Prawo ewolucji — ciąg dalszy – Pierwsze zasady-rozdział XVI

§ 128. Czy uogólnienie to wszakże wyraża całkowitą prawdę? Czy zawiera ono w sobie wszystko, cokolwiek zasadniczo cechuje ewolucję, czy wyklucza wszystko inne? Czy ogarnia wszystkie zjawiska redystrybucja wtórnej, jakie przedstawia ewolucja złożona, nie ogarniając innych zjawisk. Rozbiór krytyczny faktów przekona nas, że tak nie jest.


W każdej chorobie umiejscowionej zdarzają się zmiany mniejszej różnolitości na większą nie podpadające dotychczasowemu naszemu określeniu ewolucji. Część ciała, w której rozpoczyna się wzrost chorobliwy, przedstawia nowe zróżniczkowanie. Nie idzie o to, czy wzrost ów jest lub nie jest czymś bardziej różnolitym, niż tkanki, w których się on odbywa. Pytanie polega na tym, czy ustrój, jako całość, staje się bardziej różnolity przez dodanie jakiejś części, odmiennej od każdej z przedtem już istniejących — kształtem, budową, lub jednym i drugiem. Na pytanie zaś takie odpowiedź może być tylko twierdzącą. Dalej zauważyć można, iż wcześniejsze stadia rozkładu ciała martwego każą również przypuszczać wzmaganie się różnolitości. Przyjmując, iż zmiany chemiczne rozpoczynają się w niektórych częściach wcześniej, niż w innych, jak to zwykle bywa—i że dotykają one tkanki w sposób rozmaity, jak to czynić muszą, potrzeba będzie, jak się zdaje, uznać również, iż całe ciało, złożone z części nierozłożonych i z części, rozmaitemu podległych rozkładowi, stało się bardziej różnolitym, niż pierwej. Jakkolwiek ostatecznym wynikiem będzie tu większa jednolitość, to jednak wynik pośredni jest wręcz przeciwny. Pomimo to wszakże, pośredni ten wynik na pewno nie jest ewolucją.


Innych przykładów dostarczają nam tutaj zaburzenia i klęski społeczne. Powstania, które, pozostawiając w spokoju pewne dzielnice państwa, rozwijają się tu w stowarzyszenia tajne, ówdzie przybierają cechę rozlicznych demonstracji, gdzie indziej znów doprowadzają do starć istotnych — powstania z konieczności czynią społeczeństwo bardziej różnolitym jako całość. Albo też, kiedy głód wywołuje zakłócenia w handlu, wraz z całym szeregiem bankructw, zamykaniem warsztatów, rozwiązywaniem przedsiębiorstw, licytacjami, pożarami— widocznym jest, że skoro przy tym znaczna część społeczeństwa zachowuje zwykłą swą organizację i przedstawia zwykły bieg zjawisk, to zjawiska nowe potrzeba uważać, jako powiększające złożoność całości. Ale objawy podobne nie tylko że nie stanowią dalszej ewolucji, lecz są krokiem w kierunku dysolucji.


Jasnym jest przeto, iż określenie, do jakiego doszliśmy w rozdziale ostatnim, nie jest jeszcze dokładne. Zmiany, wyliczone przed chwila, a znajdujące miejsce w obecnym sformułowaniu ewolucji, są tak widocznie niepodobnymi do innych, że wkluczenie ich każe przypuszczać, że pominęliśmy aż dotąd jakieś cechy wyróżniające. Musimy je teraz uzupełnić.


§ 129. Ewolucją, będąca przemianą jednolitości na różnolitość, jest też jednocześnie przemianą nieokreśloności na określoność. Wraz z posuwaniem się od prostoty do złożoności odbywa się też postęp od zamieszania ku porządkowi, od układu nieokreślonego ku określonemu. Wszelki rozwój wykazuje nam nie tylko liczebne mnożenie się części niepodobnych, ale i wzmaganie się wyrazistości ich wzajemnych różnic. Na tym właśnie polega owa poszukiwana przez nas cecha wyróżniająca.


Aby tego dowieść, potrzeba tylko rozważyć na nowo przykłady, podane wyżej. Zmiany, stanowiące chorobę, nie mają takiej określoności pod względem umiejscowienia zakresu lub zarysów, jak zmiany, stanowiące rozwój. Chociaż pewne postacie rozrostu chorobnego pospolitszymi są w jednych częściach ciała, niż w innych (jak np. brodawki na ręku, rak na piersiach, gruzełki w płucach), to jednak nie ograniczają się one do tych części, ani też, znajdując się tam, nie przedstawiają nic tak ścisłego odnośnie do względnego swego położenia, jak otaczające je części normalne. Objętość ich jest nieskończenie zmienną i nie pozostaje w takim stałym stosunku do całego ciała, jak narządy. Nadto nowotwory takie posiadają kształt o wiele mniej określony, niż formy organiczne: Na koniec są one bardzo niewyraźne pod względem swej budowy wewnętrznej, czyli pod wszelkiemu względami odznaczają się stosunkową nieokreślonością.


Podobne cechy szczególne dają się też wyśledzić w rozkładzie (gniciu) ciała. Widzimy tam, że całkowitą nieokreśloność, do jakiej ostatecznie dochodzi ciało martwe, jest stanem, do którego zmiany gnilne dążą od swego początku, że postępujące zburzenie związku organicznego rujnuje budowę drobnostrukturalną, zacierając jej różnice, że od części, najbardziej podległych rozkładowi, istnieje przejście do innych, mniej rozłożonych, i że krok za krokiem ściśle oznaczone niegdyś zarysy ustroju znikają. Podobnie też ma się rzecz z nienormalnymi zmianami w społeczeństwie. Niezadowolenie, będące zaczątkiem jakiegoś wybuchu politycznego, każe domyślać się rozluźnienia więzów, przez które obywatele połączonymi są w odrębne klasy i podklasy. Wraz ze wzrostem agitacji na zgromadzeniach rewolucyjnych, mieszają się ze sobą granice rozmaitych hierarchij, zazwyczaj oddzielonych. Czyny nieposłuszeństwa przerywają zwykłą granicę sprawowania się jednostki, dążąc do zatarcia linii granicznych pomiędzy władzą i jej poddanymi. Jednocześnie, skutkiem powstrzymania handlu, rzemieślnicy i inni ludzie tracą swe zatrudnienia i, przestając wyróżniać się rodzajem czynności, zlewają się w nieokreśloną masę. Kiedy zaś w końcu nastąpi istotne powstanie, wówczas wszystkie istniejące władze, wszystkie różnice klasowe i przemysłowe znikają: społeczeństwo zorganizowane rozpada się na niezorganizowane skupienie jednostek społecznych. Podobnie też, o ile zmiany stanu porządku na stan nieporządku wywołuje głód albo zaraza, zmiany te podążają od określoności ku nieokreśloności.


