Kurs wolnego czytania – Lekcja 2

To, jak wiele będziemy potrafili wyczytać z klasycznych dzieł, zależy w dużej mierze od naszej względem nich postawy.

Dość łatwo przyjąć w stosunku do nich postawę konfrontacyjno-polemiczną. Nasza kultura, a przynajmniej istotny jej nurt, darzy obecnie niesprawiedliwie większą czcią to co najnowsze, najnowocześniejsze. Z tego punktu widzenia od klasyków trudno się czegoś nauczyć. Będziemy zwracać wówczas uwagę przede wszystkim na ich ułomności: materiał empiryczny wątpliwej jakości, zebrany niezgodnie z wymogami nowoczesnej metodologii, nieuprawnione generalizacje, tezy o zbyt dużym zasięgu, a nawet rozwlekły czy niejasny sposób pisania. Z takiej lektury my nie wyjdziemy mądrzejsi, ale za to klasyk wyjdzie głupszy (niż jest w istocie) przez co – względnie – nasz dystans do niego zmaleje.

Drugą skrajną postawą jest „manizm” czyli kult przodków, bezkrytyczne
uwielbienie, skrzętne przepisywanie formuł. O ile pierwsza postawa nie pozwala nam nauczyć się niczego dobrego, to druga, uniemożliwia nam uczenie się na błędach klasyków.

Postawa pośrednia to trzymanie się „reguły życzliwej interpretacji„. Postawa pośrednia nie oznacza bynajmniej „linii środka”, którą tak krytykował Weber czyli „arytmetycznej koncepcji prawdy”. Prawda – w odniesieniu do klasyków – nie leży pośrodku. Choć rację ma krytyk, jednak jeszcze więcej racji ma manista: jest bowiem więcej racji, dla których klasyk jest klasykiem niż tych, dla których jest wart krytyki, a przynajmniej nam więcej korzyści przyniesie wierzyć, iż jest tak w istocie niż karmić łatwymi tryumfami poczucie naszej iluzorycznej „wielkości”.

„Reguła życzliwej interpretacji” nakazuje nam byśmy klasyka traktowali jako sojusznika w drodze do poznania prawdy a nie jak wroga. Pod tym
względem fakt, że klasyk już nie żyje bardzo ułatwia nam sprawę: nie musimy się obawiać, że stanie jako nasz rywal do konkursu o stanowisko, że jako recenzent negatywnie zaopiniuje naszą publikację, że wstanie i skrytykuje nas po jakimś publicznym wystąpieniu. Jego krytyka będzie cicha, i usłyszymy ją, o tyle, o ile zechcemy – bo będzie nas krytykował! Będziemy czytać u niego argumenty przeciwko tezom, w jakie z pełnym przekonaniem wierzyliśmy, które wydawały nam się „oczywiste”, bo „przecież wszyscy wiedzą, że…” Dobrze jest czasem spotkać osobę, która nie należy do owych „wszyscy” (z innej kultury, albo z innej epoki). Gdy nasz pogląd ostoi się argumentom klasyka – będzie mocniejszy, choć – niestety – musimy być też gotowi na to, że może nas przekonać. Podstawowe pytanie, jakie winno nam zawsze towarzyszyć w czasie lektury brzmi: „czy aby on nie ma racji?” – to bardzo poszerza horyzonty.

W czasie lektury natrafimy na wiele rzeczy wartościowych, które z pewnością zauważymy, natrafimy też na błędy i słabości, które wskaże nasz własny zmysł krytyczny (i nasza własna próżność oczywiście), ale natrafimy też na miejsca niejednoznaczne, gdy staniemy przed wyborem dwóch lub więcej sprzecznych interpretacji. Będziemy wówczas musieli „naciągnąć” klasyka, aby był zrozumiałym. Pytanie – w którą stronę? Tutaj przychodzi nam na pomoc właśnie „reguła życzliwej interpretacji”. Nakazuje nam ona – skoro już musimy „naciągać” – zawsze interpretować tak, aby teza była możliwie bliska prawdy, możliwie pokrywała się z rzeczywistością empiryczną. Z takiego podejścia skorzystamy my sami – poszerzymy swoje rozumienie świata o nową prawdę, klasyk też się ucieszy z zaświatów. Jedynie historycy będą kręcić nosem. Zostawmy ich z pytaniem „co klasyk tak naprawdę miał na myśli” – nas interesuje prawdziwa wiedza o rzeczywistości empirycznej, nie o klasyku. Klasyk jest nam druhem, jak długo mówi prawdę, uczy nas patrzenia i myślenia, gdy się myli – cóż, powtarzamy za Arystotelesem „Amicus Plato sed magis amica Veritas” (w stosunku do żywych przyjaciół nie polecam tej zasady).

Oczywiście, wiele możemy nauczyć się również na błędach klasyków.
Byli wielkimi myślicielami, zdarzało się więc też, że popełniali wielkie błędy (choć nie tak wielkie, jak te, za które potem zbierali pośmiertne cięgi). Ale nasze zadanie nie polega tylko na wytknięciu błędu – ta robota jest poniżej naszych ambicji – naszym zadaniem jest błąd naprawić i pójść dalej!