Instytucje eklezjastyczne – R. XII. Kościół i państwo

§ 638. Wykazano na różne sposoby, że pierwotnie kościół i państwo nie były rozróżniane. Nie odwołuję się tu tylko do faktu, że w Chinach i Japonii koncepcje tego świata i innego świata były tak zmieszane, że oba światy miały wspólnego żyjącego władcę. Nie przywołuję też tylko tej prawdy, że pierwotny władca, namiestnik swego zmarłego przodka, jako kapłan przejednywał go nie tylko przez składanie ofiar, ale i przez wykonywanie jego zaleceń i tak stawał się osobą, w której zjednoczone były rządy zmarłego i rządy żywego. Ale mam na myśli następujący fakt, że tam gdzie załamał się naturalny bieg rzeczy, organizacje służące władzy sakralnej i władzy świeckiej pozostały częściowo zmieszane, ponieważ druga pozostaje w dużej mierze instrumentem pierwszej. W prostej formie relacja ta jest dobrze ukazana, np. w Mangaia, gdzie

„królowie byli? ?rzecznikami albo kapłanami Kongo?. Jako że Kongo był bóstwem opiekuńczym i źródłem całej władzy, nadana im była ogromna władza – doczesny pan musiał być posłuszny, jak wielu, z powodu lęku przez gniewem Kongo”.

Ten teokratyczny typ rządu rozwinął się w pełni w różnych miejscach. O wiele bardziej zdecydowany niż u Hebrajczyków był wśród niektórych Egipcjan.

„Wpływ kapłanów w Meroë, z powodu wiary, że oznajmiają oni rozkazy Bóstwa, jest pełniej ukazany przez Strabona i Diodorusa, którzy powiadają, że było tam zwyczajem posyłać do króla, kiedy im się podobało, i rozkazywać mu by skończył z sobą, wypełniając przekazaną mu wolę wyroczni; i do tego stopnia zdołali zniewolić myślenie tych książąt zabobonnym lękiem, że byli oni posłuszni bez sprzeciwu”.

Inne przypadki podległości władzy doczesnej względem władzy duchowej, nawet jeśli mniej skrajne niż ten, są ciągle jeszcze wystarczająco znaczące.

„Rząd Bhutanu tak jak Tybetu i Japonii jest teokracją, przyznającą najwyższe miejsce przywódcy duchowemu. Ten przywódca będąc z racji zawodu samotnikiem, obowiązki czynne delegował na swego zastępcę”.

Ale w tych przypadkach, albo w niektórych z nich, dominacja przywódcy duchowego ustąpiła praktycznie miejsca dominacji doczesnego: jest to [przykład KK] dyferencjacji tych dwóch form rządu, która zaszła również w Polinezji w pokrewnych warunkach.

Tam, gdzie kościół i państwo nie są tak zupełnie zmieszane jak wówczas, gdy czyni się ziemskiego władcę zwykłym namiestnikiem niebiańskiego władcy, tam ciągle trwa ich zmieszanie o ile pierwotne wierzenia przetrwały z pełną siłą, i gdzie konsekwentnie, pośrednicy między bogami i ludźmi nadal uchodzą za wszechmocnych, przekształcając świecki rząd w eklezjastyczny. W Egipcie na przykład:

„Kapłaństwo odgrywało znaczącą rolę we wszystkim. Nic nie znajdowało się poza ich jurysdykcją: sam król poddany był ustanowionym przez nich prawom dotyczących jego panowania, a nawet dla jego sposobu życia.”

Wierzeniom religijnym równie intensywnym jak te w Egipcie, towarzyszyła w społeczeństwach starożytnej Ameryki podobna jedność kościoła i państwa. Peruwiańczycy ukazują zupełną jedność rządu eklezjastycznego z politycznym; na Yukatanie władza kapłanów konkurowała z tą królów; a zgodnie z podaniem starożytnych Meksykanów o tym, że kapłani przewodzili ich imigracji, zachodzi takie zmieszanie władzy kapłańskiej z cywilną, że czyniło je w dużej mierze jednym.

