzina z jej krewniakami stanowi tam sama przez się małe plemię” (tribe). „Ale, powiada Palgrave, chociaż klan i rodzina tworzą podstawę i są ostatecznym wyrazem cywilizowanej społeczności arabskiej, to jednak nie ześrodkowują one w sobie jej całej, jak to się dzieje wśród beduinów”. To znaczy, że związek polityczny pozostawił organizację rodzinną, ale też dodał coś do niej. Podobnie też działo się ze społecznościami semickimi dni dawnych, jak np. wśród hebrajczyków. Wszędzie też było tak samo u Arjów „Sept (irański) — jest to ciało zbiorowe, złożone z krewnych, których przodek już nie żyje, lecz od którego pochodzenie jest rzeczywistością…. Stowarzyszenie tego rodzaju znanym jest prawu Indyjskiemu, jako złożona rodzina niepodzielna;…. rodzina w ten sposób utworzona, przez ciągłe pozostawanie kilku pokoleń w związku, w zarysach swych identyczna jest z grupą dobrze znaną badaczom starorzymskiego prawa — z grupą agnatów”.

nie tylko tam, gdzie się utrwaliło pochodzenie w linii męskiej, ale i tam, gdzie trwa w dalszym ciągu system pochodzenia przez kobiety, znajdujemy owo rozwijanie się rodziny w ród, bractwo i plemię. Podobnie było z tak starożytnymi ludami Ameryki, jak np. mieszkańcy Jukatanu, gdzie w każdym mieście zachowywano podziały plemienne; na koniec, podług mr. Morgana i majora Powela, tak samo dotąd dzieje się jeszcze z takimi amerykańskimi plemionami, jak Irokezi i Wyandotowie.

Grupa rodzinna zarówno po włączeniu jej do politycznego skupienia, jak i przed włączeniem, rozwija pewien rząd niby polityczny (państwowy). Odpowiednio do typu rasy oraz systemu pochodzenia, rząd rodzinny może być, jak to się działo wśród Semitów i Arjów nieograniczonym despotyzmem patriarchalnym, albo też, jak to jest u dzisiejszych Indusów, może on być rządem osobistym, powstającym z wybrania jakiegoś zwierzchnika najprzedniejszej rodziny w grupie (wybór pada tu zwykle na najstarszego), albo też, jak widzimy u wzmiankowanych wyżej plemion amerykańskich, może to być rząd wybranej rady rodowej, która obiera sobie wodza. To znaczy że trój-jedyna budowa, dążąca do powstania w każdym zgromadzeniu zbiorowym, daje się wyśledzić zarówno w rodzinnej grupie, jak i politycznej: odnośne jej części składowe rozwijają się przy tym rozmaicie, stosownie do przyrody ludów i warunków.

Rząd każdego skupienia krewnych odtwarza na małą skalę czynności rzędu skupienia politycznego. Tak samo, jak całe społeczeństwo mści się na innych takich społecznościach za obrazę swych członków, tak też skupienie rodzinne mści się na innych takich skupieniach, należących do tegoż społeczeństwa. Fakt ten jest nazbyt znanym, aby go ilustrować; ale zaznaczyć tu można, że nawet dzisiaj w tych częściach Europy, gdzie organizacja a rodzinna istnieje, zemsta rodzinna trwa dotąd. „L’albanais vous dira froidement…. A keni dyiąk? Avez — vous du sang á venger dans votre familie”; następnie zaś, spytawszy się o imię waszego plemienia, położy rękę na cynglu. Obok tego obowiązku pomsty, istnieje naturalnie wzajemna odpowiedzialność. Rodzina we wszystkich swych rozgałęzieniach i w każdej części swojej odpowiedzialną jest za krzywdy, wyrządzone przez jej członków członkom rodzin innych, zupełnie tak samo, jak całe społeczeństwo uważanym jest za odpowiedzialne przez społeczeństwo inne. Odpowiedzialność ta nie stosuje się li tylko do wypadków pozbawienia życia przez członków danej rodziny, ale i do szkód, wyrządzanych przez nich własności i do uroszczeń pieniężnych. „W wolnych okręgach albańskich długi zaciąga się na termin. W wypadku nieuiszczenia się wierzyciel występuje ze skargą do wodza plemienia swego dłużnika i jeśli odmówią mu wymiaru sprawiedliwości, zatrzymuje się pierwszego lepszego przybysza owego plemienia i postępuje się z nim po grubiańsku, dopóki nie porozumie się z prawdziwym dłużnikiem albo też nie zapłaci sam jego długów, narażając się później na sprawę sądową wobec starszyzny swego plemienia, albo też na samodzielne zbrojne ścigania tego, kto go tych strat nabawił”. na koniec, o staroangielskim maegth, „kiedy ktoś był uwięziony za złodziejstwo, czary i t. p., krewny jego musiał płacić karę… oraz musiano mieć pewność, co do jego dobrego sprawowania się przy wypuszczeniu”.

