Indukcje Socjologii – Rozdział XII. Zastrzeżenia i streszczenie.

§ 268. Ktokolwiek przeprowadza analogią pomiędzy organizacją osobniczą, oraz Organizacją społeczną, przedmiotem swych badań szczególnych, może analogię ową posunąć w niektórych kierunkach nieco dalej.

Mógłby on uwydatnić tę prawdę ogólną, że w miarę tego, jak budowa organizmu zbliża się do doskonałości, w miarę tego zmniejsza się jej podatność zmianom i kończy się jej wzrost. Zwierzę dojrzałe, ukształtowane już we wszystkich szczegółach, opiera się zmianom zewnętrznym, dzięki całej sumie sił, rozwijanych przez jego części w ich postaci właściwej; podobnie też zachowuje się społeczeństwo o kształtach wykończonych. W obu wypadkach ostatecznym wynikiem takiego stanu rzeczy bywa zesztywnienie. Każdy narząd zwierzęcia i każde urządzenie – społeczeństwa, w miarę osiągania dojrzałości, staje się coraz bardziej spoistym i określonym i stawia tym samem większe przeszkody wszelkim przeobrażeniom, jakich wymaga bądź wzrost objętości, bądź też zmiana warunków.

Dalej, można byłoby rozwodzić się nad tym faktem, że zarówno w organizmach osobniczych, jak i społecznych, po zupełnym rozwinięciu się budowy, danemu typowi właściwej, następuje powolny upadek. Trudno byłoby, co prawda, przedstawić zadowalające dowody na korzyść tego twierdzenia, gdyż w społeczeństwach starożytnych, wojowniczych pod względem istoty swych działań, dysolucja podbojowa nie pozwalała zazwyczaj dokonać całkowitego kręgu przeobrażeń; zaś społeczeństwa nowoczesne, dopiero przebywają właściwe sobie cykle przemian. Ale pomniejsze części społeczeństw współczesnych, zwłaszcza w owych okresach dawniejszych, kiedy rozwój miejscowy niezbyt ściśle się wiązał z ogólnym, mogłyby tutaj dostarczyć dowodów. Można byłoby przytoczyć przykład tego faktu, że dawne miasta stowarzyszone, wraz z ich cechami i ograniczeniami przemysłu coraz bardziej licznymi i krępującymi, zmarniały powoli, ustępując wobec takich miast, w których nieobecność klas uprzywilejowanych, pozwalała na przemysł wolny: czynność dawnej budowy zesztywniałej, została więc tutaj przywłaszczoną przez budowę nową plastyczną. W każdej instytucji prywatnej lub publicznej można byłoby wskazać coraz liczniejsze zwyczaje i prawa zwyczajowe, wprowadzone w celu przystosowania działań do wymagań chwili bieżącej, lecz ostatecznie uniemożliwiające przystosowanie się do wymagań czasów późniejszych. Obrońca takich wniosków mógłby też powiedzieć jeszcze, że podobny los czyha na każde społeczeństwo całkowite, które traci władzę ponownego przystosowania się do warunków przyszłości, w miarę tego, jak wykończone stają się jego przystosowania do wymagań chwili bieżącej: społeczeństwo takie zanika, jeżeli nie pod działaniem przemocy, to pod wpływem upadku wynikającego z nieudolności współzawodniczenia ze społeczeństwami młodszymi i bardziej podatnymi na zmiany.