Historia średniowiecznej Europy pokazuje nam, że to zmieszanie kościoła i państwa nie jest ograniczone do społeczeństw, w których bogowie są apoteozowanymi władcami bardziej lub mniej starożytnymi, ale ma miejsce także w społeczeństwach charakteryzujących się kultami, które nie są kultami tubylczymi, i że trwa tak długo, jak wierzenia religijne są akceptowane bez krytycyzmu.

Ale w tym przypadku, tak jak we wszystkich innych, różne czynniki przyczyniają później się do dyferencjacji i wzrastającej separacji. Współdziałając skutecznie, chociaż początkowo tak, jakby miały w dużej mierze wspólne interesy, agencje sprawujące rząd niebiański i rząd ziemski ostatecznie zaczynają jednak współzawodniczyć o dominację, a współzawodnictwo to razem ze wzrastającym niepodobieństwem funkcji i struktur powoduje odróżnienie tych dwóch organizacji.

§ 639. Abyśmy mogli zrozumieć tę walkę o dominację, jaka ostatecznie się pojawia i zmierza coraz bardziej ku odróżnieniu struktury eklezjastycznej od struktury politycznej, musimy przyjrzeć się źródłom władzy kapłańskiej.

Najpierw pojawia się roszczenie kapłanów, jako reprezentantów bóstwa, do nadawania sankcji autorytetowi cywilnego władcy. W obecnych czasach uznaje się to roszczenie między niektórymi niecywilizowanymi, jak np. wśród Zulusów.

„Co do zwyczaju pierwotnego wodza królewskiego rodu między czarnymi ludźmi, to wzywa on do siebie świętujących wróżbiarzy, by osadzili go na jego wodzostwie, aby mógł być faktycznym wodzem”.

W starożytnym Egipcie król, znajdujący się całkowicie w rękach kapłanów, mógł być koronowany tylko po staniu się członkiem ich zgromadzenia. Poza tym wśród Hebrajczyków mamy znany przypadek Saula, który został namaszczony przez Samuela w imieniu Boga. Pomijając dalsze przykłady [przejdźmy KK] do pozyskaniu przez papieży takiej władzy, że królowie, otrzymując od nich swe korony, ślubowali posłuszeństwo; ukazuje to nam, że konsekracja władców, trwająca formalnie aż do naszych dni, wówczas, gdy nie była tylko nominalną, stanowiła element władzy kapłańskiej.

Dalej można wyszczególnić domniemany wpływ kapłanów na byty nadprzyrodzone. Gdziekolwiek wiara jest nieograniczona lęk przed złem, jakie mogą sprowadzić ich [kapłanów KK] inwokacje, albo zaufanie w ich zdolność pozyskania błogosławieństwa dawała im ogromne korzyści. Nawet tam, gdzie każdy człowiek może sam składać ofiary, ciągle jeszcze zawodowi kapłani czerpią korzyści ze swej domniemanej specjalnej wiedzy. Na przykład przypadek Rzymu, gdzie ich władza była w ten sposób wzbogacona.

„Każdy błagalnik i zasięgający informacji zwracał się bezpośrednio do bóstwa – społeczność oczywiście poprzez króla jako rzecznika, tak jak Kuria poprzez Kuriona, a ekwici przez kolonów? Ale? bóg miał swój własny sposób przemawiania? Ten, kto prawidłowo go rozumiał wiedział nie tylko jak stwierdzić wolę bogów, ale także jak nią kierować, a nawet, w razie potrzeby, ponaginać albo przymusić. Stąd też naturalnie czciciel boga powinien regularnie konsultować się z ludźmi o takich umiejętnościach i słuchać ich rad.”

Oczywiście, tam gdzie przejednywanie bóstwa mogło dokonywać się tylko poprzez agencję kapłańską – tam, gdzie jak wśród Czibczów „żadna ofiara ani poświęcenie, publiczne czy prywatne, nie mogło się dokonać inaczej niż rękoma kapłanów” – tam organizacja eklezjastyczna pozyskiwała wielką siłę.

Do wpływu posiadanego przez kapłanów jako pośredników, można dodać pewne inne wpływy o podobnych korzeniach tkwiących w uznawanych przesądach. Jednym jest domniemana władza udzielania albo odmawiania przebaczenia grzechów. Dalej jest domniemana potrzeba posiadania paszportu na tamten świat, jak ją ukazują zwyczaje w starożytnym Meksyku, w Japonii i na Rusi. Jeszcze innym jest strach przed ekskomuniką, która w systemie chrześcijańskim, podobnie jak w systemie druidów, była orzekana w stosunku do tych, którzy lekceważyli władzę eklezjastyczną.