Podczas kiedy w skupieniach politycznych wielka złożona grupa rodzinna pozostaje względem innych rodzinnych grup tejże społeczności w stosunkach jak gdyby politycznych, rząd jej sprawuje dozór wewnętrzny. W rodzie, tak złożonym jak u wzmiankowanych wyżej plemion amerykańskich, zarząd spraw spoczywa w rękach rady. Rodowe grupy ludów historycznych podlegały rządom swych patriarchów, jak to się dzieje np. wśród Hindusów, mających swoją starszyznę. na koniec, obok sądowniczej organizacji zbiorowisk rodzinnych, istnieje nadto organizacja religijna, powstająca z kultu wspólnego przodka; pociąga to za sobą periodyczne obrzędy zbiorowe.

Tak więc, oczywistość wskazuje nam, że, podczas kiedy zespoleniu się grup przez wojnę towarzyszy rozwój ich organizacji politycznej, panującej nad organizacją gmin rodzinnych, to jednak gminy te ostają się długo przy życiu i częściowo zachowują niezależność swoją i ustrój.

§ 512. Postęp społeczny jednakże przeobraża je rozmaitymi sposoby — różniczkując w grupy, tracące stopniowo cechy rodzinne. Jedną z przyczyn tego jest zmiana koczownictwa na życie osiadłe, towarzyszące temu utrwalanie się określonych stosunków do ziemi, oraz, co za tym idzie, mnożenie się i krzyżowanie.

Aby wykazać, że sprawa ta oraz jej następstwa są rzeczą powszechną, muszę wymienić tu calpulli starożytnych Meksykańczyków, które „oznacza dzielnicę, zamieszkałą przez rodzinę dawnego pochodzenia, „jakiej członkowie dzierżą dobra, „należące nie do każdej jednostki, lecz do calpulli, „mają wodza wybranego z pośród plemienia i „schodzą się dla roztrząsania spraw wspólnych, dla urządzenia się co do podatków, oraz uroczystości. „Dalej mogę wymienić tu — jako przykład odległy od tego rasą, czasem i miejscem — istniejący dotąd mir rosyjski albo gminę wioskową; składa się ona z potomków tej samej grupy rodzinnej, z koczowników osiadłych tam, jest ciałem sądowniczym… właścicielem gruntów, względem których jednostki mają prawo li tylko korzystania z płodów albo też czasowego użytkowania; „rządzony jest przez „głowy rodzin, zgromadzające się na radę pod przewodnictwem starosty czyli starszego, obieranego przez nich. „Zaznaczywszy tu tylko te przykłady pokrewne, możemy teraz obszerniej rozprawić się z teutońską marką, która była „utworzona z pierwotnej osiadłości rodzinnej albo krewnych, ” kiedy jak to mówi Cezar o Swewach, ziemia była podzielona pomiędzy „gentes et cognitiones hominum. „Zdaniem Kemble’a marki były: „wielkimi związkami rodzinnymi, ogarniającymi domy zamożności różnej, różnego dostojeństwa i władzy; niektóre z nich bezpośrednio pochodziły od wspólnych przodków, albo od bohatera jakiegoś plemienia, inne związane z nim były w sposób bardziej luźny… Jedne przyjmowały do swego łona tylko za sprawą, małżeństw, inne przez adaptację, jeszcze inne przez wyzwolenie, ale wszystkie uznawały braterstwo pokrewieństwa czyli sibsceaft; wszyscy razem przedstawiali jak gdyby jednostkę wobec innych społeczności podobnych, wszyscy ulegali sądowniczej władzy tych samych sędziów i wojskowej władzy wodzów tych samych; wszyscy uczestniczyli w jednakich obrzędach religijnych; na koniec, wszyscy znali siebie, oraz sąsiadów swoich pod jednym jakimś nazwiskiem ogólnym „Do tego wszystkiego dodajmy, że, wspólnie z opisanymi już wyżej grupami rodzinnymi, skupienie krewnych, stanowiące markę, miało, tak samo jak stopnie większe i mniejsze, wspólny obowiązek obrony, pomszczenia swych członków, oraz odpowiedzialność wspólną za ich postępki.