W razie dostatecznej odwagi swych poglądów mógłby on w końcu zaznaczyć równoległość pomiędzy sprawami rozradzania się w obu wypadkach. W społeczeństwach pierwotnych, mnożących się zazwyczaj w drodze dzielenia, lecz niekiedy zlewających się grupami pod wpływem podboju, po czym znowu następuje dzielenie, można byłoby odnaleźć analogię z tym, co się zdarza wśród organizmów typu najniższego, które, mnożąc się za sprawą dzielenia, od czasu do czasu odwracają ten proces przez owo zlewanie się, zwane przez przyrodników conjugatio. Dalej, mógłby on zaznaczyć, iż w obu wypadkach typy większe, oraz osiadłe, mnożą się przez rozpraszanie swych zarodków. Organizmy dojrzałe a unieruchomione wydają z siebie grupy takich jednostek, z jakich składają się same, a to dlatego, iżby, usadowiwszy się gdzie indziej, urosły one w nowe organizmy, podobne do macierzystych; w pokrewny też sposób społeczeństwa osiadłe, wysyłają z siebie grupy kolonistów. na koniec, Można by było nawet powiedzieć, że tak samo, jak zespolenie się grupy zarodkowej, oderwanej od jednego organizmu podobnego stanowi bądź istotę, bądź też przyczynę wytworzenia się silnego ustroju nowego; tak samo też mieszanie się kolonistów, pochodzących od jednego społeczeństwa z wysiedleńcami, pochodzącymi od innego społeczeństwa pokrewnego, stanowi, jeżeli już nie istotę, to przynajmniej jeden z czynników, przyspieszających ewolucję nowego społeczeństwa, bardziej plastycznego, niż społeczeństwa stare, od których pochodziły owe zmieszane jednostki.

Ale nie posuwając się do żadnych takich napomknień niebezpiecznych, możemy pozostawić nasze porównanie w takiej jego postaci, w jakiej przedstawia się ono w rozdziałach poprzedzających.

§ 269. Porównanie to usprawiedliwiło w stopniu prawie niespodziewanym ową ideę, głoszoną przez pewnych filozofów i zawartą domyślnie nawet w mowie potocznej. Rzecz naturalna, że idea ta przybierała zrazu kształty nieokrzesane. Przypatrzmy się niektórym z nich.

W Republice Platona, gdzie stwierdzonym jest ten dzisiaj nie dość uznany fakt, że państwa są tym, Czym są składający je ludzie, że urastają one z ludzkich charakterów”, przedstawia się w sposób następujący, słowa Sokratesa: Tedy, skoro części składowe państw są w liczbie pięciu, to i usposobienie umysłów jednostek, będą również pięciorakie” – wniosek niedorzeczny ze słusznego wyciągnięty twierdzenia. Podział pracy opisuje się tu, jako nieodzowność społeczna, ale przedstawia się go raczej, jako coś takiego, co ma być ustanowione, nie zaś co się ustanawia samo przez się. Całe rozumowanie przesiąkniętym jest tam koncepcją, podobną tym, jakie przeważają jeszcze dotąd, że społeczeństwo można skutecznie urządzić tak albo inaczej. Zaznaczywszy takie podobieństwo pomiędzy państwem, a obywatelami, że z instytucji pierwszego można wnioskować o zdolnościach drugich, Platon, obok mniemania, że państwa, urastające z „charakterów ludzkich” są „takimi, jakimi są ludzie” wyraża też mniemanie, że owe państwa, których cechy określają się w ten sposób, same z kolei mogą określać charakter swych obywateli. Główny jednakże błąd analogii, jaką przeprowadza Platon pomiędzy jednostką oraz państwem, zasadza się na tym, iż porównywa on rozum, namiętność, czyli ducha i żądzę z jednej strony – z doradcami, wykonawcami i handlarzami z drugiej. Przypuszcza się tutaj, że wzajemzależne części organizacji cielesnej, podobne są nie do zależnych wzajemności organizacji państwowej, ale raczej do współdziałających władz umysłowości. Koncepcja Hobbesa, pod jednym tylko względem bliższą jest racjonalnego pojmowania rzeczy. Podobnie Platonowi zapatruje się on na organizację społeczną nie jako na rzecz przyrodzoną, lecz jak na sztuczną, wystawiając pojęcie ugody społecznej, jako źródło instytucji, nadające zwierzchnikowi władzę nieodwołalną. Analogia owa, tak jak on ją pojmuje, lepiej daje się wyrazić własnymi jego słowami. Powiada on: „przez sztukę bowiem utworzony jest ów wielki Lewiatan zwany Commonwealth czyli państwem, po łacinie civitas; będący tylko sztucznym człowiekiem, jakkolwiek większej postaci i siły, niż ludzie naturalni, ku osłonie i obronie których jest on przeznaczony; w człowieku tym zwierzchnictwo (sovereignty) jest sztuczną duszą, gdyż nadaje życie i ruch całemu ciału; urzędnicy (magistrates) oraz inni przedstawiciele sądownictwa są sztucznymi więzami; kara i nagroda, dzięki którym wszelki wiąz oraz członek pobudzanym bywa do wykonywania swych obowiązków są to nerwy, które w ciele naturalnym pełnią te samą czynność” itd. Tutaj porównanie łatwiejsze jest do obrony, niż u Platona o tyle tylko, że w ogólności dotyczy części budowy państwa i organizmu, gdy tymczasem u filozofa greckiego porównywanymi są z jednej strony części budowy, z drugiej zaś czynności. Ale podobieństwa poszczególne są tutaj wskazane błędnie; tak samo, jak, łącznie z Platońską, błędna jest tutaj analogia ogólna, gdyż pomiędzy organizacją społeczeństwa, a organizacją ciała ludzkiego, wykazywane jest podobieństwo zbyt szczegółowe. Pan Comte, żyjący w czasach późniejszych, kiedy biologowie uwydatnili już w pewnej mierze zasady organizacji, uznał już budowę społeczną za wytwór naturalnego rozwoju i uniknął tych błędów; nie porównywając też organizmu społecznego z jakimkolwiek danym organizmem osobniczym, utrzymuje on po prostu, że zasady organizacji wspólne są zwierzętom i społeczeństwu. Na każde stadium społecznego postępu spogląda on, jako na wytwór stadiów uprzednich, i dostrzegł, że ewolucja budowy posuwa się od ogółu do szczegółu. Jednakże nie całkiem uniknął owego dawnego nieporozumienia, utrzymującego, że instytucje są wytworem sztucznym, gdyż, zdradzając się z niekonsekwencją, uważa on za rzecz możliwą to, że społeczeństwa zreorganizują się w przyszłości zgodnie z zasadami jego „Filozofii Pozytywnej”.

