Niemczech wkrótce po śmierci Hegla nastąpiło wytrzeźwienie. Najpierw jednak i najbardziej ze wszystkich działów filozofii Heglowskiej straciła kredyt filozofia historii. Nic dziwnego. Studia historyczne, po części naprzód popchnięte przez idee historiozoficzne Hegla, musiały coraz więcej wykazywać bezzasadność konstrukcji mistrza, coraz bardziej uwydatniały, że Hegel z historią najdowolniej sobie postępował, a co więcej, że wydawał sądy o rzeczach, których albo wcale nie znał, albo które znał bardzo niedokładnie. Wskutek tego „filozofia historii” tak została osławiona, że dość było o książce jakiejś powiedzieć, że się zajmuje konstrukcjami historiozoficznymi, aby z góry już ośmieszyć ją od niej czytelników.
Ale jak historia filozofii w gruncie nie powstała z kaprysu Hegla, lecz miała głębokie źródło w dręczącej umysł ludzki niepewności co do znaczenia i ostatnich celów przebiegu dziejów: tak też usiłowania wyjaśnienia sobie tych zagadek, odpowiedzenia sobie na tyle drażniących umysł ludzki pytań nie mogły ustać, chociażby cały świat nowszy na wieki potępił wszelką „filozofią historii.”
Cóż się więc stało i stać musiało?
Owo zadanie, które sobie postawiła historia filozofii, starano się podjąć na nowo pod inną nazwą. Były to ataki maskowane. Pod firmą „psychologii narodów” starali się jedni zbadać istotę odrębnych charakterów umysłowych ludów poszczególnych i wyjaśnić przyczyny i czynniki, które na ukształtowanie tych charakterów wpłynęły; inni znowu kusili się pod firmą „historii kultury” o zbadanie sprężyn tajnych rozwoju cywilizacji narodów i przedstawiali „prawidłowy jej postęp,” inni nareszcie mniemali, że znaleźli klucz do tajemnicy rozwoju społecznego w naukach przyrodniczych i starali się „życie państw” wytłumaczyć za pomocą analogii do życia organizmów. Ci ostatni nazwali naukę przez siebie uprawianą: „Socjologią”
W gruncie rzeczy były to też same zagadnienia naukowe, którymi się te na pozór różne umiejętności zajmowały i jeszcze zajmują. Co znaczy ten cały proces historyczny, którego podmiotami są ludzkość, czy też „społeczeństwo” i różne tegoż części i odłamy? Jaki początek był tego procesu, jakie prawa rozwojem jego rządzą, jakie są jego tendencje i cele, na czym polega istota jego, jaka w nim myśl, jaki sens moralny? Oto są pytania, którymi zajmowała się tak dobrze historia filozofii, jako też i wspomniane umiejętności, które z niej się rozwinęły, w niej tkwią i po części miejsce jej zajęły. Ponieważ zaś pytania te w ogóle są najwyższymi i najtrudniejszymi, jakimi umysł ludzki zająć się może, a których rozwiązanie pod pewnym względem przechodzi zakres uzdolnienia i sił jego, nic dziwnego, że umiejętności te, pomimo wielostronnych usiłowań, wydały niezadowalające rezultaty i obfitowały w różne błędy i złudzenia. Nie mniej jednak i te ostatnie mają wielką dla umiejętności wartość, przedstawiając tyleż stopni koniecznych rozwoju umiejętności, po których umysł filozoficzny ciernistą drogą mozolnie kroczy ku prawdzie, z drugiej strony przyczyniają się one do dojrzałego namysłu i do tym surowszej krytyki własnych pomysłów u tych wszystkich, którzy się na nowo podejmują rozwiązania trudnych zagadnień.