Teraz wreszcie przysposobieni jesteśmy do bliższego poznania licznych wpływów, zgodnie współdziałających przeobrażaniu skupień koczowników w polityczne skupienia, zarówno miejscowe jak i ogólne. Naprzód istnieje owo przyjmowanie jednostek obcych do rodziny, rodu lub plemienia, będące, jak żeśmy to wiedzieli, sprawą normalną, poczynając już od okresu życia dzikiego. Livingstone, robiąc uwagę o Bakwainach, że ich „rząd jest patriarchalny, „opisuje, że chata każdego z wybitniejszych otoczona jest chatami jego żon, krewnych, podwładnych, tworzących kotlę: „człowiek biedny przywiązuje się do kotli bogatego i uważanym jest za jego dziecko. „Tutaj, jak widzimy, nieformalnie odbywa się, to, czego się formalnie dokonywało w rodzinie rzymskiej i w teutońskiej marce. W miarę rozrastania się liczby podwładnych przybyszów, tudzież w miarę tego jak skupienie rozszerza się, wcielając w siebie byłych podwładnych, już wyzwolonych, więzy pomiędzy członkami skupienia słabną, charakter zaś jego zmienia się. Po wtóre, kiedy przez koncentrację i rozradzanie się, rozmaite sąsiadujące ze sobą skupienia krewnych mieszają się, i kiedy zanika związek bezpośredni pomiędzy miejscowością a pokrewieństwem, spoidła rodzinne albo rodowe słabną jeszcze bardziej. na koniec, ukazuje się z czasem, dla celów zarówno wojennych jak i fiskalnych, potrzeba grupowania, związanego z miejscowością, nie zaś z pokrewieństwem. Starożytnego przykładu pod tym względem dostarcza rewolucja Kleistenesa w Attyce, która podzieliła ziemię pomiędzy demy, zastępując, dla celów publicznych, podział pokoleniowy, podziałem topograficznym, przy czym ludność każdego z działów miała swe miejscowe władze administracyjne oraz publiczne obowiązki.

Spotykamy się tutaj ze spornym zagadnieniem o dziesiątkach i secinach, Wykazano, że starożytni Peruwianie mieli zarówno cywilne jak i wojskowe podziały na dziesiątki i seciny, oraz odpowiadających im oficerów. W Chinach, gdzie zasada wkładania na grupę odpowiedzialności za jej członków posunięta jest do krańcowości, podziały klanowe nie są przez rząd uznawanymi, lecz tylko dziesiątki i seciny: domyślnym z tego wywodem jest to, że musiały one być zastępstwami organizacji politycznej (państwowej), w odróżnieniu od rodzinnej organizacji. Nadto, w niektórych częściach Japonii „istnieje pewien rodzaj podrzędnego systemu obwodów, oraz naczelnicy dziesiątków i secin w Otono’ach miejskich i wiejskich pojedynczo i zbiorowo odpowiedzialni za postępki współtowarzyszy, „Widzieliśmy, że w Rzymie grupowanie podług dziesiątków i secin, tak cywilnych jak i wojskowych, stało się politycznym (państwowym) zastępnikiem ugrupowań sądowych. W prawie „frankońskim dziesiętnik zowie się Decanus, setnik zaś Centenarius”. Jakąkolwiek zaś mogła była być rodzima ich nazwa u ras germańskich, podziały na dziesiątki i setki (sądząc z Tacyta) powstały tam, jak się zdaje, niezależnie.