Tutaj zaznaczymy raz jeszcze wyraźnie, że pomiędzy ciałem politycznym a osobniczym nie istnieją żadne inne podobieństwa, oprócz tych, jakie niechybnie wynikają z wzajemnej zależności części, objawiającej się w obojgu. Jakkolwiek w rozdziałach poprzedzających, dokonano wielu porównań pomiędzy budową i czynnościami społeczeństw, oraz czynnościami i budową ludzkiego ciała, to jednak uczyniono to tylko dlatego, iż budowa i czynności ustroju ludzkiego dostarczają nam pospolicie znanych przykładów czynności i budowy w ogóle. Organizm społeczny rozdzielny nie zaś spoisty, asymetryczny nie zaś symetryczny, czuły we wszystkich swych jednostkach, nie zaś obdarzony jakimś jednym ośrodkiem czucia, nie daje się porównać z żadnym poszczególnym typem organizmu osobniczego zwierząt lub roślin. Wszystkie rodzaje istot są do siebie podobne o tyle, iż w każdej z nich objawia się współdziałanie jej części składowych ku pożytkowi całości; zaś cecha ta wspólna im wszystkim, jest również wspólną społeczeństwom. Dalej, wśród organizmów osobniczych, stopień współdziałania jest miarą stopnia ewolucji, a i ten rys stosuje się również do organizmów społecznych. Na koniec, istoty wszelkich porządków okazują nam coraz bardziej złożone przyrządy miejscozmienności i wzajemnych wpływów, w miarę potęgującego się w nich współdziałania; odpowiednią też cechą ogólną odznaczają się społeczeństwa. Takimi są przeto analogie, o jakich napomykano tutaj. Zaznaczono tu jedynie wspólność podstawowych zasad organizacji*.

§ 270. Lecz niech nam wolno będzie rozstać się już z tą równoległością organizacji osobniczej, oraz społecznej. Użyliśmy tu przeważnie rozwiniętych analogij, jedynie jako rusztowania przy budowie spójnej całości indukcyj socjologicznych. Usuńmy teraz rusztowanie: indukcje ostoją się same.

Widzieliśmy, że społeczeństwa są skupieniami rosnącymi; że u rozmaitych ich typów rozmiary owego wzrostu są wielce rozmaite; że typy o objętości coraz to większej są wynikiem wielokrotnego skupiania się typów o mniejszej objętości; że na koniec, ten rozrost przez zespolenie w związku z rozrostem wewnętrznym jest właśnie sprawą, dzięki której utworzyły się wielkie narody cywilizowane.