Do rozmaitych typów władzy, jaką kapłani uzyskują z racji swych domniemanych relacji z bogami, trzeba dodać władzę innego rodzaju. We wczesnych społeczeństwach stanowią oni klasę wykształconą. Nawet uzdrowiciel dzikich jest zwykle tym, który posiada pewne informacje, którymi nie dysponują inni wokoło, a rozwinięte kapłaństwo osiadłych narodów, jak Egipcjan czy Chaldejczyków, ukazuje nam wiedzę o zjawiskach otaczających, kumulowaną i przekazywaną, umożliwiającą im przewidywanie wydarzeń astronomicznych i dokonywanie innych zadziwiających rzeczy, znacznie wynoszących ich w oczach nieinicjowanych. Z tak uzyskanym kolejnym wpływem należy połączyć ten, pozyskany przez zaznajomienie się ze sztuką pisarską. Poza zdziwieniem wzbudzanym wśród zwykłego ludu przez zdolność przekazywania idei w hieroglifach, ideogramach, etc., ogromną pomoc we współpracy w ramach eklezjastycznej hierarchii, dają wyłączne środki komunikujące informacje; a historia średniowiecznej Europy ukazuje jak umiejętność czytania i pisania, posiadana przez kapłanów, ale rzadka wśród innych, czyni ich wsparcie niezbędnym w przypadkach różnych cywilnych operacji i gwarantowała wielkie korzyści Kościołowi. Nie możemy zapominać pokrewnego rozszerzenia wpływów wynikających z pozycji prałatów jako nauczycieli cywilnych władców. W Europie średniowiecznej biskupi „byli zwykle nauczycielami książąt”, a w Mandalay do dzisiaj najwyższy kościelny dostojnik, który sytuuje się zaraz po królu pod względem autorytetu, „jest zwykle mianowany patriarchą ze względu na bycie królewskim wychowawcą w czasach młodości”.

Na koniec, można wyróżnić władzę płynącą z akumulacji własności. Poczynając od zapłaty dla egzorcystów i wróżbitów wśród dzikich, przechodząc do wynagrodzenia w naturze kapłanów składających ofiary i przekształcającego się wkrótce w dary na rzecz świątyń i datki dla ich urzędników, bogactwo zewsząd spływa do organizacji eklezjastycznej. Mówiąc o starożytnym Meksyku, Zurita powiada, że „oprócz wielu miast, doskonałe posiadłości w wielkiej liczbie były odłożone dla utrzymywania kultu publicznego”. Między Peruwianami udział rocznej produkcji zarezerwowany na nabożeństwa religijne był „od jednej czwartej do jednej trzeciej”. W starożytnym Egipcie „kapłani żyli w dostatku i luksusie. Część ziemi im wyznaczona, największa w potrójnym podziale [w pewnym okresie -HS] nie podlegała żadnym podatkom”. Tak znowu w Rzymie:

„Publiczna służba bogom stała się nie tylko nudniejsza, ale ponad to bardziej kosztowna? Zwyczaj ustanawiania dotacji, i generalnie podejmowanie ustawicznych zobowiązań pieniężnych na obiekty religijne, panujący wśród Rzymian, w sposobie przypominał panujący w krajach rzymsko-katolickich w czasach obecnych”.

A analogia tu zarysowana prowadzi do znanego przypadku Europy w trakcie wieków średnich, w których, poza darowiznami, dziesięcinami, etc., kościół w pewnym okresie posiadał jedną trzecią własności ziemskiej.