Teraz zaś, przypominając sobie, że owe seciny i dziesiątki, potworzone w łonie marek lub innych dużych podziałów, jeszcze w znacznej mierze odpowiadały grupom, wspartym na pokrewieństwie, (gdyż głowy rodzin, składające owe setki jako grupy miejscowe, ściślej były spokrewnione ze sobą, niż z głowami innych rodzin, podobnież zgrupowanych w innych częściach marki), zauważymy, że pozostawały u nich przy życiu albo rozwijały się na nowo: rodzinna organizacja prawa i zobowiązania. Mówię tu zaś nie tylko to, że dzięki sejmom secinowym „hundreed-moots” i t. p. miały one własny zarząd wewnętrzny, ale mam tu na myśli to głównie, że stały się one grupami, które względem grup innych miały takież same wspólne wymagania i obowiązki, jak miały były grupy rodzinne. Odpowiedzialność za członków, uprzednio związana wyłącznie z grupą koczowników, niezależnie od miejscowości, w znacznej mierze przeniesioną została na grupy miejscowe, utworzone częściowo już tylko z krewnych. W miarę rozrastania się i mieszania rodów i plemion, ukazywała się jedna jeszcze przyczyna więcej takiego przenoszenia odpowiedzialności. Kiedy grupa rodzinna małą, była i ciasno skupioną, wówczas obraza, jakiej się dopuszczał jeden z jej członków względem innej takiej społeczności, mogła była być pomszczona konkretnie na niej samej, jeżeli nawet nie na samym winowajcy; w ten sposób musiała ona, jako całość, ponosić następstwa grzechu. Ale kiedy grupa rodzinna, mnożąc się, poczęła zajmować przestrzeń szerszą, a również mieszać się z innymi społecznościami rodzinnymi, wówczas winowajcy, którego jako tako można było śledzić do pewnych granic w danej miejscowości, często niepodobna było zaliczyć do takiej lub innej rodziny; to też, następstwo jego czynu, nie dając się we znaki krewnym jego, których znano nie zawsze, spadały łacno na mieszkańców jego okolicy, których znano. stąd to ów system dziesiątków, tak starożytny i tak upowszechniony. Oto są przykłady.

„Taką przeto jest moja wola, aby każdy był bezpiecznym, zarówno w miastach, jak i po za niemi. „Eagd. II, Supp, § 3.

„I chcemy, aby każdy człowiek wolny zaliczonym był do setki i do dziesiątka, kto tylko chce mieć prawo do lad albo wer w wypadku, gdyby go ktoś zabił po dosięgnięciu przezeń roku XII; w przeciwnym razie niech mu nie przysługuje prawo do żadnych swobód, czy będzie gospodarzem, czy też towarzyszem. „Knut II, § XX.

„…. We wszystkich miastach całego królestwa wszyscy ludzie mają, być zabezpieczeni przez dziesiątki, tak iżby, gdy jeden z dziesięciu zostanie skrzywdzonym, dziewięciu innych mogło mu uczynić sprawiedliwość. „Edw. Conf. XX.

Kutorga, mówiąc ogólnie o tym systemie wzajemnego przedstawicielstwa tak u Rosjan, jak i Franków, powiada: „Tout membre de la société dévait entrer dans une décanie, laquelle avait pour mission la defence et la garantie de tous en general et de chacun en particulier; c’est á dire que la décanie devait venger le citoyen qui lui appartenait et exiger le wehrgeld, s’il avait eté tué; mais en meme temps elle se portait caution pour tous les siens. „

Słowem tedy, ta postać miejscowej władzy rządzącej, rozwijając się z pierwotnej postaci rodzinnej i częściowo ją zastępując, była przyrodzonym współobjawem rozradzania się i mieszania ludności, jakie wynikały z życia osiadłego.

§ 513. Pozostaje tu jeszcze do roztrząśnięcia pewien inny, pokrewny rodzaj miejscowej władzy rządzącej, który, jak się zdaje, był niegdyś identyczny z powyższym, z czasem zaś od niego zboczył.

Kemble wzmiankuje, że „wyraz „gegyldan” oznacza tych, którzy wzajemnie płacą jeden za drugiego.. „stowarzyszonych dziesiątka albo seciny; „o ile zaś pierwotnie jedno wiązało się z drugiem, przekonywamy się z twierdzenia, że jeszcze w wieku X, w Londynie, obywatele połączeni byli we „frithgyldy, „czyli stowarzyszenie ku utrzymaniu pokoju, z których każde składało się z 10 ludzi, gdy tymczasem gildy takie skupione bywały w seciny. Profesor Stubbs pisze: „Zbiorowa odpowiedzialność za wyrządzenie obrazy, ciążąca początkowo na maegth czyli krewnych oskarżonego, stopniowo rozwinęła się w dobrowolne stowarzyszenie guild’u; te zaś zastąpionymi zostały przez miejscową odpowiedzialność dziesiątków. „

Tutaj musimy zapytać siebie, czy niema podstaw do wniosku, iż owo przenoszenie odpowiedzialności odbywało się początkowo, dzięki rozwojowi grupy rodzinnej w gyld, w skutek tego, iż traciła ona stopniowo rodzinny charakter, wcielając w siebie członków niespokrewnionych. Jeżeli nie znajdujemy na to dowodów w pomnikach piśmiennictwa, to płynie to stąd prawdopodobnie, iż wcześniejsze stadia przemiany nastąpiły przed upowszechnieniem się takich pomników. Ale będziemy mieli powody wierzyć w podobne stadia, wziąwszy pod uwagę fakty z życia społeczeństw wygasłych oraz społeczności, mniej niż europejskie, rozwiniętych.