Obok wzrastania objętości, odbywa się w społeczeństwach rozrost budowy. Hordy pierwotne nie przedstawiają trwałych różnic cząstkowych. Wraz ze wzrostem w plemiona (tribes), zazwyczaj ukazują się już pewne niepodobieństwa – tak co do siły władzy, jako też i rodzaju zajęć ich członków. W ślad za łączeniem się plemion ukazują się większe różnice w sprawach rządzenia i przemysłu – ukazują się stopniowania społecznej przebiegające przez całą masę, oraz przeciwieństwa pomiędzy częściami o zajęciach i siedzibach odmiennych. Takie zróżnicowania mnożą się w miarę postępów złożoności. Podążają one od ogółu do szczegółu. Naprzód spotrzegamy ogólny podział na rządzących i rządzonych; dalej, wewnątrz części rządzącej, ukazują się poddziały; polityczny, religijny, wojskowy, zaś wewnątrz części rządzonej dokonywa się podział na klasy wytwórców żywności oraz rękodzielników; na koniec, wewnątrz każdego z tych działów powstają poddziały pomniejsze itd.

Przechodząc od strony budowy do strony czynnościowej, zaznaczymy, że dopóki wszystkie części społeczeństwa posiadają przyrodę jednaką i jednakie czynności, dopóty nie istnieje prawie wzajemna ich zależność, a skupienie prawie nie tworzy jeszcze całości życiowej; kiedy części jego przybierać poczynają funkcje odrębne, wówczas stają się one wzajem zależnymi, tak, iż uszkodzenie jednej z nich dotyka inne; aż wreszcie w społeczeństwach wysoce rozwinie- i tych wynikiem uszkodzenia którejkolwiek części, bywa zaburzenie ogólne. Przeciwieństwo to, pomiędzy społeczeństwami rozwiniętymi i nierozwiniętymi, wypływa z tego faktu, że wraz ze wzrastającą specjalizacją czynności, ukazuje się coraz większa nieudolność każdej części do wykonywania funkcyj nie swoich.

Organizacja każdego społeczeństwa poczyna się z uwydatnieniem przeciwieństwa pomiędzy tą częścią, która bierze na siebie sprawę stosunków, zazwyczaj wrogich, ze społecznościami otaczającymi, oraz tą częścią, która się oddaje zaspokojeniu potrzeb życiowych; jakoż we wcześniejszych stadiach rozwoju, dwie te części stanowią całość. Niekiedy powstaje dział pośredni, służący do przenoszenia wytworów oraz wpływów wzajemnych pomiędzy owymi dwiema częściami. We wszystkich zaś stadiach następnych, ewolucja owych dwóch wcześniejszych układów zależną jest od ewolucji tego układu dodatkowego.

Podczas kiedy ogólny charakter układu odżywczego w odniesieniu do całego społeczeństwa określa się charakterem organicznego i nieorganicznego otoczenia, to znowu poszczególne części tego układu, różnicują się odpowiednio do okoliczności miejscowych; kiedy zaś w ten sposób umiejscowią się i wyspecjalizują pierwszorzędne gałęzie przemysłu, wówczas zgodnie z tą samą zasadą powstają zależne od nich wtórne gałęzie przemysłu.

Dalej, w miarę wzrastającej złożoności społeczeństwa, w miarę rozwijania się układu rozdzielczego, rozmaite części poświęcone dawnemu rodzajowi przemysłu, a rozproszone zrazu, skupiają się w miejscowościach „najbardziej przyjaznych; na koniec, umiejscowione narządy przemysłowe, nie podobne do organów rządzących, rozrastają się bez względu na pierwszorzędne linie demarkacyjne (państwa).