Tak więc owo wzmaganie się różnolitości, stanowiące ewolucję, różni się od takiego wzmagania się, jakie jej nie stanowi. Jakkolwiek w chorobie i śmierci jednostek albo społeczeństw zmiany najwcześniejsze są powiększeniem uprzedniej różnolitości, to jednak nie powiększają one określoności, która przedtem istniała. Na samym wstępie zaczynają one burzyć tę określoność i stopniowo wytwarzają różnolitość, która z określonej staje się już nieokreśloną. Tak jak miasto, będące już wielokształtnym z powodu rozmaicie umieszczonych budowli, różnej architektury, może stać się jeszcze bardziej różnolitym wskutek trzęsienia ziemi, które pozostawia w spokoju części domów i obala inne części w rozmaitym stopniu i w rozmaity sposób, — jednocześnie więc przechodzi od układu uporządkowanego do nieuporządkowanego tak samo też ciała organiczne mogą przez czas jakiś stać się bardziej różnolitymi wskutek zmian, które są wszakże zmianami dezorganizującymi. Nadto tak w jednym, jak w drugim wypadku, brak określoności odróżnia różnolitość wsteczną od różnolitości postępowej. Skoro postęp od nieokreśloności, ku określoności jest zasadniczą cechą ewolucji, musimy go wszędzie odnaleźć, tak samo jak w rozdziale ostatnim znajdywaliśmy wszędzie postęp od jednolitości ku różnolitości. Rozważmy więc teraz na nowo kilka tych samych grup zjawisk, aby się przekonać, czy tak jest w istocie.


§ 130. Rozpoczynając, tak jak i przedtem, od przykładów hipotetycznych, zauważyć tu mamy, iż wszelki krok w ewolucji układu słonecznego, przypuszczając, iż powstał on z materii rozpierzchłej, był postępem w kierunku budowy bardziej określonej. Niekształtna zrazu i nie mająca wyraźnych zarysów rozcieńczona substancja w miarę, jak poczynała się ześrodkowywać i przybierać ruch obrotowy, musiała przybrać kształt spłaszczonej sferoidy, która przy każdym zwiększeniu się swej gęstości stawała się bardziej określoną pod względem zarysów i wyraźniej oddzielała się powierzchnią od otaczającej ją próżni. Jednocześnie z tym części składowe materii mgławic, zamiast poruszać się niezależnie ze wszystkich punktów ku wspólnemu środkowi ciążenia i obracać dokoła niego w płaszczyznach rozmaitych, jak to miały czynić pierwotnie, musiały coraz bardziej zbliżać te swoje płaszczyzny do jednej, która, coraz więcej tracąc na zmienności, w miarę postępów ześrodkowania, stopniowo stała się całkiem określoną.


Zgodnie z hipotezą, zmiany cech niewyraźnych na wyraźne powtarzały się w rozwoju planet, księżyców i dają się tam wyśledzić znacznie dalej. Sferoida lotna ograniczoną jest w sposób mniej określony, niż płynna, podlega bowiem większym i szybszym falowaniem powierzchni i znacznie większemu rozrywaniu swych kształtów ogólnych, podobnie też sferoida płynna, okryta, jak to zdarzać się musi, falami rozmaitej wielkości, jest mniej określoną, niż stała. Zmniejszanie się spłaszczenia, postępujące razem ze wzrostem integracji, sprowadza względną określoność innych pierwiastków. Planeta, której oś pochyloną jest ku płaszczyźnie jej drogi, gdy bardzo będzie spłaszczoną, musi łatwiej ulegać przyciąganiu ciał zewnętrznych, zmieniających płaszczyznę jej obrotów, gdy tymczasem, zbliżając się do postaci kulistej, jaka przypuszczać każe mniejszy ruch precesyjny, objawia mniej wybitne różnice kierunku osi.


W miarę stopniowego ustalania się stosunków odległościowych, ustalają się również bardziej stosunki siły. Ścisłe wyliczenia astronomii fizycznej wskazują nam, jak dalece określonymi są dzisiaj owe stosunki siły, podczas gdy początkowej ich nieokreśloności domyslać się właśnie każe trudność, jeżeli nie niemożność poddania hipotezy mgławic rachunkowi matematycznemu.


§ 131. Od owego pierwotnego stanu roztopienia ziemi, o jakim wnosić można zadanych geologicznych — stanu, dającego się wytłumaczyć za pomocą hipotezy mgławic, lecz niezrozumiałego w żadnej innej, przejście do jej stanu obecnego odbywało się przez stadia, których cechy stawały się coraz bardziej określonymi. Sferoida płynna nie tylko jest stosunkowo niestałą co do powierzchni i zarysów, ale nadto mniej określoną od sferoidy stałej pod względem rozkładu swych części. Potoki substancji płynnej, jakkolwiek ujęte w pewne prądy ogólne, dzięki warunkom równowagi, nie mogą jednak w braku trwałych granic zachować dokładnego lub stałego kierunku — wszystkie części muszą się tu poruszać w stosunku do innych części. Ale skrzepnięcie powierzchni, nawet częściowe, jest oczywiście krokiem ku ustaleniu trwałych stosunków położenia. Jednakże w skorupie cienkiej, często rozrywanej przez siły zakłócające i poruszanej przy każdym przypływie lub odpływie, stałość względnego położenia może być tylko czasową. Dopiero wtedy, gdy skorupa taka zgrubieje, mogą powstawać wyraźne i określone stosunki, geograficzne.