O kunsztach Peruwiańczyków Prescott robi następującą uwagę: „Zajęcia te, tak samo jak każde inne powołanie i obowiązek w Peru, przechodziły zawsze z ojca na syna. „Clavigero zaś mówi o Meksykanach: „że uwieczniali oni czynności swe w rodzinach ku pożytkowi państwa; przyczyną, podawaną przez Gromarę, dla której „biedni uczyli synów swoich własnego rzemiosła, „było to, że „mogli czynić to bez wydatków” — przyczyna mająca zastosowanie ogólne.. Poszukiwania Heeren’a, dotyczące zwyczajów staroegipskich, doprowadziły go do przyjęcia twierdzenia starych historyków, że „syn obowiązany był oddawać się zajęciu jedynie swego ojca; „przytacza on też pewien papirus, mówiący o instytucji, jaka ze zwyczajem tym łączyła się w sposób przyrodzony — o „cechu, czyli stowarzyszeniu skórników — albo garbarzy. „Dalej, o Grekach Hermann powiada nam, „że rozmaite kunszty i zawody były wśród nich” właściwymi pewnym rodzinom, których uroszczenia do wyłącznego uprawiania ich sięgały zwykle jakiegoś początku bajecznego. Co większa, znajdujemy, że „wychowanek” i „syn” przez wiele idących po sobie pokoleń oznaczani bywali tą samą nazwą; na koniec, w ścisłym związku z wyłącznością i monopolem wielu zawodów, pozostaje mały szacunek, jakim cieszyły się one niekiedy u pozostałej ludności: był to przesąd, porównywany przez samych autorów greckich z przesądem kast, panującym wśród innych narodów. „

Dzisiejsze Chiny dostarczają, nam również dowodu: „pospolite w miastach stowarzyszenia opierają się głównie na wspólności interesów, wynikającej bądź z podobieństwa zajęć, kiedy wybitniejsze osoby danego powołania związują się w cechy (guiids), bądź też z przepisów municypalnych, żądających, aby gospodarze zamieszkali na jednej ulicy, łączyli się ku utrzymaniu policji, oraz dla zachowania spokoju w swojej dzielnicy. Każdy taki „cech” posiada własną swoją salę zgromadzeń, w której członkowie jego zbierają się ku święceniu uroczystości swego patrona. „

na koniec, jak się dowiaduję od ministra japońskiego, pokrewny stan rzeczy istniał kiedyś w Japonii. Dzieci obejmowały zazwyczaj zawody swoich rodziców; z biegiem pokoleń powstały przez to skupienia krewnych, oddanych jednakiemu powołaniu, te zaś skupienia, rozwijały pewne urządzenia kierownicze w swym łonie. Nie znajduję żadnego dowodu na to, iżby w Japonii, tak samo jak w ogóle na Wschodzie, skupianie się jednorodnych zawodowców na jednej ulicy, wypływało ze skupiania podobnie zatrudnionych krewniaków, ale ponieważ za dawnych czasów niezbędną „była wzajemna obrona członków pokrewnego zawodu, tak samo jak i innych krewnych, więc wydaje się to rzeczą, prawdopodobną. Dalej, nieco podobny przykład możemy odnaleźć w zawiłych zjawiskach kastowości Indyjskiej W numerze CXLII czasopisma Calcutta Review, w ciekawym szkicu Jogendra-Chandra Ghosz’a, kasta uważana jest, jako „przyrodzone rozwinięcie Hinduskich gmin wioskowych, „różniące się nie tylko niezależnością każdego cechu, „„ale też wzajemnymi stosunkami owych cechów niezależnych, „na koniec, tak zorganizowane wewnętrznie, „że rząd kasty nie uznaje wyroku jakiegokolwiek sądu innego, oprócz takiego, który tworzy część jej samej. „W odpowiedzi na moje pytania autor owego szkicu dał mi mnóstwo informacyj szczegółowych, z których podaję tutaj poniższe: „Hinduska rodzina zjednoczona (Joint Family) oznacza, że: 1) członkowie jej jadają razem i 2) że mieszkają, w tym samym domu; 3) że członkowie męscy oraz dziewczęta pochodzą od wspólnego przodka, oraz, że po 4) składają, razem swoje dochody…. Zasadnicza cecha rodziny ulega zburzeniu, gdy ustaje wspólne jadanie i wydatkowanie pieniędzy. Jednakże, rozłączone w ten sposób gałęzie pozostają jeszcze nadal w pewnych ściślejszych stosunkach, jako gnati, a to przez jakichś siedem lub czternaście pokoleń, licząc od wspólnego przodka. Po zatem mówi się o nich, że należą tylko do tego samego gatra. „