§ 640. Dzierżąc w swych rękach tak wielką i zróżnicowaną władzę zarówno przyrodzoną jak i nadprzyrodzoną, organizacja eklezjastyczna zdaje się być według wszelkiego prawdopodobieństwa niezwyciężoną, i w różnych miejscach i czasach to udowodniła. Tam, gdzie pierwotne zmieszanie kościoła i państwa ustąpiło miejsca mglistemu rozróżnieniu nieuchronnie wynikającemu z częściowej specjalizacji funkcji towarzyszącej ewolucji społecznej, tam z pewnością powstaje zróżnicowanie celów między nimi dwoma; i wynika stąd pytanie, czy żywy władca, wraz ze swą organizacją cywilnych i militarnych podwładnych, powinien, czy nie powinien ustępować organizacji tych, którzy reprezentują zmarłego władcę i wyznają, że wykonują jego rozkazy. A jeśli w całym społeczeństwie wiara jest nieograniczona, a strach przed nadprzyrodzonym skrajny, doczesna władza zaczyna podlegać duchowej władzy.

Możemy wyśledzić wstecz tę walkę aż do wczesnych stadiów. Odnośnie specjalistów od pogody u Zulusów i oceny ich przez lud w porównaniu z wodzami, czytamy:

„We wszystkich miejscach grad ma swoich specjalistów; a chociaż dany naród posiada wodza, lud nie powiada: ?Mamy kukurydzę do jedzenia dzięki władzy wodza?; ale powiadają ?Mamy kukurydzę do jedzenia dzięki synowi tego a tego; gdyż, kiedy niebo zaściełają chmury ponad chmurami i nie wiemy czy one zawrócą w inne miejsce, on może ciężko pracując zrobić wszystko to, co jest konieczne, a my nie musimy się więcej lękać”.

Do tego powinno się dodać, że wódz między Zulusami zwykle zazdrosny o uzdrowiciela, w pewnych przypadkach skazuje go na śmierć. W innej formie, przykład tego konfliktu dociera do nas z Samoa. Na radzie wojennej, którą Samoańczycy zwołują by uzgodnić sposób zemsty na Tonganach, arcykapłan „śmiały, gwałtowny pozbawiony skrupułów człowiek, który łączy w swej osobie trojaki urząd: wojownika, proroka i kapłana”, nalegał, by więźniowie Tongan zostali wydani na natychmiastową śmierć. Król sprzeciwił się tej propozycji i stąd wyniknęła wojna między kapłanem i królem, która doprowadziła do wojny domowej, pokonania i wygnania króla i przywłaszczenia sobie jego miejsca przez kapłana. Chociaż to współzawodnictwo między miłosiernym królem a niemiłosiernym kapłanem nie odpowiada we wszystkich aspektach przypowieści o tym, jakie miało miejsce między Saulem a Samuelem, ponieważ Samuel, zamiast przywłaszczyć sobie urząd królewski, namaścił tylko Dawida, obie jednak na równi ilustrują walkę o władzę, która powstaje między politycznym przywódcą a domniemanym rzecznikiem boskich rozkazów. Podobnie wśród Greków. Curtius, mówiąc o czasach kształtowania się Iliady, powiada:

„Kapłani, zwłaszcza wróżbiarze, sprzeciwiali się również władzy królewskiej, stanowili inną władzę z łaski Boga, która była proporcjonalnie bardziej zawzięta i niebezpieczna”.

A pewne ślady oporu względem władzy cywilnej znajdujemy wśród Rzymian.

„Kapłani nawet w czasach poważnych kłopotów uzurpowali sobie prawo do bycia wyjętymi z ponoszenia publicznych kosztów i tylko po bardzo uciążliwym sporze ulegli płacąc zaległe podatki”.

Konflikt ten ujawnia się na różne sposoby wśród rozmaitych ludów. O kapłanach japońskich w szesnastym stuleciu Dickson pisze:

„Dzięki swemu bogactwu byli zdolni utrzymać poważną armię spośród swych wasali; i nie tylko ze swych wasali – kapłani sami zapełniali szeregi”.

Wśród narodów Nahuan starożytnej Ameryki, kapłani „posiadali wielką władzę, tak świecką jak kapłańską. Yopaa, jedno z ich głównych miast, rządzone było absolutnie przez arcykapłana, w którym monarchowie Zapotec mieli potężnego rywala”. A stosunki między duchowymi i doczesnymi władcami w świecie chrześcijańskim przypominają nam o długiej walce o pierwszeństwo, której świadkiem była Europa, między przywódcami politycznymi – władającymi przyrodzonymi siłami i przywódcą eklezjastycznym – przypisującym sobie nadprzyrodzone pochodzenie i władzę.