Zauważmy nadto, że kiedy na powierzchni, ostygłej już do pożądanego stopnia, poczyna się osadzać woda, unosząca się w górze w postaci pary, wówczas osady nie mogą jeszcze utrzymać określoności tak swego stanu, jak i miejsca. Spadając na twardą powłokę, nie dość jeszcze grubą, aby zapobiec mogła znaczniejszym zmianom poziomu, woda musi tworzyć na jej powierzchni, odpowiednio już ostygłej, niegłębokie tylko łachy. Niektóre części powierzchni ziemi muszą od czasu do czasu rozgrzewać się o tyle, iż pozbywają się leżącej na niej wody. Jednakże z postępem stygnięcia, ze wzrostem grubości skorupy, z wytwarzaniem się wynikających stąd większych wzniesień jej i zagłębień, oraz z opadaniem większej ilości wody atmosferycznej rozpoczyna się układ części, stosunkowo bardziej stały, tak w czasie, jak w przestrzeni. Określoność ta stanu i położenia (wody i ziemi) wzrasta aż do czasu, gdy nastąpi taki rozkład lądów i mórz, jaki widzimy obecnie — rozkład, który jest nie tylko ścisły pod względem topograficznym, ale nadto w swych najgłówniej szych zarysach przedstawia bardziej określone oddzielenie lądu od wody, niż to, jakie istniało wówczas, gdy wszystkie nadwodne przestrzenie gruntu przedstawiały się w postaci niskich wysp, o brzegach pochylonych, na które przypływy wdzierały się daleko w głąb.


Odnośnie do cech, odróżnianych jako geologiczne, możemy również podobne wyprowadzić wnioski. Kiedy skorupa ziemi była cienką, ukazywanie się łańcuchów gór pozostawało niemożliwym. Nie bywało wtedy długich i ściśle określonych osi wzniesienia wraz z odrębnymi stokami i basenami. Co więcej, obnażanie małych wysp przez małe rzeczki i przez prądy przypływów, słabe i szczupłe, nie mogło wytwarzać żadnych jasno oznaczonych pokładów osadowych. Zmieszane i różnorodne masy szczątków, jakie znajdujemy obecnie u ujścia strumieni, musiały być wtedy formacją przeważającą; miejsca zaś swego warstwom wyraźnym ustąpiły one nie wcześniej, aż gdy powstały lądy i oceany, wraz z ich wielkimi rzekami, długą linia wybrzeża i z szerokimi prądami morza.


W jaki sposób musiała jednocześnie z tym ukazać się większa określoność cech meteorologicznych, o tym nie ma potrzeby mówić tu szczegółowo. Że różnice klimatów i pór roku zarysowywały się coraz bardziej stanowczo w miarę tego, jak ciepło słoneczne dawało się odróżniać od własnego ciepła ziemi i że wytworzeniu się bardziej określonych warunków klimatycznych w każdej miejscowości sprzyjała wzrastająca stałość rozkładu lądów i mórz—są to wnioski dość oczywiste.


§ 132. Zwróćmy się teraz po dowody do ciał organicznych. Zamiast przykładów dedukcyjnych, jak poprzedzające, znajdziemy tu liczne przykłady, do których dojść można drogą indukcji, a które przeto mniej są podległe zarzutom. Tak np. sprawa rozwoju ssaków dostarczy nam wielu dowodów, rozwiniętych przez embriologów. Najpierwszą zmianą, jakiej jajeczko ssaka podlega po segmentacji, gdy żółtko jego przybierze kształt morwy, jest to, iż zewnętrzne komórki masy nabierają większej określoności, każda z nich otrzymuje wyraźną powłokę zewnętrzną. Obwodowe te komórki jajeczka, różniące się niewyraźnie od wewnętrznych dzięki drobniejszym swym podziałkom i większemu wykończeniu, zespalają się z sobą, tworząc blastodermę, czyli błonę zarodkową. Dalej, jedna część tej błony zaczyna różnić się od pozostałej nagromadzeniem się w niej komóreczek, jeszcze bardziej podzielonych, a tworzących razem nieprzejrzystą okrągławą plamkę. To pole zarodkowe (area germinativa), jak je pospolicie zowiemy, zlewa się stopniowo z otaczającymi ją częściami blastodermy; zaś tworząca się później w jego środku area pellucida, również nie posiada określonych brzegów. „Bruzda pierwotna,\” ukazująca się znowu w środku area pellucida, a będąca zaczątkiem owej osi kręgowej, która stanowić ma cechę zasadniczą dojrzałego zwierzęcia, jest, jak to widać z jej nazwy angielskiej (tras), pierwotnie tylko nieokreślonym śladem. Poczynając się w kształcie rowka, staje się powoli wyraźniejszą: boki jej wyrastają ku górze, krawędzie ich się zaginają i ostatecznie schodzą, ze sobą, a w ten sposób nieokreślona bruzda zamienia się na określona rurkę, tworząc kanał kręgowy. W kanale tym dają się odróżnić najgłówniejsze działy mózgu, naprzód, jako lekkie nabrzmiałości, podczas gdy z drugiej strony kręgi zarysowują się jako niewyraźne modyfikacje tkanki, otaczającej kanał. Jednocześnie zewnętrzna powierzchnia blastodermy różniczkuje się też od strony wewnętrznej: powstają tam dwie warstwy: serosa i mucosa, który to podział, zrazu niewyraźny i dający się wyśledzić jedynie w okolicy pola zarodkowego, później nieznacznie uwydatnia się w całej prawie błonie zarodkowej i staje się określonym. Z warstwy, mucosa zwanej, rozwija się kanał pokarmowy, tak samo jak z warstwy serosa — kanał kręgowy. Kiszka pokarmowa, będąca zrazu prostym wklęśnięciem, podążającym wzdłuż dolnej powierzchni masy zarodka, staje się coraz wyraźniejszą dzięki zaginaniu się z obu stron jej brzegów, które łącza się ostatecznie, tworząc rurkę; przez to powierzchnia, stale chłonna, stopniowo oddziela się od powierzchni chłonnej czasowo, z jaka stanowiła ciągła i jednorodna całość. W końcu w podobny sposób cały zarodek, spoczywający zrazu na worku żółtkowym, oddziela się stopniowo od niego i, dzięki zaginaniu się okolicy brzusznej, staje się odrębna masa, połączona z workiem żółtkowym tylko za pomocą ważkiego przewodu.


