Instytucje eklezjastyczne – R. XVI. Przeszłość i przyszłość religii

§ 652. Pośród zjawisk społecznych, te zachodzące w instytucjach eklezjastycznych, bardzo jasno ilustrują ogólne prawo ewolucji.

Podporządkowanie głowie rodziny za jego życia przejawia się po jego śmierci w składaniu ofiar jego sobowtórowi z rzeczy, które lubił i robieniu rzeczy, których sobie życzył; a kiedy rodzina zwielokratnia się w plemię, dary dla wodza, którym towarzyszą komplementy i prośby kontynuowane są po jego śmierci w postaci ofiar, wysławiania i modlitw zanoszonych do jego ducha. Innymi słowy, podporządkowanie domowe, państwowe i religijne mają wspólny korzeń i są najpierw zachowywane na podobne sposoby przez te same agencje.

Wcześnie jednakże zaczyna się dyferencjacja. Najpierw powstaje pewne przeciwieństwo między kultem prywatnym właściwym każdej rodzinie i kultem publicznym właściwym rodzinie wodza, a wódz przejednując swego zmarłego przodka, tak w imieniu plemienia jak w swoim własnym, jednoczy już tylko funkcje przywódcy cywilnego i duchowego. Rozwój plemienia, któremu towarzyszy wzrost funkcji politycznych i militarnych coraz bardziej zobowiązuje wodza do scedowania, zwykle na krewnego, funkcji kapłańskiej; i tak z biegiem czasu uzyskuje ona oddzielną agencję.

Skutkiem integracji społeczeństw spowodowanych przez podbój jest współistnienie różnych kultów w różnych częściach tego samego społeczeństwa; i powstają także kapłani delegowani do prowadzenia ważniejszych z tych kultów w różnych miejscowościach. Stąd kapłaństwa politeistyczne, które różnicuje się w skutek znaczniejszego wzrostu niektórych z nich. A ostatecznie, w pewnych przypadkach, jedno z nich tak ogromnie się powiększa, że prawie albo całkowicie wyklucza pozostałe.

Ponieważ podczas jednoczenia się społeczeństw prostych w złożone, a tych znowu w podwójnie złożone trwa rozrost duchowieństwa, wówczas każde duchowieństwo wyodrębniając się [differentiating] od innych, różnicuje się [differentiates] samo w sobie. Rozwija się w zorganizowaną całość podporządkowaną arcykapłanowi i uformowaną z członków ustopniowanych według swych rang i wyspecjalizowanych w swych funkcjach.

W tym samym czasie, kiedy hierarchia eklezjastyczna staje się wewnętrznie coraz bardziej zintegrowana i coraz wyraźniej zróżnicowana, powoli traci tę wspólnotę struktury i funkcji, którą pierwotnie miała z innymi częściami ciała politycznego. Przez długi czas po tym, jak da się już odróżnić kapłana jako takiego, odgrywa on czynną, bezpośrednią albo pośrednią rolę na wojnie, ale tam, gdzie rozwój społeczny osiąga wysoki poziom, kapłan niemal albo zupełnie traci militarny charakter jaki posiadał. Podobnie dzieje się z funkcjami cywilnymi. Chociaż we wczesnych stadiach posiadał kompetencje władcy, ministra, doradcy czy sędziego, stopniowo traci tę władzę aż wreszcie są tylko jej ślady.

Rozwój instytucji eklezjastycznych, który czyniąc społeczeństwo jako całość wyraźniej heterogenicznym, ukazuje nam, że wzrost heterogeniczności w samej organizacji eklezjastycznej jest następnie komplikowany przez sukcesywne dochodzenie sekt. Te zaś oddzielnie wzrastając i organizując się, wnoszą wielopostaciowość do agencji prowadzących posługę religijną i egzekwowanie religijnej kontroli.