Pomijając szczegółową konstytucję kasty, złożonej z wielu takich gatra i z grup powstałych z krzyżowania się ich przez małżeństwa, przy czym obserwuje się egzogamię w odniesieniu do gatra, zaś endogamię w stosunku do kasty — pomijając uroczystości ofiarnicze i inne, obchodzone wśród członków zjednoczonej rodziny już po rozdzieleniu się jej grup, — zwrócę się do faktów, mających największe dla nas znaczenie. Jakkolwiek za rządów angielskich, dziedziczenie zajęć nie jest już tak ściśle przestrzeganym, to jednak „uznaje się powszechnie zasadę, że każda kasta obowiązana jest oddawać się pewnemu zajęciu, nie zaś jakiemuś innemu;… przy dzieleniu się gruntem, jak również i gospodarstwem panuje prawo równego dziedziczenia; kiedy zaś świeże gałęzie dają początek nowym domom, znajdujemy, iż domy te skupiają się razem, pozostawiając jak najmniejszą przestrzeń na drogę pomiędzy sobą… Ale kiedy, jak to bywa w bazaar’ach, ludzie utrzymują domy dla celów handlowych, wówczas skupienie rządzi się bądź stosunkami rodziny i kasty, bądź też stosunkami wspólnych zawodów, (co każe domyślać się pewnego pokrewieństwa kastowego), oraz warunkami znajdowania nabywców.

We wszystkich tych faktach, możemy dostrzec bardzo wyraźnie, że gdyby nie było żadnych komplikacji, wylęgłych z zarządzeń, dotyczących krzyżowania się, wówczas po prostu mielibyśmy grupy połączone zarówno zajęciem jak i pochodzeniem, skupiające się razem i posiadające swój rząd wewnętrzny.

Zwracając się teraz do roztrząsania faktów z życia innych społeczeństw, zauważmy, jak liczne są powody wnioskowania, że cechy znane nam dzisiaj, jako związki podobnie zatrudnionych pracowników, były początkowo związkiem krewnych. W pierwotnej rodzinie złożonej czczono wspólnego przodka, zaś periodyczne uroczystości ofiarnicze dawały wszystkim jego potomkom sposobność zgromadzania się społem. Opisując początek cechów, Thierry powiada: „Dans 1’ancienne Scandinayie, ceux qui se r’eunissaient aux époques solennelles pour sacrifier ensemble terminaient la cérémonie par un festin réligieux. Assis autour du feu et de la chaudiére du sacrifice ils buvaient a la ronde et vidaient successivement trois cornes remplies de biere, l’une pour les dieux, l’autre pour les braves du vieux temps, et la troiseme pour les parents et les amis dont les tombes, marquées par des monticules de gazon, se voyaient ca et la dans la plaine, on appelait celle-çi la coupe de lamitié. Le nom d’amitié (minne) se donnait aussi quelquefois a la reunion de ceux qui offraient en commun le sacrifice, et d’ordinaire, cette réunion etait appelée ghilde. „