Takie same zmiany, w jakich budowa ogólna z coraz większa objawia się dokładnością, spostrzegamy też w rozwoju każdego z narządów. Serce ukazuje się zrazu, jako proste skupienie komórek, z których wewnętrzne staja się płynnymi dla wytworzenia krwi, zewnętrzne zaś przeobrażają się w ściany serca; w tym zarysie pierwotnym jest ono nieokreślonym nie tylko dla tego, iż nie posiada błony, ograniczającej je, lecz i dla tego, iż przedstawia mało co więcej nad rozszerzenia środkowego naczynia krwionośnego. Powoli część próżni serca, odbierająca płyn, wyróżnia się od części tłoczącej. Następnie pomiędzy komorami ukazuje się przegroda, która wszakże przez pewien czas jest jeszcze niezupełna, gdy znowu druga, później tworząca się przegródka pomiędzy przedsionkami, pozostaje niezupełną przez cały okres życia zarodkowego.


Podobnie też wątroba powstaje naprzód dzięki rozmnożeniu się w ścianach kiszki pewnych komórek. Zgrubienie, wynikłe z takiego rozmnożenia się komórek, „zwiększa się tedy, aż utworzy wypukłość na zewnętrznej stronie kanału\”; jednocześnie zaś w miarę owego wzrostu narządu i wyodrębniania się jego od kiszki, przebiegające w nim samym kanały przybierają w nim postać rurek o ścianach jasno oznaczonych. Podobnie też niektóre komórki zewnętrznej warstwy kanału pokarmowego w jego części górnej skupiają się w nabrzmienia albo pączki, dające początek płucom; te zaś stopniowo nabywają coraz większej wyrazistości tak w zarysach ogólnych, jak i w budowie szczegółowej.


Zmiany tego porządku odbywają się przez długi jeszcze czas po urodzeniu; w człowieku zaś niektóre z nich kończą się dopiero w wieku średnim. Za młodu większość stawowych powierzchni kości odznacza się szorstkością i posiada liczne szczeliny — gdyż osady wapienne nieregularnie kończą się w otaczającej chrząstce. Jednakże w okresie pomiędzy wiekiem dojrzałości a rokiem 30-tym owe powierzchnie stawowe wykształcają się na gładkie, twarde, jasno odgraniczone „epifizes\” (kończyny kości). Istotnie, możemy powiedzieć w ogóle, iż wzrost określoności trwa ciągle, gdy ustanie dostrzegalny wzrost różnorodności. Istnieje też powód sądzić, iż zmiany, zachodzące po okresie dojrzałości, a sprowadzające starość i śmierć, są właśnie zmianami tej natury; powodują one bowiem sztywność budowy, idące za nią skrępowanie ruchu i czynnościowej podatności ustroju, stopniowe zacieśnienie granic procesów życiowych, kończące się ostatecznie zbyt ścisłym dopasowaniem się organicznym — zbyt ciasnym pod względem zakresu możliwych zmian, aby pozwalało na pożądane przystosowywanie się ustroju do warunków zewnętrznych.


§ 133. Udowodnienie tego, iż flora i fauna ziemi, bądź rozważane w ich całości, bądź w gatunkach odrębnych, postępowały pod względem określoności swej, udowodnienie tego nie więcej jest możliwym, niż wskazanie ich postępu w zakresie ich różnorodności: brak faktów tak w jednym, jak w drugim wypadku przeszkadza tu wnioskom. Gdy wszakże pozwolimy sobie rozumowanie nasze rozpocząć od hipotezy — która dzisiaj z dniem każdym zyskuje na prawdopodobieństwie — że wszelki gatunek, nie wyłączając najbardziej złożonych, powstał z najprostszych przez stopniowe nagromadzenie się zmian, t. j. tak samo, jak powstaje wszelki osobnik, wówczas ujrzymy, iż musiał odbywać się pewien postęp od nieokreśloności ku określoności tak w formach poszczególnych, jak też i w grupach form.


Możemy rozpocząć rzecz naszą od tego znamiennego faktu, iż ustroje najniższe (podobne z budowy swej do zarodków wszystkich ustrojów wyższych) odznaczają się tak słabą określonością swoich cech, że trudnym jest lub zgoła niemożliwym orzekać, czy należą one do roślin, czy też do zwierząt. O niektóre z nich toczą się nieskończone spory pomiędzy zoologami i botanikami; zaproponowano też zgrupować je w osobne królestwo, tworzące wspólna podstawę państwa roślinnego i zwierzęcego. Zauważmy dalej, iż wśród pierwotniaków (Protozoa) nadzwyczajna nieokreśloność kształtów jest powszechna. Postać rozmaitych nagich Korzenionóżek (Rhizopoda) jest tak nieregularna, iż nie pozwala na żaden ich opis; różna jest ona tak dobrze u dwóch odrębnych osobników, jak też u jednego osobnika w różnych okresach czasu. Skupienia podobnych nieokreślonych istot wytwarzają — pomiędzy innymi nieokreślonymi ciałami— gąbki [Pogląd autora jest tutaj przestarzałym. Kolonie gąbek składają się z istot, mających kształty dość określone, stojących pod względem organizacji i historii rozwoju znacznie wyżej od korzenionóżek i należących do wyższego już działu zwierząt jamochłonnych (Coelenterata). – przyp. Tłum.] — ciała nieokreślone pod względem objętości zarysów i wewnętrznego układu. Dla dalszego wykazania, o ile nieokreślonymi stosunkowo są organizmy najprostsze, można nadmienić, iż budowa ich zmienia się znacznie wraz ze zmiana warunków zewnętrznych: dzieje się to tak dalece, iż pośród Protozoa (zwierzęta,) i Protofita (rośliny) wiele form, zaliczanych niegdyś do odrębnych gatunków a nawet rodzajów, okazały się być tylko odmianami pewnych gatunków.