Oczywiście, nieprzerwane konflikty między społeczeństwami kończące się raz zjednoczeniami innym razem dezorganizacją, tu rozbijające stare instytucje a ówdzie wznoszące nowe, czynią postęp instytucji eklezjastycznych nieregularnym. Ale wśród wszystkich tych perturbacji można wytropić przebieg zasadniczo wyżej wskazanego typu.

§ 653. Do zróżnicowania strukturalnego trzeba tu dodać zróżnicowanie funkcjonalne o głębokim znaczeniu. Dwa obowiązki kapłańskie, które pierwotnie były częścią jednego, powoli się rozdzielały i ten, który pierwotnie nie rzucał się w oczy, ale teraz jest widoczny, stał się w wielkiej mierze niezależny. Pierwotnym obowiązkiem jest prowadzenie kultu; obowiązkiem pochodnym jest nacisk na zasady postępowania.

Zjawiska związane z przejednywaniem zmarłych rodziców albo zmarłego wodza mające podobny początek, co cały szereg zjawisk, jako działania błagalne zależą od potrzeb duchów, o których to potrzebach przypuszcza się, że są podobne do przejawianych przez tych ludzi za życia; kult w swej pierwotnej formie, mający na celu utrzymanie życzliwości istot, w wielu przypadkach odrażających, charakteryzuje się często odrażającymi obrządkami. Pierwotnie, nie ma w nich elementu moralnego; stąd fakt, że skrajne przywiązywanie uwagi do rytuałów religijnych charakteryzuje niższe raczej typy niż wyższe i to zarówno ludzi jak i społeczeństw. Renouf wspomina, że „Egipcjanie należeli do najbardziej religijnych wśród starożytnych narodów. Religia w takiej czy innej formie dominowała we wszystkich relacjach w życiu”; albo jak powiada M. Maury „l’Égyptien ne vivait en réalite que pour pratiquer son culte”. To ostatnie stwierdzenie przypomina nam o starożytnych Peruwiańczykach. Ich ofiary dla przodków były tak uciążliwe, że można by słusznie powiedzieć o nich, że żywi byli niewolnikami zmarłych. Tak też o krwawych Meksykanach, których cywilizacja, w pewnej mierze, opierała się na kanibalizmie wspomniano, że „spośród wszystkich narodów jakie Bóg stworzył, ci ludzie najsurowiej przestrzegali swej religii”. U ludów Aryjskich, w związku z wczesnymi stadiami i w stadiach zastoju, odnajdujemy te same cechy.

„Wedy przedstawiają starożytnych Indo-Ariów jako wybitnie religijnych we wszystkich swych działaniach. Według nich [Wed], każdemu czynowi w życiu towarzyszy jedna czy dwie mantry, a nikt nie mógłby wstać z łóżka, umyć twarzy, wyszczotkować zębów albo wypić szklanki wody bez przejścia przez regularny system oczyszczeń, hołdów i modlitw”.

Podobnie z Rzymianami: „Religia wszędzie styka się z publicznym życiem Rzymian w związku z ich świętami i kładzie takie samo jarzmo na ich prywatne życie przez swe żądanie ofiar, modlitw i wróżb”. A o obecnym hindusie, wielebny M. A. Sherring powiada:

„Jest on istotą religijną o cudownej żarliwości i wytrwałości. Jego miłość kultu jest pasją, jest szałem, jest spalającym ogniem. Absorbuje jego myśli, oddziałuje i wpływa na jego umysł w każdej sprawie” .