§ 641. Istnieją powody by sądzić, że przejście od pierwotnej przewagi władzy duchowej nad doczesną do ostatecznego ujarzmienia tej pierwszej, jest w głównej mierze spowodowane tą przyczyną, która też w innych przypadkach w przeważającej mierze przyczynia się do determinowania wyższych typów społecznej organizacji – rozwojem industrializmu.

Już w §618 odnotowaliśmy, że podczas gdy skrajnie służalcza natura sprawiała, że ludy starożytnej Ameryki poddawały się bez sprzeciwu nieograniczonemu despotyzmowi politycznemu właściwemu militarnemu typowi społeczeństwa, skłaniała ich również do pokornego ulegania niezwykle rozwiniętemu kapłaństwu swych krwawych bóstw, i widzieliśmy, że pokrewny związek cech wykazywały różne rasy starego świata w dawnych czasach. W przeciwieństwie do innych starożytnych ludów Grecy, którzy jak wcześniej wykazano (§484-5, 498), mogli dzięki sprzyjającym warunkom opierać się konsolidacji pod rządami despoty w tym samym czasie, w którym, zwłaszcza w Atenach, industrializm i przygotowania do niego spowodował znaczny postęp wśród nich, co trzeba tu połączyć z faktem, że wśród Greków nie powstała hierarchia kapłańska. A związek tak zilustrowany w czasach klasycznych, między względnie wolnymi instytucjami właściwymi industrializmowi a mniejszym rozwojem organizacji kapłańskiej, da się zilustrować w całej Europie, podobnie jak w całej jej historii.

Wspólną przyczyną tych jednoczesnych zmian jest, jak wyżej zasugerowano, zmiana natury spowodowana przez zastąpienie życia prowadzonego w ramach przymusowego współdziałania życiem prowadzonym w ramach dobrowolnego współdziałania – przejście od społecznego stanu, w którym posłuszeństwo władzom jest najwyższą cnotą do społecznego stanu, w którym cnotą jest opierać się władzy, gdy przekracza ona określone granice. Zmiana natury wynika z codziennego nawyku obstawania przy własnych żądaniach, przy jednoczesnym poszanowaniu żądań innych, czego wymaga system kontraktu. Postawa umysłu wykształcona dzięki takiej dyscyplinie nie sprzyja nieograniczonej uległości, tak w stosunku do przywódcy politycznego i jego praw, jak i w stosunku do przywódcy eklezjastycznego i jego dogmatów. Podczas gdy dąży do ograniczenia przymusowych działań cywilnego władcy zmierza zawsze [jednocześnie] do kwestionowania autorytetu kapłanów; a to zwyczajowe kwestionowanie raz zapoczątkowane, zaczyna podważać kapłańskie natchnienie, a władza wypływająca z wiary w nie zanika.

Z tą moralną przemianą trzeba połączyć przemianę intelektualną, również pośrednio wynikającą z rozwoju życia industrialnego. Rozprzestrzenianie się wiedzy o naturalnej przyczynowości, która wchodzi w konflikt z wiarą w nadprzyrodzoną przyczynowość, i stopniowo ją osłabia, jest konsekwencją rozwoju rzemiosła produkcyjnego. Daje ono ludziom szersze doświadczenia jednorodności związków między zjawiskami i czyni możliwym rozwój nauki. Bez wątpienia na wczesnych stadiach, wiedza o przyrodzie pozostająca w sprzeczności z nauczaniem kapłanów, gromadzona jest wyłącznie przez nich samych, ale jak widzimy w astronomii Chaldejczyków, naturalny porządek rzeczy początkowo nie jest uważany za niezgodny z działalnością nadprzyrodzoną, a stąd wiedza o naturalnym porządku, tak długo, jak posiadana jest wyłącznie przez kapłanów, nie może być użyta do obalenia ich roszczeń. Tylko tak dalece, jak szybko wiedza o naturalnym porządku rzeczy staje się znana i powszechnie rozproszona jako nieświadoma zmieniając sposób myślenia ludzi, tak dalece pomniejszy kapłański autorytet i władzę; powszechne rozprzestrzenienie takiej wiedzy jest, jak widzimy, współobjawem industrializmu.