Gdy uprzytomnimy sobie teraz, jak określonymi pod względem cech swoich są ustroje najwyższe, jak wyraźnymi są ich zarysy, niezmiennymi proporcje, jak stałą jest stosunkowo budowa ich wobec zmiennych warunków,—nie będziemy mogli zaprzeczyć, iż większa określoność stanowi jedna z ich cech znamiennych. Musimy przyjąć, iż jeśli rozwinęły się one z organizmów niższych, to rozwojowi temu towarzyszył wzrost określoności.


Że z biegiem czasu jedne gatunki coraz wyraźniej wyodrębniały się od innych, rodzaje od rodzajów, rzędy od rzędów, jest to wniosek, dający się tak samo stwierdzić pozytywnie, jak i wniosek poprzedzający; musi też on istotnie albo utrzymać się, albo upaść wraz z tamtym. Jeśli wszakże gatunki, rodzaje i rzędy powstały dzięki „doborowi naturalnemu,\” tedy, jak wykazuje Mr. Darwin, musiała istnieć pewna dążność do rozbieżności, dążność, powodująca coraz to większe pomiędzy grupami przeciwieństwa. Znikanie form pośrednich, mniej przystosowanych do szczególnych dziedzin bytu, niż pokrewne im formy skrajne, musiało nadawać jeszcze większą stanowczość różnicy owych form skrajnych. Tak więc z niewyraźnych i niestałych odmian musiały powoli wytwarzać się stałe i wyraźne gatunki, wniosek zaś taki pozostaje w zgodzie z tym, co wiemy o rasach ludzi i zwierząt domowych.


§ 134. Kolejne fazy, przez jakie przechodzą społeczeństwa, bardzo wyraźnie uwydatniają nam postęp od układu nieokreślonego ku określonemu. Koczujące plemiona dzikich, niestałe tak pod względem miejsca pobytu, jak też i wewnętrznego ich układu, odznaczają się od narodu o wiele mniejszą określonością względnego położenia swych części. W plemieniu takim stosunki społeczne są również niejasne i nieustalone. władza państwowa nie jest tam ani utrwaloną należycie, ani określoną. Różnice położeń towarzyskich (rank) — ani zarysowane jasno, ani też nieprzebyte. Na koniec po za obrębem różnicy zajęć mężczyzny i .kobiety, przemysł nie przedstawia tam żadnego dokładnego podziału pracy. Dopiero wśród plemion znacznej liczebności i po podbiciu przez nie innych plemion, zróżniczkowanie ekonomiczne staje się wyraźnym.


Jednakże niektóre z tych społeczeństw pierwotnych, rozwijając się, nabywają powoli cech bardziej specyficznych. Wzrastając w liczbę, a przez to zarzucając koczownictwo, ograniczonymi będąc co do stanowiska swego przez społeczeństwa sąsiednie, zdobywają one po długich zapasach określone granice terytorialne. Różnica pomiędzy rasą królewską a narodem tu i ówdzie w mniemaniu tłumów wyrasta do znaczenia różnicy w przyrodzie ras. Klasa wojowników dokładnie oddziela się od klasy, uprawiającej rolę, lub też oddanej innym pracom, uchodzącym za służebne. Na koniec ukazuje się klasa kapłańska, ściśle określona pod względem stanowiska swego, czynności i przywilejów.


Taka wyrazistość określoności, wzrastająca coraz bardziej i coraz rozmaitsza, w miarę zbliżania się społeczeństwa ku dojrzałości, posuniętą jest najdalej w tych społeczeństwach, które dosięgły już pełni rozwoju lub poczynają upadać. O starożytnym Egipcie czytamy, iż jego podziały społeczne były ścisłe, obyczaje zaś — nieruchome. Nowsze badania z większą niż kiedykolwiek jasnością wykazują, iż Asyryjczycy i ludy, które ich otaczały, nie tylko minii niezmienne prawa, lecz nawet najdrobniejsze ich obyczaje, aż do porządków domowych, znajdowały się pod osłoną jakiejś świętości, zapewniającej im trwałość. W Indiach dziś jeszcze niezmienna odrębność kast, jak również stałość obyczajów i ubioru, spraw przemysłowych i obrzędów religijnych wskazują nam, jak dalece stałym bywa początek rzeczy tam, gdzie naród jest bardzo starożytnym. Podobnie też nie omieszkają nam dostarczyć przykładu Chiny wraz z ich od dawna ukształtowana organizacją polityczna, z ich wyszukana i ścisła etykietą i nie postępującym naprzód piśmiennictwem.


Kolejne fazy rozwoju naszego własnego (angielskiego) społeczeństwa i innych, z nami sąsiadujących, dostarczają nam faktów odmiennego nieco rodzaju, ale podobnegoż znaczenia. początkowo władza monarchiczna była bardziej baronowską, baronowska zaś bardziej monarchiczna, niż potem. Pomiędzy księżmi dni dzisiejszych a kapłanami czasów dawnych, którzy, będąc urzędownie stróżami religii, byli zarazem wojownikami, sędziami, budowniczymi, istnieje wyraźna różnica pod względem określoności funkcji. Na koniec pomiędzy ludźmi, oddającymi się pracy produkcyjnej, również odnaleźć można podobne różnice. Klasy przemysłowe wyodrębniły się dziś bardziej od wojskowych, poddziały zaś ich — jedne od drugich.