Pokrewne powiązania znajdujemy wszędzie; jest tak w odniesieniu do starożytnych Traków, którzy wraz z wielkim okrucieństwem charakteru łączyli „ekstatyczne i wprowadzające w szał ryty religijne”; albo w odniesieniu do współczesnych Mahometan z ich codziennymi modlitwami i ablucjami. Nawet porównanie współczesnych Europejczyków z Europejczykami w średniowieczu, kiedy posty były czymś zwyczajnym, a pokuty powszechnym, kiedy pustelnicy byli liczni, a samo-torturowanie się częste, kiedy ludzie odbywali pielgrzymki, budowali świątynie i rachowali swe liczne modlitwy na paciorkach widzimy, wraz z dokonywaniem się postępu społecznego, znaczące osłabienie obrządków religijnych. Dowody dostarczone przez wiele ludów i z wielu czasów ukazują, że element przejednawczy, który jest elementem pierwszorzędnym, słabnie wraz z postępem cywilizacji i jest ograniczany przez wzrastający element etyczny.

Ten element etyczny, podobnie jak inne elementy religii, jest sam przejednawczy ze swego pochodzenia i natury. Pojawia się wraz z wypełnianiem życzeń lub rozkazów zmarłego rodzica czy wodza, albo tradycyjnego boga. Początkowo element etyczny nie zawiera innego obowiązku, jak tylko obowiązek posłuszeństwa. Okazywanie podporządkowania jest w tym, tak jak we wszystkich innych działaniach religijnych, rzeczą pierwszorzędną, a natura poszczególnych wypełnianych przykazań drugorzędną: zobowiązanie do ich przestrzegania nie jest uważane za tak wewnętrzne, ale jako zewnętrznie wyprowadzone z ich domniemanego źródła. Ale powoli doświadczenie ugruntowuje koncepcje etyczne, dookoła których gromadzą się prywatne uczucia i publiczne opinie, dając im pewną niezależną władzę. Szczególnie, kiedy społeczeństwo zaczyna mniej zajmować się działalnością wojenną, a w większym stopniu spokojnym prowadzeniem działalności produkcyjnej i dystrybucyjnej, wówczas jasne stają się w ogólnej świadomości te zasady zachowania się, których trzeba przestrzegać by uczynić współdziałanie produkcyjne harmonijnym.

Uzyskują one ostatecznie nadprzyrodzony autorytet poprzez jakieś domniemane przekazanie ich natchnionemu człowiekowi; a przez długie okresy podporządkowanie im było wymuszane z powodu tego, że są one przykazaniami Boga. Podkreślanie zasad moralnych, o których mówi się, że mają takie pochodzenie, zaczyna jednakże zajmować więcej miejsca w nabożeństwach religijnych. Ze składaniem ofiar, uwielbieniami, modlitwami kształtującymi część bezpośrednio przejednawczą zaczyna się łączyć homilie i kazania stanowiące część niebezpośrednio przejednawczą: w dużej mierze złożoną z nakazów etycznych i nawoływań. A zmodyfikowana natura ludzka wytworzona przez przedłużającą się społeczną tresurę, wykształca szczegółową koncepcję etyki niezależnej – etyki tak dalece niezależnej, że zaczyna opierać się na swej własnej podstawie, pomijając uprzednio domniemaną podstawę teologiczną. Mało tego, dzieje się więcej niż to. Autorytet świadomości etycznej wzrasta tak dalece, że dogmaty teologiczne są poddawane pod jej osąd i w wielu przypadkach odrzucone przez nią z powodu dezaprobaty. Między Grekami, Sokrates przedstawia sposób, w który rozwijające się uczucie moralne prowadzi do odrzucenia przyjmowanych uprzednio wierzeń dotyczących bogów i ich czynów; a w naszych czasach często widzimy obecne doktryny religijne postawione przed sądem sumienia i potępione jako nieprawdziwe ponieważ przypisują bóstwu, dla którego domagają się uwielbienia, pewne cechy, którą są przeciwieństwem cech godnych uwielbienia. Co więcej, widząc to -widzimy także, że w codziennym życiu krytyka jakiej jest poddawane dane zachowanie prowadzi do jego akceptacji lub potępienia jako wewnętrznie dobrego lub złego, widzimy także, że współczesne kaznodziejstwo zmierza coraz bardziej do przybrania etycznego charakteru.