Wzrost objętości, będący wynikiem skupiania się grup, rodzi nieodzowność środków komunikacja to zarówno dla wykonywania skojarzonych działań napadu i obrony, jako też i dla wymiany wytworów. Kolejno powstają też: nikłe ścieżki, dalej drożyny, drogi pierwotne, drogi wykończone; w miarę zaś takiego ułatwienia komunikacji, ukazuje się przejście od wymiany bezpośredniej do handlu prowadzonego przez odrębną klasę ludności; z tego zaś rozwija się złożona działalność kupiecka – zarówno kupców hurtowych jak i detalicznych. Ruch towarów, odbywający się za sprawą tej działalności, ukazuje się naprzód w postaci powolnych dopływów i odpływów, odbywających się w znacznych odstępach czasu, w kierunku pewnych miejscowości; następnie przedstawia się on już w formie rytmicznych regularnych i szybkich prądów, zaś materiały służące do utrzymywania społeczeństwa, a rozwożone tu i owdzie zyskują na liczebności i obrobieniu. Większa sprawność przewozu, oraz większa rozmaitość przewożonych wytworów, potęguje też wzajemną zależność części, a jednocześnie uzdatnia każdą z nich do lepszego wykonywania ich czynności.

Całkiem inaczej, niż układ odżywczy, rozwijający się w stosunkach z organicznym i nieorganicznym otoczeniem, rozwija się układ kierowniczy pod wpływem obronnych i zaczepnych stosunków z innymi społeczeństwami. W pierwotnych grupach bezgłowych czasowe przywództwo jest wynikiem czasowej wojny; stałość stosunków wrogich, pociąga za sobą stałe przywództwo; stopniowo zaś z kontroli wojennej wyłania się kontrola cywilna. Ciągła wojna, wymagająca szybkiego kojarzenia działań części rozmaitych, domaga się też karności. Społeczeństwa, w których karność owa jest mała, znikają, te zaś, które się odznaczały karnością wielką, pozostają przy życiu; w ten zaś sposób wytwarzają się społeczności, w których nałóg sycony przez wojnę i trwający w czasie pokoju, prowadzi do stałej uległości rządowi. Ześrodkowany układ kierowniczy rozwinięty w ten sposób, we wczesnych stadiach rozwoju, jest układem kierowniczym jedynym. Ale w społeczeństwach wielkich, które się stały przeważająco przemysłowymi, ukazuje się nadto nieześrodkowany układ kierowniczy narządów przemysłowych; ten zaś, podległy zrazu pod każdym względem układowi pierwotnemu, z biegiem czasu zdobywa sobie istotną niezależność. Ostatecznie powstaje też pewien niezależny czynnik kontroli dla układu rozdzielczego.

Społeczeństwa rozpadają się naprzód na klasy: prostych, złożonych podwójnie i potrójnie złożonych; przejście zaś od najwyższych do najniższych, odbywa się drogą takich właśnie stadiów. Z drugiej strony, można podzielić społeczeństwa na wojownicze i przemysłowe; podział ten wszakże będzie mniej określony. Z dwu owych typów, pierwszy w postaci swej rozwiniętej, zorganizowany jest na zasadach współdziałania przymusowego, gdy tymczasem drugi, w rozwiniętej swej formie, przedstawia organizację, opartą na zasadach dobrowolnego współdziałania. Jeden cechuje się nie tylko despotyczną władzą centralną, ale nadto nieograniczoną kontrolą państwa nad postępowaniem osobistym jednostek, gdy tymczasem drugi odznacza się nie tylko demokratyczną albo przedstawicielską władzą centralną, ale również ograniczeniem owej kontroli państwowej nad jednostkami.

Na koniec, zaznaczyliśmy jeszcze ten wywód, że zmiana przeważającej działalności społecznej prowadzi do przeobrażeń. Kiedy bowiem typ wojowniczy nie przybrał jeszcze formy tak zesztywniałej, iżby uniemożliwić wszelkie zmiany i kiedy rozwinie się dość znaczny układ przemysłowy, wówczas spostrzegamy złagodnienie więzów przymusu, cechujących typ wojowniczy, oraz widzimy osłabnięcie jego budowy. Przeciwnie, kiedy typ przemysłowy, znacznie się rozwinąwszy powoła do życia bardziej wolne formy bytu społecznego, to ponowne rozpoczęcie działalności napadu lub obrony powoduje powrót do typu wojowniczego.

§ 271. Teraz zaś streszczając wyniki tego przeglądu ogólnego, przypatrzmy się o ile uzdolniły nas one do badań dalszych.