Dzieje naszej (angielskiej) konstytucji, przedstawiając nam, w jaki sposób ustalała się stopniowo władza królów, lordów i gmin, znowu dostarcza zmian podobnych. Niezliczone fakty, przyprowadzające do takiegoż wniosku, znaleźlibyśmy również, gdybyśmy chcieli śledzić rozwój prawodawstw; w kolejnych jego stadiach napotkalibyśmy ustawy, coraz bardziej wyspecjalizowane pod względem zastosowania ich do wypadków szczególnych. Nawet obecnie widzimy, iż każde nowe prawo, powstawszy zrazu w formie niedokładnej propozycji, w miarę wprowadzania go do kodeksu zostaje opracowanym w poszczególnych paragrafach; dalej zaś widzimy, że ostatecznej określoności swej dosięga ono dopiero wówczas, gdy podlegnie odpowiedniej interpretacji sędziów. W rocznikach instytucyj pomniejszych możemy również znaleźć podobne dowody. Stowarzyszenia religijne, dobroczynne, literackie i wszelkie inne, rozpoczynające działalność swa od ogólnikowego i łatwo zmiennego określenia celów, wskazują nam, jak przez nagromadzenie się przepisów i precedensów zamiary ich stają się coraz wyraźniejsze, sposoby zaś działania coraz ściślej określone — aż wreszcie po dojściu ich do zupełnej nieruchomości, nie pozwalającej na przystosowania się do nowych warunków, następuje ich upadek. Zarzucić tu nam mogą, iż wśród narodów ucywilizowanych spostrzegać można przykłady zmniejszania się określoności (zacieranie się granicy położeń towarzyskich); odpowie się na to, iż pozorne takie wyjątki towarzyszą jedynie przeobrażeniom społecznym — przemianie typu wojowniczego czyli rabunkowego (predatori) budowy społecznej na typ przemysłowy albo handlowy, podczas której dawne linie organizacji znikają, nowe zaś dopiero zaczynają się uwydatniać.


§ 135. Wszystkie organizowane wyniki działalności społecznej i wszystkie wytwory nadorganiczne przechodzą przez fazy równoległe. Będąc przedmiotowymiwy tworami spraw podmiotowych, muszą one ujawniać odpowiednie zmiany. Że zaś tak jest, świadczą o tym dzieje języka, nauki i sztuki.


Usuńmy z języka wszystkie części mowy oprócz imion i słów, a uwydatni się nam niejasny charakter języków nierozwiniętych. Zauważywszy, o ile wszelka odmiana słowa, wszelka przystawka, służąca do oznaczenia przypadku imienia, pomaga nam ograniczać warunki działania lub istnienia, widzimy, iż owe składniki mowy uzdatniają ludzi do bardziej dokładnego wyrażania ich myśli. Okoliczność, iż dodanie przymiotnika do imienia, albo też przysłówka do słowa zacieśnia grupę przedmiotów lub zmian wskazywanych, okoliczność ta każe się domyślać, iż wyrazy drugorzędne służą do nadania zdaniom większej odrębności. Podobnie też ma się rzecz z innymi częściami mowy. Liczebny wzrost wyrazów każdego z innych porządków daje też skutki pokrewne. Gdy mało istnieje imion rzeczy, czynności i przymiotów, wówczas zakres każdego z nich jest stosunkowo szeroki, znaczenie zaś tym samem określone nie dość ściśle. Upodobnienia i przenośnie, tak bardzo używane przez plemiona pierwotne, służą do pośredniego i niedoskonałego poddawania tych wyobrażeń, których dla braku słów bezpośrednio i dokładnie wyrazić nie można. Albo też, biorąc jeszcze przykład z życia codziennego, porównajmy mowę wieśniaka, który za pomocą ograniczonego swego słownictwa opisać może zawartość trzymanej w ręku flaszki, jedynie jako „lekarstwo doktora,\” zalecone dla jego ,,chorej\” żony— porównajmy to z mową lekarza, zwracającego się do osób zarówno jak i on wykształconych i wymieniającego jak szczególny skład danego lekarstwa, tak też i szczególną postać zaburzenia, przeciwko któremu go użył — przekonamy się tu dosadnie, o ile język zyskuje na dokładności z pomnożeniem się wyrazów.


Dalej, z biegiem rozwoju każdy język nabywa większej jeszcze dokładności dzięki procesowi, przez który ustala się znaczenie każdego wyrazu. Obcowanie umysłowe zmniejsza stopniowo luźność wyrażeń. Powoli słowniki zaczynają dawać ścisłe określenia, na koniec zaś wśród narodów najbardziej uspołecznionych nieokreśloność tak wyrazów użytych, jak też ich gramatycznych skojarzeń zgoła przestaje być cierpianą.


Jeszcze raz. Języki, rozważane jako całość, stopniowo coraz wyraźniej wyodrębniają się tak od siebie, jak też i od swego wspólnego przodka: świadczy o tym pochodzenie w czasach, odległych ze wspólnego źródła dwóch języków tak niepodobnych, jak grecki i łaciński, w późniejszych zaś czasach rozwój trzech narzeczy łacińskich w języki: włoski, francuski i hiszpański.