Teologia dogmatyczna, ze swymi obietnicami nagrody i groźbami potępienia, dostarcza w coraz mniejszym stopniu wsparcia dla sprawiedliwości, uczciwości, uprzejmości, szczerości, etc.

§ 654. Przypuszczając, jak musimy przypuszczać, że ewolucja będzie trwała zgodnie z tą samą ogólną linią, niech nam będzie wolno zapytać, po tym spojrzeniu z perspektywy czasu, jakie są dalsze widoki? Chociaż Instytucje eklezjastyczne zajmują mniej istotne miejsce w społeczeństwach wyższych niż w społeczeństwach niższych nie musimy stąd wnioskować, że w przyszłości zanikną całkowicie. Jeśli w nadchodzących czasach pozostaną jakieś funkcje do spełnienia w jakikolwiek sposób analogiczne do ich obecnych funkcji, musimy dojść do wniosku, że przetrwają w takiej czy innej formie. Pierwszym pytaniem jest: W jakiej formie?

Oddzielenie instytucji eklezjastycznych od instytucji politycznych, zapowiadane w społeczeństwach prostych, gdy cywilny władca zaczyna delegować okolicznościowo swą kapłańską funkcję, a przejawiane coraz bardziej na wiele sposobów z wieloma modyfikacjami w zależności od swego typu w społeczeństwach w miarę ich rozwoju, stanie się, jak można oczekiwać, oddzieleniem zupełnym. Obecnie, w rzeczy samej, oprócz każdego z powodów powyżej przypisanych, dopełnienie się tego rozdziału, już zaistniałe w pewnych przypadkach, uznawane jest tylko za kwestię czasu w innych przypadkach. Wszystko co ważne, byśmy zauważyli, to to, że rozdzielenie to jest zakończeniem procesu ewolucji, częściowo dokonanym w społeczeństwach o typie bardziej militarnym, charakteryzujących się przewagą struktur utrzymujących podporządkowanie, a w większym stopniu urzeczywistnione w społeczeństwach, które stały się bardziej produkcyjne pod względem typu a mniej represyjne w swych urządzeniach kierowniczych.

Te same emocjonalne i intelektualne modyfikacje, które, powodując umniejszenie władzy kościoła państwowego, spowodowały zwielokrotnienie kościołów niezależnych od państwa, będą, jak można oczekiwać, oddziaływać podobnie. Możemy spodziewać się wzrostu liczby ciał religijnych różniących się pod względem wierzeń i praktyk. Chociaż wraz z postępem intelektualnym, prawdopodobnie, może w większości sekt tak powstałych zajść przybliżenie do jedności wiary w tym co istotne, jednak analogia wskazuje, że odcienie różnic, zamiast zaniknąć, staną się liczniejsze. Można się spodziewać, że rozbieżności opinii podobne do tych, które w naszym pokoleniu zaistniały w kościele panującym, pojawią się we wszystkich istniejących ciałach religijnych i w innych jeszcze, później uformowanych.

Jednocześnie, prawdopodobnie, nadal zachodzić będą w tym samym kierunku zmiany w kościelnym rządzie. To kształtowanie indywidualności, które towarzyszy rozwojowi produkcyjnego typu społeczeństwa musi spowodować wzrost lokalnej niezależności we wszystkich organizacjach religijnych. A wraz z uzyskaniem pełnej autonomii przez każde religijne ciało, prawdopodobnie dokona się utrata kapłańskiego charakteru przez tych, którzy będą odgrywać rolę duchownych. Rezygnacja z władzy kapłańskiej, która już daleko zaszła wśród dysydentów stanie się pełna.