na koniec Brentano, tłumacząc rzecz w sposób podobny, mówi: „Gild, „oznaczało początkowo biesiadę ofiarną, wydawaną kosztem wspólnych danin, następnie ofiarniczą ucztę w ogólności, na koniec zaś pewne stowarzyszenie. „Tutaj znajdujemy równoległość z obrzędami hinduskiej rodziny zjednoczonej, składającej się ze skupień krewnych, którzy oddają się jednakiemu zajęciu i schodzą się na uczty, na jakich niegdyś składano ofiary wspólnemu przodkowi; znajdujemy też równoległość z religijnymi obrzędami takich skupień podobnie zatrudnionych krewnych, jak np. Asklepiadowie wśród Greków; na koniec znajdujemy równoległość z cechowymi uroczystościami Chińczyków, oddających cześć przodkowi uroczystościami obchodzonymi ku czci świętego patrona. Wszystko przypomina tu pochodzenie owych religijnych obrzędów i uroczystości, tak właściwych dawnym cechom samego społeczeństwa angielskiego. Oto streszczone pokrótce inne jeszcze znamiona podobieństwa: w pierwotnej rodzinie złożonej znajdujemy obowiązek krwawej zemsty za zabitych krewnych; podobnie też w dawniejszych cechach, jak np. w starożytnym Szlezwigu, istniała krwawa zemsta za członków cechu. W rodzinie złożonej mamy odpowiedzialność za wykroczenia jej członków; podobnie też odpowiedzialnymi były cechy: werdykt spadał po części na nie, gdy zabójcy obłożeni bywali karą pieniężną. W rodzinie złożonej mamy wspólne uroszczenia do utrzymania, wynikające ze wspólnej własności i pracy, w cechu mamy również obowiązek utrzymywania członków, niezdolnych do roboty. W rodzinie istniała kontrola postępowania jednostki, albo dzięki despotycznej głowie jej, albo też dzięki radzie, jak to jest dzisiaj w miejscowych skupieniach kast hinduskich; w podobny też sposób rozporządzenia cechów posuwały się aż do reglamentacji nałogów osobistych. na koniec, taki rząd rodzinny albo kastowy, jaki widzimy dotąd w Indiach, zawiera w liczbie kar swoich, odłączenie; podobnie też istniało wykluczenie z cechu (1).

Wnioskować więc wolno, że cech rozwinął się był z rodziny. Ciągłość zajęcia, rzemiosła lub zawodu pomiędzy potomkami jest, w okresach późniejszych, rzeczą prawie nieuniknioną. Nabycie wprawy w danem rzemiośle, dzięki wczesnej praktyce, bywało łatwym; koszt nauczenia się prawie niedostrzegalny, przechowanie zaś „kunsztu” lub „tajemnicy” w rodzinie, bywały pożądanym: stanowiło to również przyczynę tego, iż kiedy grupy rodzinne trwały w niezgodzie, wzajemne nauczanie niemożliwym bywało zazwyczaj wśród członków.

Ale z biegiem czasu w grę poczęły wchodzić wpływy, dzięki którym zatarł się charakter cechu, jako zgromadzenia krewnych. Adoptacja, praktykowana przez grupy wszelkiego rodzaju, jak to wykazano już wielokrotnie, upowszechniwszy się natychmiast, spowodowała tę zmianę konstytucjonalną Widzieliśmy, że wśród Greków, „wychowanek” i „syn” nosili nazwy jednakie. Dzisiaj w Japonii, terminator, zajmujący względem swego majstra stanowisko syna, nazywa go „ojcem; „w angielskich zaś cechach rzemieślniczych „terminator staje się członkiem rodziny swego majstra, który uczy go rzemiosła i, jak ojciec, musi czuwać nad jego moralnością i robotą. „Przyjmowanie terminatorów do cechu wtedy, gdy bywali oni obcymi krwią jego członkom, zmieniało już bądź co bądź, pierwotną cechów przyrodę, tam zaś, gdzie w ciągu idących po sobie pokoleń, rzemiosło, kwitnąc, kusiło majstrów do ubiegania się o zyski większe, niż mogli dać im właśni ich synowie, sprawa ta rychło musiała doprowadzić do przewagi członków niespokrewnionych, a ostatecznie do zatracenia charakteru rodzinnego. Po tym wszystkim zdarzało się naturalnie, że wyrastanie nowych osiadłości i miast, skupianie się osiedleńców oddanych jednakiemu powołaniu, lecz krwią sobie obcych, prowadzi do rozmyślnego tworzenia cechu podług wzorów istniejących w miejscowościach starszych: następstwem tego było sztuczne powstawanie cechów, zupełnie tak samo, jak w dzisiejszych koloniach angielskich widzimy sztuczne na pozór powstawanie urządzeń politycznych, które jednak, jako ukształtowane na podobieństwo instytucyj kraju macierzystego, przez długi czas rozwijanych, można odnieść do jakiegoś przyrodzonego źródła.

Ktokolwiek wątpi o takim, wskazanym tutaj, przeobrażaniu się, niech przypomni sobie o pewnym innym, o wiele większym przeobrażeniu pokrewnym Londyńskie gild’y złotników, rybaków oraz innych, składały się początkowo z ludzi, oddających się właściwemu zawodowi; ale w każdym z owych stowarzyszeń, wkluczanie osób powołania innego lub nie mających zawodu, posunęło się tak daleko, iż może ani jeden, a przynajmniej niewielu członków oddaje się powołaniu, jakiego domyślać się może ich członkostwo. Skoro więc sprawa adoptacji w tej formie ostatniej tak dalece zmieniła cechy, iż, pozostając sobą, straciły one jednak wyodrębniający je charakter zawodowy, to możemy wnioskować śmiało, że tym łatwiej wcześniejsza sprawa przyjmowania do rodziny zwykłej albo złożonej, oddanej jakiemuś rzemiosłu, mogła była niekiedy zmieniać cech ze skupienia krewnych w skupienie osób, przeważnie niespokrewnionych.