Wiele z pomiędzy oglądanych faktów dowodzi nam jednoznacznie, że ewolucja społeczna tworzy część ewolucji w ogólności. Podobnie do wszelkich w ogóle rozwijających się skupień – społeczeństwa ukazują nam integrację – zarówno w prostym zwiększaniu się masy, jako też i w zlewaniu się wielokrotnym mas odrębnych. Zmiana jednorodności na różnorodność uwydatnia się również w licznych przykładach – poczynając od prostego plemienia, składającego się z samych części podobnych i kończąc na ucywilizowanym narodzie, pełnym różnic strukturalnych, oraz czynnościowych; wraz z postępem integracji i różnorodności potęguje się też spoistość. Widzimy naprz@?d gromadę koczowniczą, rozpierzchłą, dzielącą się i nie złączoną żadnymi więzami; dalej spostrzegamy plemię (tribe) o częściach już bardziej spójnych, dzięki podporządkowywaniu się ich jednostce panującej; grupa plemion łączy się w splot państwowy, mający wodza głównego, oraz wodzów drugorzędnych; w ten sposób dochodzimy aż do cywilizowanego narodu, dość już zespolonego, iżby się mógł utrzymywać w łączności przez lat tysiąc i dłużej. Jednocześnie też potęguje się określoność. Organizacja społeczna jest pierwotnie niewyraźna; postęp prowadzi za sobą urządzenia stałe coraz bardziej dokładne; zwyczaje przeobrażają się w prawa, kt@?re, ustalając się coraz bardziej, wyspecjalizowują się nadto w zastosowaniach swych do działań szczególnych; na koniec, wszystkie urządzenia zrazu zmieszane ze sobą niewyraźnie, wyodrębniają się powoli, jednocześnie za wewnątrz każdego z nich coraz wyraźniej zarysowują się granice ich części składowych. Tak więc, pod każdym względem urzeczywistnia się tutaj formuła ewolucji. Odbywa się postęp w kierunku większej objętości, spoistości, wielokształtności i określoności.

Obok tych prawd ogólnych, przegląd nasz odsłonił przed nami wiele prawd poszczególnych. Porównywanie społeczeństw, stojących na coraz wyższych stopniach rozwoju, uwydatniło nam pewne fakty zasadnicze, dotyczące ich wzrostu, budowy i czynności – fakty, dotyczące układów odżywczych, rozdzielczych i kierowniczych, z jakich składają się społeczeństwa, dotyczące stosunków budowy owych układów do warunków otaczających, oraz do przeważających form działalności społecznej, jakie z nich wypływają; na koniec, poznaliśmy fakty, dotyczące sprawy przeobrażania się typów pod względem zmian w ich czynnościach. Wywody osiągnięte przez nas stanowią przeto pierwotny zarys socjologii empirycznej, oraz wskazują, że wśród zjawisk społecznych spostrzegać się daje pewien porządek współistnienia i następstwa, że wreszcie zjawiska społeczne tworzą tym samem przedmiot nauki, dającej się w pewnej przynajmniej mierze sprowadzić do formy dedukcyjnej.

Kierując się przeto prawem ewolucji w ogóle, oraz kierując się zgodnie z nim powyżej osiągniętymi wywodami, będziemy już mogli podążać za syntezą zjawisk społecznych. Musimy rozpocząć tu od najprostszego z pomiędzy nich, jakie przedstawia nam właśnie ewolucja rodziny.


*Mam powody jawnego odrzucenia mniemań twierdzących, że istnieje jakakolwiek analogia szczególna pomiędzy organizmem społecznym oraz ustrojem ludzkim. Pierwotny zarys koncepcji ogólnej, rozwiniętej w poprzedzających jedenastu rozdziałach, ogłoszony był przez autora w styczniowym zeszycie miesięcznika Westminster Review 1860 r. W szkicu owym wyraźnie odrzucono twierdzenia Platona i Hobbesa, iż istnieje podobieństwo pomiędzy organizacją społeczeństwa, oraz człowieka; powiedziano tam, że ,,nie ma żadnej rękojmi umożliwiającej zgodzenie się na to”. Niemniej wszakże krytyka owego artykułu, umieszczona w Saturday Review przypisywała mi ideę, którą tak wyraźnie potępiłem.