Wnioski te jednakże, wypływają z założenia, że rozwój typu produkcyjnego będzie postępował tak jak w czasach ostatnich; a jest całkiem możliwe, a nawet prawdopodobne, że te warunki nie zostaną spełnione podczas epoki, w którą wchodzimy. Powrót do wojowniczości, jeśli nastąpi tak jak ostatnio zaczyna, sprowadzi na powrót idee, uczucia i instytucji sobie właściwe, pociągając za sobą odwrócenie zmian powyżej naszkicowanych. Albo, jeśli by zamiast dalszego postępu w ramach tego systemu dobrowolnego współdziałania, który stanowi industrializm w sensie właściwym wprowadzono system produkcji i dystrybucji pod kontrolą państwową, tworzący nowy tym przymusowego współdziałania i kończący się nowym typem przymusowego rządu, zmiany powyżej wskazane, zdeterminowane tak, jak są przez osobliwość charakteru, będą prawdopodobnie powstrzymane i zostaną zainicjowane zmiany przeciwne.

§ 655. Pozostawiając struktury i zwracając się do funkcji, pozostaje zapytać: jakie prawdopodobnie będą funkcje, które przetrwają, przypuszczając, że ewolucja, która zaszła tak daleko nie zostanie zawrócona! Każda z dwóch opisanych wyżej funkcji, jak można się spodziewać, będzie trwać w zmienionej formie.

Chociaż wraz z przejściem od dogmatycznego teizmu do agnostycyzmu wszystkie obrządki, zakładające myśl o przejednaniu, prawdopodobnie zostaną zarzucone, jednakże nie oznacza to, że zarzucone zostaną wszystkie obrządki zmierzające do utrzymania ożywionej świadomości relacji, w jakiej znajdujemy się względem Nieznanej Przyczyny, i zmierzające do dania wyrazu uczuciu towarzyszącemu tej świadomości. Pozostanie potrzeba ograniczania zbyt prozaicznych i materialistycznych form życia, zmierzających do zatopienia się w codziennej pracy i stąd zawsze pozostanie sfera dla tych, którzy potrafią wywrzeć na swych słuchaczach wrażenie należnego poczucia otaczającego Wszechświata. Można antycypować również, że wyraz muzyczny tego uczucia towarzyszącego owemu poczuciu nie tylko przetrwa, ale dalej się będzie rozwijać. Już protestancka muzyka katedralna, bardziej bezosobowa niż inne, służy nie nieudanie do wyrażania uczuć sugerowanych przez myśl o przemijalności życia, podobnie, jak jednostki i rasy – życia, która jest tylko znikomym produktem Mocy bez żadnych granic, których moglibyśmy sobie wyobrazić, a w przyszłości taka muzyka może nawet lepiej wyrażać te uczucia.

W tym samym czasie, nacisk na obowiązek, który kształtował wzrastający element posługi religijnej, osiągnie, jak można oczekiwać, znaczącą przewagę i szerszy zasięg. Przewodnictwo życiowe, którego elementy są już przedmiotem kazań, prawdopodobnie w przyszłości może być obrane za przedmiot ich w całej rozciągłości. Idee dobra i zła, teraz traktowane jako mające zastosowanie tylko do działań pewnego rodzaju, będą traktowane jako posiadające zastosowanie o zasięgu równym działaniom wszelkiego rodzaju. Wszystkie sprawy dotyczące indywidualnej i społecznej pomyślności będą przedmiotem roztrząsań, a główną funkcją tego, który stanie na miejscu duchownego, będzie nie tyle podkreślanie zasad już zaakceptowanych co rozwijanie ludzkiego osądu i uczuć w odniesieniu do trudniejszych kwestii postępowania, które pojawiły się wraz ze stale wzrastającą złożonością życia społecznego.

W skrócie możemy powiedzieć, że tak jak zawsze muszą trwać nasze relacje do tego co niewidzialne i nasze relacje do siebie nawzajem, nie wydaje się nieprawdopodobne, by w przyszłości przetrwali pewni reprezentanci tych, którzy w przeszłości zajmowali się obrządkami i nauczaniem dotyczącym tych dwóch relacji, jakkolwiek odmienni mogliby się stać ci reprezentanci od ich kapłańskich pierwowzorów.