§ 514. Jakkolwiek ciemną i zawiłą była sprawa rozwoju miejscowych czynników rządzących, staje się ona jednak w ten sposób całkiem zrozumiałą. Dzielimy owe czynniki na dwa rodzaje, które począwszy się u pnia wspólnego, odbiegały od siebie w miarę zespalania się mniejszych społeczności w większe.

W ciągu kolejnych stadiów zespalania, polityczni zwierzchnicy odrębnych niegdyś części, od niezależności przechodzą do zależności i kończą na tym, iż stają się prowincjonalnymi urzędnikami; naprzód są oni częściowo tylko podbitymi wodzami, płacącymi daninę, następnie wodzami całkowicie już pokonanymi, a rządzącymi podług rozkazów; dalej rządcami miejscowymi, których mianuje i obdarza władzą centralny rządca; ostatecznie stają się urzędnikami wykonawczymi.

Istnieje zazwyczaj pewne pokrewieństwo przyrody pomiędzy kontrolującymi systemami części, oraz takimże systemem całości, (przyjmując jedność rasy) będące następstwem tego faktu, że jeden i drugi są ostatecznie wytworem tej samej przyrody jednostek. Obok despotyzmu centralnego, spostrzegamy też miejscowe rządy despotyczne, obok postaci wolniejszej większego rządu, widzimy wolniejszą postać rządów pomniejszych, na koniec zmianie pierwszego w którymkolwiek bądź kierunku towarzyszy pokrewne przeobrażanie się innych.

Podczas kiedy, wraz z zespalaniem się drobnych społeczeństw w większe, polityczne czynniki rządzące, tak miejscowe jak i ogólne, wyodrębniają się od rządzących czynników pochodzenia rodzinnego i zyskują nad niemi przewagę, te ostatnie jeszcze nie znikają, natomiast, trwając dalej w pierwotnej swojej postaci, dają również początek postaciom zróżniczkowanym. Zgromadzenie krewnych przez długi czas jeszcze posiada pewną ograniczoną na wpół polityczną samodzielność, rządy wewnętrzny oraz zewnętrzny zobowiązania i wymagania.

na koniec, podczas kiedy skupienia rodzinne, tracąc określoność swą w skutek krzyżowania się, powoli zatracają też cechy odrębnych stowarzyszeń niezależnych, jednocześnie powstają z nich inne skupienia, związane niekiedy głównie miejscem pobytu, czasem zaś przeważnie swym zatrudnieniem; dziedziczą one po tamtych właściwe sobie rysy i wytwarzają w łonie swym układ rządzący, który uzupełnia rządy czysto polityczne.

Można tu dodać, że uzupełniające czynniki rządu, właściwe społeczeństwu typu wojowniczego, roztapiają się w miarę wzrastającej przewagi przemysłowego typu. Broniąc swych członków, ponosząc odpowiedzialność za ich wykroczenia i wykonywając nad nimi władzę przymusu, stają się one niezbędnymi wobec régime’u ciągłych zatargów, którego cechy noszą na sobie; to też wraz ze zniknięciem zatargów owych, znika również racja ich bytu. Co większa, krępując, jak to bywa, sztucznie działania każdego ze swych członków i czyniąc go odpowiedzialnym za postępki innych, pozostają one w niezgodzie z owym rosnącym wypowiadaniem się indywidualności, jakie towarzyszy rozwojowi industrializmu

577


(1) Jeden z przyjaciół, gdy czytał ten rozdział w odbitce, wskazuje mi ustęp, w jakim Brentano z równoległości owej wyprowadza również podobny wniosek. Mówiąc o charakterze pewnych całkowicie już rozwiniętych cechów, oświadcza on: „gdy zestawimy je z tym, co dziejopisarze powiadają o rodzinie dni owych, będziemy mogli rozpoznać w nich jeszcze zaród tego, z czego w czasach późniejszych, w pewnych stadiach cywilizacji nieuchronnie musiały rozwinąć się cechy, …. rodzina ukazuję się, jako wzór i typ pierwotny, podług którego potworzyły się wszystkie późniejsze cechy. „