§ 136. W swojej „historii nauk indukcyjnych\” dr. Whewell powiada, iż Grecy nie zdołali stworzyć filozofii przyrody (physical philosophy) dlatego, że ,,wyobrażenia ich nie były wyraźne i odpowiadające faktom.\” Uwagi tej nie przytacza tu autor dlatego, iżby miała być zbyt światła, gdyż z równą słusznością można byłoby niewyrazistość i nieodpowiedniość wyobrażeń przypisać niedoskonałości ich filozofii przyrody; przytacza się ją tutaj dlatego, iż może być ona dobrym dowodem nieokreśloności pierwotnej nauki. To samo dzieło oraz drugie, będące jego uzupełnieniem — „Filozofia nauk indukcyjnych\” dostarczają nam drugiego przykładu równie dobrego, gdyż niezależącego bynajmniej od jakiejkolwiek takiej hipotezy, jaką postawić tu mamy. Co do matematyki, to posiadamy fakt, iż twierdzenia geometryczne wyłoniły się z metod doświadczalnych i że twierdzenia owe, zrazu odosobnione, nie pierwej zdołały nabyć ową jasność, właściwą dokładnemu dowodzeniu, aż zostały uporządkowane przez Euklidesa, jako szereg zależnych od siebie zdań. W okresie późniejszym przykładu tej samej prawdy ogólnej dostarcza nam postęp od „metody wyczerpywania\” i „metody niepodzielnych\” do „metody granic,\” będącej niejako środkową idea rachunku różniczkowego. We wczesnym okresie mechaniki można wyśledzić nadto niejasne pojęcie tego, iż działanie i przeciwdziałanie są równe sobie i przeciwne; a jednak przez całe wieki później prawda ta pozostawała niesformułowaną. Podobnie też przymiot bezwładności, jakkolwiek aż do czasów Keplera nie dość wyraźnie rozumiany, uznawanym bywał niejasno już na długi czas przed nim. „Pojmowanie siły statycznej\” nigdy nie ukazywało się w postaci wyraźnej przed pojawieniem się pism Archimedesa, zaś „pojmowanie siły przyspieszonej (wzrastającej) niejasno tkwiło w umyśle Keplera i jego współczesnych i aż do czasu następnego stulecia nie wyjaśniło się w mierze, dostatecznej dla celów spójnego rozumowania naukowego.\” Do tego twierdzenia szczególnego dodać można uwagę ogólną, że „terminy, używane początkowo, przed dokładnym poznaniem praw ruchu w sposób bardzo niejasny i chwiejny, później zostały udokładnione i ograniczone.\” Gdy od oderwanych pojęć nauki zwrócimy się do konkretnych jej przewidywań, jakich liczne przykłady mamy w astronomii, wówczas takie same znajdziemy przeciwieństwo. Czas ukazywania się zjawisk niebieskich przepowiadano z coraz to większą dokładnością. Błędy, nagromadzające się niegdyś do rozmiarów kilku dni, zmniejszyły się teraz do kilku sekund. Odpowiedniość pomiędzy istotną i przypuszczalną postacią orbit z biegiem czasu stawała się coraz większą. Koliste zrazu, później epicykliczne, dalej eliptyczne — orbity obecnie, jak się upewniono, są krzywymi, wiecznie zbaczającymi od dokładnego ostrokręgu i wiecznie się zmieniającymi.


Ale ogólny postęp określoności w nauce najlepiej się uwydatnia w przeciwieństwie pomiędzy jakościowym a ilościowym stadium rozwoju nauk. Z początku faktami jedynie stwierdzanymi bywało to, iż pomiędzy takimi a takimi zjawiskami istnieje pewien związek, iż ukazanie się a i b zdarzało się zawsze rażeni albo kolejno; ale nie wiedziano przy tym, ani jaką była przyroda stosunku pomiędzy a i b, ani też jakie ilości a i b towarzyszyły sobie. Rozwój nauki polegał w części na zamianie owych niewyraźnych związków na wyraźne. Większość stosunków podległa klasyfikacji i podziałowi na mechaniczne, chemiczne, termiczne, elektryczne, magnetyczne itd. W końcu nauczyliśmy się wnioskować dokładnie o ilości danego czynnika z ilości jego następników i na odwrót. Dalej można tu wspomnieć o niektórych przykładach, jakich dostarcza fizyka, i o mnóstwie zaczerpniętych z innych nauk. Stwierdziliśmy stanowczo istnienie części składowych licznych ciał złożonych, których przodkowie nasi nie zdołali byli rozłożyć, jak również wielkiej liczby ciał takich, których oni nigdy widzieli; wreszcie wyliczono dokładnie równoważniki owych pierwiastków, wchodzące w skład związku. fizjologia okazała postęp od przewidywania jakościowego do ilościowego w ważeniu i mierzeniu wytworów organizmu i materiałów, przezeń zużytkowanych, jak również w mierzeniu czynności za pomocą spirometru i stygmografu. W patologii postęp ów uwydatnił się przez użycie statystycznej metody określania źródeł choroby i skutków leczenia. W botanice i zoologii przykładem mogą być liczebne porównania państw roślinnych i zwierzęcych, pozwalające wyprowadzać wnioski o miejscach, pochodzeniu i rozkładzie zwierzał; i roślin. Na koniec w socjologii, jakkolwiek spornymi byłyby wnioski, wyciągane zazwyczaj z przeciętnych liczb podatkowych, z tablic, statystyki handlu i przemysłu oraz tablicy kryminalnej, przypuścić trzeba, iż każą one domyślać się postępu w kierunku bardziej dokładnego pojmowania zjawisk społecznych.


Że wzrost określoności stanowi istotną, cechę postępu nauki, zdaje się to być w istocie oczywiste, gdy przypomnimy sobie, iż naukę oznaczyć można, jako poznanie określone w przeciwstawieniu do nieokreślonego poznania, stanowiącego własność plemion nieuspołecznionych. Skoro zaś, jak o tym nie możemy wątpić, nauka rozwijała się z upływem wieków z owej nieokreślonej wiedzy barbarzyńców, tedy stopniowe nabywanie tej wielkiej określoności, jaka ją cechuje obecnie, musiało być znamiennym rysem jej rozwoju.


§ 137. Sztuki tak z dziedziny przemysłu, jak i piękna dostarczają nam przykładów, jeszcze bardziej może uderzających. Narzędzia krzemienne z rodzaju tych, jakie niedawno znaleziono w pewnych późniejszych pokładach geologicznych, wykazują niezmierny brak dokładności pierwotnych rękodzieł ludzkich. Jakkolwiek w zakresie tym widzimy wielki postęp na narzędziach i zbroi istniejących plemion dzikich, ta jednak niedokładność i nieodpowiedniość form odróżnia jeszcze owe narzędzia i oręż od tych, jakimi się posługuje cywilizacja. Wytwory narodów mniej posuniętych w rozwoju noszą na sobie podobną też cechę, jakkolwiek w mniejszym stopniu. Statek chiński wraz ze wszystkimi jego przyrządami i przyborami nie przedstawia nigdzie ani jednej linii dokładnie prostej, ani jednej regularnej krzywej lub istotnej powierzchni. Taką samą też niższość w porównaniu z naszymi zdradzają sprzęty i machiny naszych przodków. Starożytne krzesło, dawny kominek, zamek (klamka) z przeszłego wieku lub większa część innych sprzętów domowych, zachowanych przez ciąg kilku pokoleń, w przeciwstawieniu do naszych wykazuje nam, jak dalece wytwory przemysłu naszych czasów górują nad dawnymi swą dokładnością. Od czasu wynalezienia przyrządów niwelacyjnych możliwym się stało przeprowadzanie linij bezwzględnie prostych oraz powierzchni tak dalece poziomych, iż hermetycznie przystają do siebie, gdy się je zespoli. Maszyna do dzielenia Troughtona, mikrometr Whithwortha oraz mikroskopy, ukazujące nam 50000 podziałek na przestrzeni jednego cala, mogą być wzorem dokładności, przekraczającej o tyle granice, osiągnięte przez naszych przodków, o ile oni prześcigali pod tym względem wyroby starożytnych Celtów.


W sztukach pięknych odbywał się też postęp równoległy. Poczynając od bałwanów plemion dzikich, nieudolnie rzeźbionych lub barwionych, przechodząc przez wcześniejsze stadia rzeźby, której posagi cechowały się członkami, pozbawionymi umięśnienia, draperiami jak gdyby drewnianymi, twarzami bez indywidualności, i dochodząc do późniejszych posągów greckich lub niektórych z wytworzonych dzisiaj, spostrzegamy oczywisty wzrost dokładności w odtwarzaniu. Porównajmy malowidła ścienne Egipcjan z malowidłami wieków średnich Europy, albo te znowu z malarstwem nowoczesnym, a zobaczymy znowu coraz większą dokładność w oddawaniu wejrzenia przedmiotów. Tak samo ma się rzecz w dziedzinie powieściopisarstwa i dramatu: w cudownych opowieściach, krążących pomiędzy narodami wschodnimi, w romantycznych legendach Europy feudalnej jak również w misteriach okresu następnego widzimy wielki brak prawdy życiowej, podobnie też w przewadze wypadków nadprzyrodzonych, w szczególnie nieprawdopodobnym ich zbiegu i w niejasnym określaniu osób działających. W miarę postępu społecznego stopniowo zmniejszała się nienaturalność, natomiast sztuka zbliżała się coraz bardziej do prawdy w odtwarzaniu rzeczywistości. Obecnie zaś powieści i sztuki teatralne zyskują poklask o tyle, o ile wiernie przedstawiają charaktery osób działających; nieprawdopodobieństwa jak również niemożliwości dawniejsze nie są już przedmiotem pochwał. Na koniec spostrzega się nawet jakby dążność do porzucenia owych zawiłych powikłań, jakich przykładu życie dostarcza nam rzadko, jeżeli dostarcza zgoła.


§ 138. Z łatwością można byłoby zgromadzić dowody innych rodzajów. Postęp od mitów i legend, przedstawiających rzecz nadzwyczaj niedokładnie — do historii, która stała się powoli i staje się coraz bardziej dokładną; ustanowienie porządnych metod działania na miejsce nieokreślonych sposobów używanych dawniej — takie oto mogą być uzupełnienia owych przykładów ogólnego prawa. Ale indukcyjne podstawy naszych wniosków są już dość rozległe. Znajdujemy, iż dowody tego, że ewolucja odbywa, się od nieokreśloności w kierunku określoności, są niemniej liczne, jak i dowody tego, iż wszelka ewolucja postępuje od jednorodności ku różnorodności.


Dodać jednakże trzeba, iż ów postęp określoności nie jest zjawiskiem pierwotnym lecz wtórnym, jest wypadkową zmian innych. Przeobrażenie rozpierzchłej zrazu i jednostajnej całości w ześrodkowane skojarzenie różnorakich części każe przypuszczać stopniowe wyodrębnianie się tak owej całości od jej otoczenia, jak i poszczególnych jej części. Podczas kiedy sprawa taka się odbywa, musi panować brak odrębności. Dopiero w miarę tego, jak całość zyskuje na spoistości, oddziela się ona wyraźniej od przestrzeni lub materii, leżącej dokoła niej, i dopiero wtedy, gdy każde dzielenie się pojedyncze wyodrębni w niej owe części obwodowe, które zrazu niedokładnie oddzielonymi były od takichże części ciał otaczających, dopiero wówczas całość może zdobyć coś na kształt zarysów dokładnych. To znaczy, iż wzrost określoności towarzyszy wzrostowi krzepnięcia (konsolidacji) ciała tak ogólnego jak i miejscowego. Podczas gdy redystrybucję wtórne zwiększają ciągle różnorodność ciała, pierwotne redystrybucję, powiększając integrację, następczo wywołują jeszcze wzmaganie się odrębności w częściach coraz bardziej niepodobnych, jak również w ich skupieniu.


Jakkolwiek wszakże ten powszechny rys ewolucji jest niezbędnym towarzyszem rysów, uwydatnionych dawniej, to jednak nie daje się on wyrazić w słowach, jakimi posługiwaliśmy się wówczas. Niezbędnym staje się przeto dalsze zmodyfikowanie naszej formuły. Tak więc bardziej szczegółowe pojmowanie ewolucji, jakie posiedliśmy teraz, da się wyrazić w sposób następujący: jest to przemiana od nieokreślonej, niespójnej jednorodności ku określonej, spójnej różnorodności, towarzysząca rozpraszaniu się ruchu i integracji materii.